Bewley: Czułem się dość wolny (wywiad)
29.05.2024 12:00BETARD SPARTA Wrocław wysoko pokonała 56:34 w meczu na górze tabeli EBUT.PL STAL Gorzów. Liderem gospodarzy był Artem Laguta, jednak nieocenioną rolę w zwycięstwie odegrał również Daniel Bewley, który w 5 startach zdobył 8 punktów i 3 bonusy. Po początkowych trudnościach Anglik od trzeciego startu nie przyjeżdżał już do mety za żużlowcami rywali. Specjalnie dla ekstraliga.pl, opowiedział o meczu, początkowych problemach i nadziei podczas nadchodzącego starcia w Lublinie.
Błażej Kowol (ekstraliga.pl): Wygrywacie 56:34 z EBUT.PL STALĄ Gorzów, a ty zdobywasz 8 punktów i 3 bonusy. To chyba było zaskakująco łatwe zwycięstwo?
Daniel Bewley (BETARD SPARTA Wrocław): Tak było, jednak osobiście czułem się dość wolny przez całe zawody. Nie da się ukryć, że swój pierwszy bieg niestety popsułem. Walczyłem o punkty, ale nie znalazłem odpowiedniej prędkości. Dobrze, że potem było już lepiej. Goście walczyli, ale tak, wygraliśmy jednak wysoko.
Na początku, jak mówiłeś, nie znalazłeś prędkości. Czy przyczyny tego można upatrywać w fakcie, że tym razem nie byłeś na próbie toru?
Nie, myślę, że nie. Numer startowy, z którym jeżdżę od paru spotkań, to jednak wciąż spora nowość dla mnie. Wciąż się do niego przyzwyczajam, stąd też gorsze wejście w mecz. Zaczynam od pierwszego biegu, więc początek zawodów jest zupełnie inny.
Czy jazda z numerem 1/9 stanowi dla ciebie dużą różnicę?
Niezbyt. Różni się tak naprawdę początek meczu oraz pola startowe. Rozkład jazdy jest przecież podobny. Po odpowiednim przygotowaniu, zwłaszcza w domowych meczach, nie będzie to stanowiło dla mnie żadnego problemu.
Po słabszym początku przyszedł jednak dobry koniec zawodów, gdy nie dałeś się ograć żadnemu rywalowi, przywożąc 6 punktów i 3 bonusy. Co pozmieniałeś?
Ten motocykl nie sprawował się najlepiej, więc zależało mi na tym, żeby wycisnąć z niego jak najwięcej. Nie mamy teraz domowych spotkań przez około miesiąc, więc był to też ostatni test na jakiś czas. Mamy więc przed sobą jeszcze trochę pracy, aby było jeszcze lepiej.
Czy ten tor mocno różnił się od tego podczas domowego starcia z FOGO UNIĄ Leszno?
Tak, zdecydowanie. Przewidywane były opady deszczu nad stadionem, a na torze leżała plandeka, więc wpłynęło to na jego przygotowanie. Finalnie, nawierzchnia była jednak bezpieczna i taka sama dla każdego, ale dobrze, że to my lepiej odczytaliśmy ten tor niż goście.
W następnej kolejce zmierzycie się z ORLEN OIL MOTOREM Lublin na wyjeździe. To chyba największe wyzwanie rundy zasadniczej?
Na papierze tak, jednak jesteśmy bardziej podekscytowani tym meczem, niż przerażeni. Pojechałem tam dobrze w finałach, jednak na nic się to zdało bez wielu ważnych żużlowców zespołu. Fajnie, że tym razem jedziemy tam w pełnym zestawieniu i zastanowimy się, co by było, gdyby nie kontuzje w ubiegłym sezonie.
Dla ciebie to chyba wyjątkowy tor? Wszyscy zapewne pamiętają twoje spektakularne akcje po płocie na tym owalu?
O tak, miałem tam całkiem sporo fajnych biegów. Lubię takie tory, gdzie mamy długie proste. Można wtedy naprawdę mocno rozpędzić swój motocykl i wykorzystać jego szybkość.