Martin Vaculik: Jestem smutny i zły. Chcemy zdobyć brąz

Fot. Marcin Karczewki

BETARD SPARTA Wrocław nie dała większych szans EBUT.PL STALI Gorzów i pokonała rywali 50:40, zapewniając sobie awans do wielkiego finału PGE Ekstraligi. Liderem pokonanych był Martin Vaculik, mocno niepocieszony wynikiem końcowym.

Goście mogli być zadowoleni tylko z pierwszej fazy spotkania. Dobra postawa m.in. Oskara Palucha i Martina Vaculika sprawiła, że gorzowianie pozostawali w kontakcie. Po 6. biegu na tablicy wyników było 18:18, a BETARD SPARTA Wrocław zaczęła z pewnością drżeć o wynik. 3 z 4 kolejnych wyścigów zakończyły się jednak podwójnym triumfem miejscowych, co pozbawiło gości złudzeń.

– To było strasznie ciężkie spotkanie, zwłaszcza w środku meczu. Wrocławianie są tutaj dopasowani do toru i dokładnie wiedzieli, jak dopasować sprzęt wraz z rozwojem meczu. Jest mi smutno i przykro, jestem zły – mówił po meczu w rozmowie z ekstraliga.pl Martin Vaculik.

Przyjezdni byli w bardzo trudnym położeniu, bo już do Wrocławia przyjechali z dwupunktową stratą. – Porażka w Gorzowie była dla nas bolesna, z zaliczką punktową byłoby łatwiej i lżej – powiedział Vaculik.

– Możemy tylko podziękować kibicom za doping i wsparcie oraz przeprosić za to, że się nie udało. Jak to w sporcie, ktoś musiał przegrać. My skupiamy się już teraz na walce o brązowy medal – dodał słowacki żużlowiec, który miesiąc wcześniej wygrał we Wrocławiu rundę cyklu FIM Speedway Grand Prix.

Vaculik zwykle dobrze czuł się na Stadionie Olimpijskim. W ostatnich meczach był tam liderem EBUT.PL STALI, a wygrana w FIM SGP tylko potwierdziła dobrą dyspozycję brązowego medalisty IMŚ z zeszłego roku. Lider gorzowian przyznał, że pomimo obaw o stan nawierzchni tor nie sprawiał najmniejszych problemów. – Tor był bardzo podobny do tego, do czego we Wrocławiu jesteśmy przyzwyczajeni. Było w pełni bezpiecznie i bardzo dobrze. Z tym, że to gospodarze lepiej wiedzieli, jak nawierzchnia będzie zmieniać się w trakcie spotkania. Są u siebie mocni – podkreślił.

W najbliższą niedzielę gorzowianie na swoim torze podejmą KS APATORA Toruń w pierwszym meczu o brązowy medal. Podopieczni Stanisława Chomskiego pokonali ten zespół w ćwierćfinale, jednak rywale byli wówczas osłabieni brakiem Emila Sajfutdinowa. – Zupełnie nie patrzę na to, w jakiej roli przystąpimy do meczu. Nieważne czy będziemy faworytem, chcemy zdobyć brązowy medal – zaznaczył Vaculik.

Joachim Piwek