Tarasenko: Jeszcze niedawno marzyliśmy o jakimkolwiek zwycięstwie. Cieszymy się z tego, co mamy (wywiad)

Fot. Dariusz Ryl

Grudziądzanie zdecydowanie wygrali derbowy mecz z FOR NATURE SOLUTIONS KS APATOREM. Spory wkład w to zwycięstwo miał Vadim Tarasenko, który notuje coraz lepsze występy w meczach PGE Ekstraligi. Przeciwko torunianom pojechał nawet w 15. biegu. Sympatyczny zawodnik w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl podkreśla jednak, że wciąż brakuje mu jazdy.

Jakub Keller (speedwayekstraliga.pl): Odnieśliście zdecydowane zwycięstwo w derbowym starciu, ale bonus jedzie do Torunia. Jest lekki niedosyt?

Vadim Tarasenko (ZOOLESZCZ GKM Grudziądz): Niekoniecznie, bo jeszcze niedawno marzyliśmy o jakimkolwiek zwycięstwie. Cieszymy się więc z tego, co udało nam się osiągnąć. Walczyliśmy do końca o punkt bonusowy, ale niestety się nie udało. Sporo biegów przed nami i liczymy, że zdobędziemy jeszcze punkty w tym sezonie.

Ostatnio notowałeś bardzo dobre starty, ale gubiłeś pozycję na dystansie. Tym razem nie dawałeś się tak łatwo mijać rywalom. Sporo nad tym pracowałeś?

Oj tak. Ciągle szukamy odpowiednich ustawień i liczymy, że uda nam się znaleźć złoty środek na to, by zarówno strzelać spod taśmy, jak i być szybkim na dystansie. Ale uwierz, nie jest to takie łatwe.

Mam wrażenie, że nadal brakuje ci jazdy?

To prawda. Przydałyby się starty w Anglii, żeby nabrać prędkości. Muszę też popracować nad tym, by nie panikować po tym, jak oberwę tzw. szprycą.

Mam wrażenie, że tor podczas derbowego pojedynku nie za bardzo sprzyjał mijankom.

W Grudziądzu w ogóle ciężko się wyprzedza. I nie mówię tu o nawierzchni, a o geometrii.

A ja miałem wrażenie, ze ty lubisz takie tory.

No jednak nie. Wolę takie, gdzie można budować prędkość.

Sporo przygotowywaliście się do tego meczu. Nawierzchnia była podobnie przygotowana jak podczas treningów?

Nigdy nie da się przygotować tak samo toru w stosunku 1:1. Głównie przez pogodę. Raz słońce świeci mocniej, raz słabiej. I to już potrafi zrobić sporą różnicę.

Jeśli już mówimy o pogodzie – spoglądaliście w niebo? Bo praktycznie przez cały mecz zanosiło się na deszcz.

Dokładnie. Po swoim drugim biegu zerknąłem w górę z nadzieją, że uda nam się rozegrać całe spotkanie, bo we Wrocławiu nie było nam to dane.

W 12. biegu z Kacprem Pludrą odnieśliście pewne podwójne zwycięstwo. Wyglądało, jak byście ćwiczyli wcześniej jazdę parą.

Tak akurat się ułożyło. Dobrze wystartowaliśmy. Kiedy kątem oka zauważyłem, że obok mnie jedzie Kacper, odjechałem od krawężnika, żeby zrobić mu miejsce. A później już tylko dowieźliśmy podwójne zwycięstwo do mety.

Zdziwiłeś się, kiedy usłyszałeś, że jedziesz w 15. biegu?

Bardzo się z tego ucieszyłem, bo w tym biegu jadą najlepsi. Albo przynajmniej teoretycznie najlepsi (śmiech). Szkoda tylko, że tak ten bieg się potoczył. Wszystko rozegrało się na pierwszym łuku, gdzie lekko wytraciłem prędkość i rywale zdążyli odjechać.

Na ten mecz przyjechało sporo fanów bydgoskiej Polonii, którzy wracali akurat z Gdańska. Zabiło mocniej serce? Bo przecież jeszcze niedawno reprezentowałeś barwy tego klubu.

Bardzo się zdziwiłem, kiedy zobaczyłem, że siedzą razem z kibicami z Grudziądza. Uśmiech samoistnie pojawił się na mojej twarzy. Takie obrazki zawsze cieszą. Dobrze było znowu ich zobaczyć.

 

Jakub Keller