Tomasz Gapiński podsumował sezon: Początek nie był dobry, ale końcówka była niezła

Fot. Patryk Kowalski

H.SKRZYDLEWSKA ORZEŁ Łódź zakończył sezon w METALKAS 2. Ekstralidze na szóstej pozycji. Drużyna prowadzona przez Macieja Jądera zdołała awansować do fazy play-off po słabszym początku rozgrywek. Spotkanie w Ostrowie Wielkopolskim oraz cały sezon 2024 podsumował Tomasz Gapiński.

Tor w Ostrowie Wielkopolskim pozwalał na walkę na dystansie, co docenił zawodnik łódzkiej ekipy. – Tylko się cieszyć, że tor był dobrze przygotowany do walki były fajne emocje. Najważniejsze mówię, że całość zdrowo bez upadków i gratuluję ARGED MALESA Ostrowowi awansu do dalszej części rozgrywki – powiedział Tomasz Gapiński.

Obecny kapitan H.SKRZYDLEWSKA ORŁA Łódź, a wcześniej przecież właśnie ARGED MALESA Ostrów Wielkopolski szukając przyczyn takiego rezultatu w dwumeczu cofnął się do poprzedniego tygodnia, gdy łodzianie przez zdecydowaną większość meczu dyktowali warunki, ale na finiszu goście znaleźli odpowiednie przełożenia i w końcowym rozrachunku okazali się lepsi. W rewanżu ostrowianom pozostało postawić kropkę nad “i”, co im się udało. – U nas w Łodzi zaważyły ostatnie wyścigi. Prowadziliśmy całe zawody i nie robiliśmy większych korekt w sprzęcie, a zawodnicy z Ostrowa Wlkp. właśnie tą końcówką odrobili straty i nas przeskoczyli. To był klucz do tego dwumeczu. Tutaj próbowaliśmy walczyć. Raz było 5:1 dla gospodarzy, raz 5:1 dla nas i tak sobie “oddawaliśmy”. Szkoda. Naprawdę byliśmy nastawieni, aby powalczyć o zwycięstwo i awansować dalej, chociaż jako lucky loser – zaznaczył żużlowiec łódzkiego klubu.

Nie wiadomo, jaka będzie przyszłość Tomasza Gapińskiego, który ma za sobą ciężki sezon. O ile jest zadowolony ze swoich wyników w drugiej części sezonu, o tyle początek nie był udany. Także z poprzedniego roku nie ma najlepszych wspomnień, gdyż dwie kontuzje przekreśliły niemal całkowicie rozgrywki w jego wykonaniu. – Nie wiadomo co mnie czeka w przyszłym roku. Zeszły sezon nie jeździłem praktycznie w ogóle przez dwie kontuzje, które to przekreśliły. Pojechałem chyba w zaledwie pięciu meczach. W tym roku początek też nie układał się po mojej myśli. Trochę ochłodziłem głowę i ta końcówka sezonu była lepsza w moim wykonaniu. Tragicznie jakoś tam nie było. Od połowy sezonu do teraz do końca było nieźle nie był jakiś tragiczny. Ten początek nie był za dobry – zakończył.

Konrad Klusak