Tytuł zostaje w Lesznie. Karol Sztul zwycięzcą 2. edycji Eliga Manager

Karol Sztul, kibic FOGO UNII, triumfował w kampanii 2021 Eliga Manager. Tym samym tytuł najlepszego menadżera pozostał wśród fanów leszczyńskiego zespołu. O wygranej i sposobie na grę w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl.

speedwayekstraliga.pl: Skąd pan pochodzi, jak narodziła się pana pasja do żużla i jakiej drużynie pan na co dzień kibicuje? 

Karol Sztul: Urodziłem się i mieszkam w Lesznie. Kibicuję oczywiście miejscowej FOGO UNII, a pasję do tego sportu zaszczepił we mnie mój tata, któremu bardzo za to dziękuję. To właśnie on zabierał mnie na mecze, od kiedy tylko pamiętam. Do tej pory mamy „swoje” miejsce na stadionie im. Alfreda Smoczyka, gdzie zasiadamy wraz z innymi członkami naszej rodziny, żeby wspierać naszych zawodników. Indywidualnie jestem fanem Taia Woffindena, któremu bardzo kibicuję w SGP .

Jak wielkim fanem żużla można pana określić?

Myślę, że żużel towarzyszył mi na każdym etapie mojego życia. Niedziela bez PGE Ekstraligi, to była niedziela stracona. Czy to oglądając mecze na żywo, na stadionie, czy słuchając relacji w lokalnym radiu. W podstawówce czy gimnazjum, każda lekcja informatyki to była okazja do gry wraz z kolegami w kultowe „kreski”.

Prosimy zdradzić elementy swojej taktyki w grze – na czym ona polegała? Czy dołączył pan do gry przed 1. rundą PGE Ekstraligi i jakich dokonywał zmian?

Grę rozpocząłem od 1. rundy. Na początku postawiłem na czterech silnych seniorów (Janowski, Pedersen, Dudek i Jack Holder), oczywiście zgodnie z limitem KSM. Jednak odbiło się to na sile formacji juniorskiej. Po pierwszym okienku transferowym postanowiłem wzmocnić skład Jakubem Miśkowiakiem, silnym zawodnikiem U24 oraz Grigorijem Lagutą, którzy posiadali dość niski KSM jak na ten etap gry.

Dzięki zastępstwu zawodnika w realnych meczach PGE Ekstraligi, dużo ważnych punktów udało mi się zdobywać, posiadając w składzie 3 zawodników BETARD SPARTY Wrocław, w tym mojego lidera – Macieja Janowskiego. Kolejne okienko transferowe to kupno Taia Woffindena, który w każdym meczu do końca sezonu zdobywał solidną liczbę punktów (w finale był kapitanem i zdobył 9 punktów oraz 6 bonusów (3+3)). Po 11. kolejce udało się sprowadzić Dominika Kuberę. Faza play-off to dylemat między parą Zmarzlik/Woffinden a Doyle/Kołodziej oraz postawienie na Damiana Ratajczaka, którego kupno okazało się strzałem w dziesiątkę.

Czy kupował pan pakiety KSM czy jednak postanowił pan grać z podstawowym limitem KSM?

Oczywiście kupowałem pakiety KSM, żeby być konkurencyjnym w stosunku do innych graczy. Zresztą przed sezonem byłem wielkim zwolennikiem tego rozwiązania, ponieważ dodało to kolorytu grze i spowodowało zwiększenie znaczenia SPEED CASH.

Pana „czarny koń” w składzie, po którym nie spodziewał się pan dobrego wyniku?

Moim czarnym koniem w składzie był Daniel Bewley. Zawodnik z KSM 2.5, który pod koniec poprzedniego sezonu się rozkręcił i zdobywał dość dużo punktów. Myślę, że posiadanie w składzie Bewley’a było priorytetem do zwycięstwa, tak samo jak rok temu Roberta Lamberta. Daniel Bewley w tym sezonie zanotował spory progres, a szczytem formy był, moim zdaniem, pojedynek finałowy z MOTOREM Lublin czy komplet punktów w wyjazdowym meczu w Zielonej Górze.

Jakby pan opisał grę w kilku słowach?

Od zawsze lubiłem podobne managery – piłkarskie czy żużlowe. Dzięki takiej zabawie nawet najbardziej przewidywalne mecze stają się dla obserwatora ciekawsze, bo kibicuje swoim zawodnikom, a oczekując na każdą ligową kolejkę, człowiek bardziej zagłębia się w newsy na temat zawodników czy śledzi profile klubów żużlowych.

Ze swojej strony mogę powiedzieć, że z ogromnym zainteresowaniem czekałem nawet na składy zespołów na poszczególne mecze, żeby przeanalizować: kto z kim może jechać, ile biegów pojedzie, czy jest szansa na dodatkowy bieg w ramach rezerwy taktycznej itd. Uważam również, że atrakcyjniejszym rozwiązaniem, w stosunku do poprzedniego sezonu, była zamiana znaczenia w klasyfikacji małych punktów względem dużych oraz wprowadzenie mnożnika bonusów w przypadku ustalenia kapitana zespołu.

Grał pan sam czy ze znajomymi w jakiejś grupie prywatnej i jak ocenia pan tę funkcjonalność?

Uważam, że wprowadzenie grup prywatnych to świetny pomysł. Można sprawdzić się w pojedynkach ze znajomymi, co czasem przynosi wiele frajdy podczas wspólnego oglądania spotkań ligowych.