Święta u Norberta Krakowiaka (wywiad)

Fot. Patryk Kowalski

O Świętach, ulubionych piernikach, żużlowym życiu zimą i nie tylko – rozmowa z Norbertem Krakowiakiem – zawodnikiem ARGED MALESA Ostrów Wielkopolski

Rozmowa Nadii Gniadek, uczennicy klasy 1a w III Liceum Ogólnokształcącym w Bydgoszczy im. Adama Mickiewicza, powstały w ramach zajęć AKADEMII MŁODEGO DZIENNIKARZA ŻUŻLOWEGO.

– Za co lubi Pan okres świąteczny?

Za niepowtarzalną atmosferę. Jest to dobra okazja, żeby spotkać się z całą rodziną. To czas spokojniejszy niż życie codzienne. Większość ludzi ma wolne od pracy. Tradycje związane z tymi Świętami też są fajne, na przykład wspólne ubieranie choinki czy kupowanie prezentów. Bardzo lubię ten czas. 

– A czym on jest dla żużlowca?

Jest szczególny, bo mamy zakończony sezon i czas dla siebie, czas wolny od jazdy po torze. Nie ma na pewno stresu około meczowego. To są nasze ulubione Święta, bo możemy spędzać je z rodziną.

– Czy według Pana inaczej patrzy się na Święta, gdy nie jest się już dzieckiem? Pytam, bo sam jest Pan ojcem i pewnie ten czas to teraz dla Pana zupełnie inna sytuacja…

– Kiedy byłem dzieckiem, to nie interesowało mnie nic więcej niż otwieranie prezentów. Czekałem wtedy, aby jak najszybciej skończyć posiłek przy świątecznym stole, a potem się zaczynało… Teraz jest inaczej. Mam córkę w wieku szesnastu miesięcy, więc będą to jej pierwsze świadome święta. Nie mogę doczekać się, aby ujrzeć radość na jej twarzy podczas otwierania prezentów.

– Czy traktuje Pan sezon zimowy jako czas odpoczynku, czy przerwę w sporcie?

– Na pewno jako odpoczynku, natomiast innych obowiązków też jest bardzo dużo, na co dzień studiuję, mój kalendarz jest wypełniony po brzegi, ale myślę, że okres świąteczny, to przynajmniej te trzy dni świąt, a dwa tygodnie są do odpoczynku. Żyjemy strasznie szybko, inni dużo od nas wymagają, my też od siebie dużo wymagamy, więc na pewno jest to czas, gdy można zwolnić.

– Czy w czasie zimy musi Pan przestrzegać jakiejś diety, a jeśli tak, to na czym ona polega?

– Tak, jednak generalnie nie mam wyliczonej każdej kalorii, bardziej skupiam się na tym, by być zdrowym. Dużo się ruszam, mam dużo treningów z różnych dyscyplin, czy to pływania, biegania, różnych sportów zespołowych, tenisa. Do tego zdrowe żywienie, odpowiedni sen. Jest tych elementów dużo, ale nie na takim poziomie, bym “fiksował się” na ich punkcie, żebym o niczym innym nie myślał, jak o tym, by czegoś nie zjeść. Jeśli mam ochotę zjeść coś niezdrowego, to po prostu to robię.

– Czy trudno jest wrócić do formy po przerwie świątecznej?

– Zależy jak była ona intensywna, od ilości jedzenia. Na pewno nie jest łatwo. Po Świętach trzeba wejść w odpowiednie rytmy. Z racji tego o czym wspominałem, że w czasie świątecznym zwalnia wszystko, obowiązków jest mniej, trudno jest znów wejść w ten tryb, ale myślę, że w ciągu kilku dni człowiek adaptuje się ponownie.

– Czy okres zimowy jest według Pana stresujący dla żużlowca?

– Na pewno znacznie mniej niż sezon żużlowy, gdy te imprezy mamy praktycznie na okrągło, co kilka dni jakieś zawody, treningi. Oczywiście okres zimowy to faza przygotowań do sezonu, fizyczna, sprzętowa, gdy trzeba cały sprzęt zakupić oraz skompletować na zbliżający się sezon. Jest więc sporo zadań. Czasami, gdy przeciągają się terminy produkcji określonych rzeczy, chwile mogą być stresujące, ale jest to znacznie mniej stresujący czas niż sezon żużlowy.

– A jaki byłby dla Pana wymarzony sezon zimowy, co się musi wydarzyć?

