Tarasenko: atmosfera nas poniosła (wywiad)

Fot. Marcin Karczewski

ZOOLESZCZ GKM Grudziądz przegrał we Wrocławiu z BETARD SPARTĄ 40:50, jednak wyjeżdżał niezwykle ukontentowany. 10-punktowa strata wydaje się być w zasięgu mocnych na własnym torze grudziądzan. Liderem gości na Stadionie Olimpijskim był Vadim Tarasenko, który w 6 startach zdobył 11 punktów i 2 bonusy. Żużlowiec gości, w rozmowie dla ekstraliga.pl, podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat meczu i szans na awans do półfinału.

Błażej Kowol (ekstraliga.pl): Przegrywacie to spotkanie 40:50, ale widząc twój lekki uśmiech na twarzy zakładam, że jest to rezultat, z którego jesteście zadowoleni?

Vadim Tarasenko (ZOOLESZCZ GKM Grudziądz): Tak, to dobry wynik. W trakcie meczu myśleliśmy nawet, że uda nam się ugrać tutaj nieco więcej. Apetyt rósł w miarę jedzenia. Nie nastawialiśmy się na konkretny rezultat, ale chcieliśmy dać z siebie wszystko. Po oczach kolegów z drużyny widziałem dużą determinację – żaden z nas nie chce kończyć tego sezonu 1 września. Być może trochę ta ambicja przeszkodziła nam w niektórych biegach i to jedno oczko więcej na naszym koncie wyglądało lepiej, ale nie jest źle.

11+2 to twój dorobek w tym spotkaniu. Jesteś z niego zadowolony czy widzisz pewne niedociągnięcia?

Niepotrzebnie zmieniałem przełożenia na ostatni bieg. Nie byłem w stanie złapać Artema nie dlatego, że brakowało mi prędkości, tylko ze względu na brak znajomości odpowiednich ścieżek na tym torze. Artem świetnie zna ten owal, a ja przekombinowałem.

Czyli czułeś prędkość na poziomie nieuchwytnego i niepokonanego Artema Laguty?

Tak. Wiem, że stać mnie na dużo, mam świetny sprzęt, ale nie znam tego toru na tyle, żeby wiedzieć, jak najlepiej rozpędzać na nim swój motocykl. On robi to świetnie. Próbowałem jechać za nim, ale nie potrafiłem pokonywać łuków tak dobrze jak on. Widać, że jedzie bardzo fajnie. Czekam na rewanż w Grudziądzu! Oczywiście Artem doskonale zna ten tor, ale ja też wiem o nim coraz więcej (śmiech).

Fot. Marcin Karczewski

Widać, że ściganie z Artemem jest czymś, co cię napędza i lubisz to robić.

Naturalnie, natomiast nie ma między nami niezdrowej rywalizacji. Każdy z nas wyjeżdżając spod taśmy, chce po prostu zdobyć trzy punkty. Nie inaczej jest ze mną – zawsze chce wygrywać!

Jak wyglądały wasze narady? Musieliście wyciągać odpowiednie wnioski, bo zawodnicy BETARD SPARTY nie byli w stanie od was odskoczyć.

W jednym momencie gospodarze odskoczyli, gdy my wygraliśmy podwójnie, a gospodarze zaraz nam na to odpowiedzieli. Myśleliśmy, że złapaliśmy oddech, a tu znów wrocławianie się zrewanżowali. Myślę, że trudno jest jeździć bieg po biegu. Im jest cieplej, tym naprawdę coraz trudniej jest odpowiednio schłodzić sprzęt. Podczas jazdy w dodatkowym biegu, sprzęt za mocno się nagrzewa i traci moc już na drugim-trzecim okrążeniu. Fajnie byłoby mieć trochę więcej czasu.

Jak porównałbyś ten mecz do starć z rundy zasadniczej? Czy atmosfera i napięcie były na innym poziomie niż w czasie fazy zasadniczej? Dla ZOOLESZCZ GKM-u Grudziądz jest to przecież zupełnie nowe doświadczenie.

Przed meczem się zastanawiałem, w którą stronę będziemy zmierzać jako zespół. Czy ranga spotkania doda nam skrzydeł i poniesie do jeszcze lepszej jazdy, czy jednak trochę nas przytłoczy. Okazało się, że było tak jak przypuszczałem – atmosfera nas poniosła. Jak zobaczyliśmy jak wielu naszych kibiców jest we Wrocławiu, momentalnie się rozluźniliśmy.

Fot. Marcin Karczewski

Czy mam właściwe wrażenie, obserwując ZOOLESZCZ GKM Grudziądz, że poczuliście krew i z każdym kolejnym meczem jesteście coraz bardziej napędzeni?

Myślę, że kluczowy jest fakt, że mamy bardzo równy zespół. Jest bardzo stabilnie, mamy stałe numery startowe, każdy wie, kiedy będzie wyjeżdżał na tor. Trener nie robi dużych zmian i my wiemy, jak zachowywać się podczas spotkań.

Czy takim game-changerem było dla was przyjście Michaela Jepsena Jensena?

Michael robi świetną atmosferę i dobrze się z nim współpracuję, ale na to składa się wiele czynników. Prezes, sponsorzy, trener wraz ze sztabem i wreszcie sami zawodnicy. To wszystko ma kolosalne znaczenie na naszą jazdę. Każdy z nas daje z siebie maksimum, chcąc znaleźć złoty środek i widać efekty tej pracy. Wszyscy pracujemy na ten sukces.

Jak oceniłbyś ten tor? Czy on mocno się różnił od tego, co zastaliście tu w kwietniu?

Tym razem był przyjemniejszy do jazdy. Ale może to być moja perspektywa, bo wziąłem ze sobą inny silnik na ten mecz.

10 punktów straty przed rewanżem to dużo czy mało?

Na pewno jest to strata do odrobienia i zrobimy wszystko, aby tak się stało.

Jak będziecie się przygotowywać do rewanżu?

Zostało trochę czasu, więc będziemy sporo trenować, aby osiągnąć dobry wynik. Być może potrenujemy nawet dwukrotnie.