Stanisław Chomski: spróbowaliśmy czegoś nowego i wypaliło

Fot. Jarosław Pabijan

– Taki mieliśmy cel, takie zadanie i widać, że to zostało wykonane z nawiązką – tak na gorąco po meczu EBUT.PL STALI Gorzów na Motoarenie mówił szkoleniowiec gości Stanisław Chomski. Miejscowy KS APATOR uległ gorzowianom 40:50. Duża w tym zasługa juniorów Oskara Palucha i Jakuba Stojanowskiego, których trener także mocno chwalił.

Wygraliśmy w Toruniu zdecydowanie – cieszył się po meczu Stanisław Chomski. – Początek to sześć punktów przewagi, później seria biegów remisowych i końcówka znowu należała do nas. Chociażby w 14. wyścigu, gdzie 3 punkty nam wystarczały do wygrania meczu zawodnicy pokazali, że chcą wygrywać, a nie tylko jechać asekuracyjnie – komplementował swoich żużlowców. 

Opiekun EBUT.PL STALI zaznaczył też, że po wysokich porażkach w Lublinie i we Wrocławiu musiał dokonać pewnych zmian. – Taki jest żużel. Jest na pewno gorycz wśród torunian, ale pewnie to też ich zmobilizuje. My z kretesem przegraliśmy w Lublinie, co można było przełknąć i sami państwo widzieli, jaka była moja taktyka, za którą zostałem skrytykowany, ale już we Wrocławiu nie dało się przejść obok tego. Dlatego też między innymi była zmiana numerów, żeby czegoś innego spróbować i wypaliło – tłumaczył.

Trener Chomski nie ukrywał, że sukces na Motoarenie to także spora zasługa gorzowskich juniorów. – Para juniorska potrafi w Toruniu bardzo dobrze pojechać, było 4:2 dla nas i to po walce na dystansie. Oskar Paluch po przegranym starcie przyciął do krawężnika i wyprzedził Lewandowskiego, to samo z drugim kolegą Kawczyńskim zrobił Stojanowski, a później jeszcze pokazał to samo w wyścigu z Dudkiem. Dla mnie, na dzisiaj to jest jeden z kandydatów na bieg sezonu. To już jest historia, cieszymy się bardzo, dziękujemy kibicom za wsparcie, bo było ich trochę z Gorzowa. Daliśmy im radość i na tym to polega – stwierdził.

Na koniec szkoleniowiec zapytany o dziką kartę na gorzowską rundę Speedway Grand Prix wyjaśnił dlaczego ta powędrowała do Oskara Fajfera, a nie na przykład do młodzieżowca, Oskara Palucha. – Jeden z portali porównał Oskara Palucha do Bartosza Zmarzlika, bo on w tym wieku jechał. Tylko jakie Bartosz punkty wtedy robił? Jakaś hierarchia jest. Nie można też chłopaka spalić. Wszystko małymi kroczkami. Tu chodzi też o doświadczenie, do wszystkiego trzeba dojrzeć. Uważam, że ta dzika karta dla Oskara Fajfera da mu dużego kopa, a dla młodego chłopaka byłaby jedną z przygód i też to jest bardzo fajne, ale jak mówię, powolutku ze wszystkim – zakończył Stanisław Chomski.

Rafał Martuszewski