– Przyznam szczerze, że nawet nie zastanawiałem się nad tym, myślę, że mam takie życie, które mi naprawdę odpowiada. Realizuje się poza wymiarem zawodowym, studiuję, patrzę długo terminowo na swoją karierę, by po zakończeniu uczestnictwa w sporcie jako zawodnik, też uczestniczyć w tym sporcie w innej roli. Mam rodzinę, która jest zdrowa, więc mogę z nią spędzić ten zimowy czas i to jest najważniejsze dla mnie.

– Czy lubi Pan słuchać jakichś kolęd, a jeśli tak to jakich?

– Tak, oczywiście lubię ten okres kiedy jeździmy do kościoła śpiewać kolędy i to rzeczywiście jest szczególny moment. Myślę, że ,,Przybieżeli do Betlejem’’ to kolęda, która szczególnie na mnie oddziałuje. Gdy słyszę ją w kościele czy gdziekolwiek, to wywołuje ona uśmiech na mojej twarzy. Myślę, że to moja ulubiona kolęda, a zdecydowanie lubię jej słuchać i śpiewać.

– Czy ma Pan jakieś ulubione potrawy, przysmaki świąteczne, jak np. makowiec, pierniki?

– Pierniki są strasznie uzależniające, generalnie w mojej rodzinie dużo osób piecze je, także zawsze jeśli my sami nie zrobimy ich w domu, to otrzymuje je z różnych stron w rodzinie. Strasznie je lubię, także trzeba uważać, by nie zjeść ich za dużo. Myślę, że barszcz, to taka potrawa, która najbardziej na stole świątecznym mi “podchodzi”, że tak powiem.

– A czy jest coś, co Pana denerwuje w okresie świątecznym?

– Myślę, że ten wzmożony ruch na ulicach, w sklepach, ogólne poruszenie. Wiadomo, wszyscy chcą wszystko kupić, we wszystko się zaopatrzyć i generalnie jest bardzo dużo bodźców na zewnątrz, ale to też jest jakby część tych Świąt, więc jest to naturalne.

– A jaki byłby Pana wymarzony prezent związany z żużlem, czy dostał Pan kiedyś taki?

– Ciężko mi odpowiedzieć, chyba nie mam takich wymarzonych prezentów, mam to co potrzebuję. Na pewno fajnie by było, jakby osiągnąć wymarzone sukcesy, ale takiego fizycznego prezentu, wymarzonego chyba nie mam.

– Angażuje się Pan w pomoc schroniskom. Czy szczególnie polubił Pan jakiegoś psa, a jeśli tak to jakiego?

– Tak, wspólnie z narzeczoną, angażujemy się przede wszystkim w pomoc dla schroniska w Gnieźnie, bo tam mieszkamy. Tak naprawdę dwa psy, które adoptowaliśmy to są nasze wybory. To psy, które są w moim sercu głęboko, czyli Szila i Tosia, dwie suczki w typie owczarka. Niestety mamy taką przypadłość, że najchętniej wszystkie te psy wzięlibyśmy do domu, ale to niemożliwe, biorąc pod uwagę, że mamy małe dziecko. Oczywiście narzeczona więcej się pojawia w schronisku, ja niestety trochę mniej, bo tego czasu jest ograniczona ilość, ale jeśli mogę to jadę też i wspieram z różnych stron. Wyprowadzam jakieś pieski na spacer i na pewno jest kilka psów w schronisku w Gnieźnie, które najchętniej bym już dzisiaj wziął do domu. Niestety, na ten moment limit, czyli dwa psy w domu jest już osiągnięty.

– Jak według Pana można wesprzeć zwierzęta w schroniskach w okresie zimowym? Czego wówczas potrzebują najbardziej?

– Niestety często psy nie żyją w jakichś bardzo komfortowych warunkach, więc wszelkiego rodzaju maty, legowiska, są mile widziane, by je do schroniska dostarczyć. Życzylibyśmy sobie na pewno, by infrastruktura tych schronisk była lepsza, żeby wszędzie były finanse na budowę schronisk, w których psy przebywałyby we wnętrzach, a nie na zewnątrz. Zima wiąże się z zamarzaniem wody w miskach, trzeba to kontrolować i obsługiwać, więc z pewnością jest wiele do zrobienia. Na wszystko środki są potrzebne, np. w schronisku w Gnieźnie powstaje duża inwestycja, będzie to budowa nowego budynku, dzięki czemu tamtejsze psy będą miały znacznie lepsze warunki.

– Bardzo dziękuję za wywiad oraz poświęcony czas.

Rozmawiała: Nadia Gniadek, uczennica klasy 1a, zdjęcia z profili Facebook i Instagram zawodnika oraz sesja zdjęciowa Metalkas.