Tomasz Gapiński: Gdzieś może ta nerwowość się wkradła

Fot. Patryk Kowalski

H. SKRZYDLEWSKA ORZEŁ, przed biegami nominowanymi meczu z ARGED MALESA Ostrów Wlkp., jeszcze miał nadzieje na odniesienie sukcesu na ciężkim terenie rywala. Łodzianie ostatecznie przegrali 43:47. Na zasłużone gratulacje zasługuje postawa byłych zawodników klubu z Ostrowa – Oliver Berntzon z Tomaszem Gapińskim zdobyli razem 19 punktów.

– Po tych opadach deszczu, kreda trzymała bardziej i niósł krawężnik. Potem zewnętrzna zaczęła gdzieś tam pracować. Szkoda, że nie wygraliśmy, bo byliśmy bardzo blisko. Zepsuliśmy te 3 ostatnie wyścigi. Gospodarze wspięli się na wyżyny, lepiej się dopasowali i lepiej obierali ścieżki na torze – podsumował całe spotkanie kapitan zespołu H. SKRZYDLEWSKA ORZEŁ Łódź, Tomasz Gapiński.

Aktualna sytuacja zespołu z Łodzi jest niepewna. Z dorobkiem 4 punktów zajmują przedostatnie miejsce w tabeli METALKAS 2. Ekstraligi. Nie jest to też nic dziwnego, że wszyscy wyczekują kolejnych zwycięstw, by odbić się od tej pozycji. Nadziei w zespole nie brakuje. – Jesteśmy źli, a po części szczęśliwi, bo wiele nie brakło. Postawiliśmy się mocno, złapaliśmy dobry tlen, dobre powietrze i cała drużyna prezentuje się coraz lepiej. To widać, bo zwyciężyliśmy dwa mecze, teraz było bardzo blisko. Chcemy jeździć coraz lepiej i walczyć – deklarował.

Do 15. biegu ze strony H. SKRZYDLEWSKA ORŁA Łódź przystąpiło dwóch zawodników, których kibice z Ostrowa znają bardzo dobrze: Tomasz Gapiński i Oliver Berntzon. Nie dali jednak rady odnieść zwycięstwa w decydującym wyścigu. Tuż po spotkaniu Polak opowiedział, co działo się krótko przed samym wyjazdem na tor.

Przed wyścigiem 15. uległo awarii przednie koło w moim motocyklu. Do biegu wyjechałem dość późno. Gdzieś może ta nerwowość się wkradła – nie zdążyłem sobie uszykować pola startowego, a co za tym idzie, nie udało mi się wygrać startu. Bardzo tego szkoda, bo chciałem wygrać ten 15. bieg, ale może też za dużo zmieniłem niepotrzebnie. Miałem tak dobre starty i gdzieś na ten ostatni występ znów mnie korciło i znów źle. Brawo dla gospodarzy, okazali się lepsi. Gratuluje im. My mamy o czym myśleć. Zepsuliśmy te ostatnie trzy wyścigi i będzie nad czym myśleć i co analizować, Jeśli byśmy zwyciężyli, byśmy byli trochę spokojniejsi, bo potrzebujemy punktów – ocenił zawodnik.

Tomasza Gapińskiego w Ostrowie nie trzeba nikomu przedstawiać. Wieloletni kapitan i lider ARGED MALESA Ostrowa Wlkp., z którym awansował i jeździł w PGE Ekstralidze zawsze może liczyć na ciepłe przyjęcie ostrowskich fanów. Wiąże się też to z jego przyjaciółmi i sponsorami, z którymi jest od lat. – Pomimo tego, że nie jeżdżę w Ostrowie, zawsze fajnie się wraca. Byłem także u panów Jana i Andrzeja Garcarków. Miło porozmawialiśmy, za to ich szanuję i dziękuję jeszcze raz. Dobrze się zajeżdża do Ostrowa również na stadion. Kibice zawsze mnie wspierają – za co dziękuję – zakończył.

Łukasz Kolski