Spokój i bezpieczna jazda – wypowiedzi MOJE BERMUDY STALI Gorzów z #GORWRO

Fot. Tomasz Jocz

BETARD SPARTA Wrocław wygrała za 3 punkty z MOJE BERMUDY STALĄ Gorzów 42:30 w spotkaniu, które z powodu warunków atmosferycznych zakończyło się po 12. biegu. Gospodarze przetrzebieni brakiem podstawowych żużlowców nie mieli większych szans w tym spotkaniu, a wrocławianie zapewnili sobie pierwsze miejsce. Wśród gospodarzy panowało jednak poczucie spokoju.

Jak swój stan zdrowia skomentował Szymon Woźniak? Przed meczem kontuzjowanego Polaka przepytał Łukasz Benz z nSport+. – Czuję się coraz lepiej. Grand Prix było dla mnie takim przełomowym momentem, bo wcześniej martwiłem się, że nie dojadę na ten mecz. Teraz czuję się o wiele lepiej. Jestem z drużyną i będę starał się pomóc chłopakom na wszelkie sposoby – mówił żużlowiec MOJE BERMUDY STALI Gorzów. – Jeśli chodzi natomiast o moje leczenie, to idzie ku dobremu i mam nadzieję, że na play-off będę gotowy na 100%. Taki przynajmniej jest plan, bo lepiej być gotowym tam, niż na 80% w Toruniu – kontynuował Polak.

– W zespole każdy wie, co ma robić. Mamy 3 wyraźnych liderów, trochę rozwijającej się młodzieży – może będzie okazja im pomóc, ale też wiem, że czasami lepiej nic nie mówić, bo można tylko zaszkodzić. Wiem też, że Bartosz Zmarzlik służy swoim sprzętem, ja natomiast o nic takiego nie zostałem poproszony – zakończył Szymon Woźniak.

Opanowany w przedmeczowej rozmowie był trener gospodarzy, Stanisław Chomski, który zwracał uwagę na problemy kadrowe swojej drużyny: – Musimy sobie jakoś radzić. Potrzebujemy dwóch polskich seniorów, dwóch polskich juniorów, a w tej kryzysowej sytuacji musimy dać z siebie wszystko i jechać tym, co mamy. Trzeba skoncentrować się na dobrej jeździe, a wynik przyjdzie sam – mówił szkoleniowiec.

– Szymon medycznie jest zaopatrzony. Teraz głównym czynnikiem jest czas, który może być i sprzymierzeńcem, i wrogiem. Sytuacja Kamila Nowackiego wygląda tak samo, a do tego doszedł Wiktor Jasiński. Całą trojkę pozdrawiam i czekam na wasz powrót. Plus jest taki, że miejsce w play-off mamy zagwarantowane, ale chodzi przecież o to, żeby wygrywać. W tym meczu będzie o to szalenie trudno – kontynuował Chomski, który na koniec opowiedział o swoich juniorach. – Kamil Pytlewski też zmagał się z urazem kolana, a Oliwier Ralcewicz nie był przygotowywany do jazdy w tym roku. Dopiero skończył 16 lat, ale w tym wypadku punkty to sprawa drugorzędna. Wymagam od nich spokojnej i bezpiecznej jazdy – zakończył.

Andres Thomsen, zwłaszcza w początkowej fazie zawodów, wyglądał bardzo dobrze i tłumaczył, w jaki sposób osiągnął takie rezultaty. – W ciągu ostatnich tygodni miałem problemy ze startami, również w związku z urazami, a tym razem skorzystałem z pomocy Bartosza, który pomógł mi w osiągnięciu dobrych rezultatów. Oczywiście staramy się też sobie pomagać, bo tak działa zespół – mówił Duńczyk. – Tor jest przygotowany bardzo dobrze. Mamy sporo kontuzji i nowych juniorów, to prawda, ale nie możemy narzekać na tor. Kilka szybkich ścieżek, na których musi ścigać się każdy z nas – zakończył uśmiechnięty uczestnik Grand Prix.

Jan Oswald Pedersen to mistrz Świata z 1991 roku, który przez całą karierę w Polsce jeździł w barwach ROW-u Rybnik. Teraz wspierał Marcusa Birkemose i pojawił się wraz z młodym żużlowcem w Gorzowie. – 1991 rok to zdecydowanie najlepszy rok w karierze dla mnie, nie ma wątpliwości! Bardzo cieszę się, mogąc znów być w Polsce, widzieć tylu fanów i takie emocje. Dosłownie 2-3 tygodnie temu zacząłem pracę z Marcusem. To wielki talent, który potrzebuje trenera i spokojnego przygotowania. Niestety tym razem zawody nie poszły po jego myśli, ale mam nadzieję, że w przyszłości zdoła się poprawić – mówił Pedersen.

– Obecnie pracujemy nad jego przygotowaniem fizycznym i sprzętem, aby wypadał coraz lepiej. To powolny proces, który potrwa trochę, ale musimy uzbroić się w cierpliwość. Marcus ma dopiero 17 lat i jeszcze sporo pracy, ale też i czasu przed nim, a w PGE Ekstralidze trzeba być przygotowanym na najwyższym poziomie. To wciąż żużlowiec, który potrzebuje objeżdżenia. Widzieliśmy, czego jeszcze mu brakuje. Sprzęt pracował dobrze, ale brak doświadczenia rzutował na rezultaty. Potrzeba kilku tygodni pracy i powinno być dobrze – zaznaczył były żużlowiec.

Pytany o to, kto zostanie mistrzem Świata w sezonie 2021, odpowiedział, że jeden z reprezentantów Polski. – Myślę, że będzie to Bartosz Zmarzlik. Jest niezwykle szybki, ale będzie miał bardzo poważnego konkurenta w osobie Macieja Janowskiego. Koniec końców mistrzem będzie ktoś z Polski – podsumował Pedersen.

Martin Vaculik nie miał najlepszego wejścia w mecz, ale 4. żużlowiec PGE Ekstraligi rozpędzał się z każdym przejechanym okrążeniem. – Niestety dopadły nas kontuzje i życzę chłopakom szybkiego powrotu do zdrowia, bo naprawdę są nam bardzo potrzebni. BETARD SPARTA to bardzo silna ekipa, co widać było na torze. Początek był bardzo słaby, potem szło nam lepiej, ale nie dość, że deszcz pokrzyżował nam plany, to i spotkanie było bardzo ciężkie – mówił Słowak. – Szymon notował ostatnio świetne wyniki, zabrakło ważnych punktów juniorów. To są duże straty. Uciekł nam początek spotkania, do tego te urazy – gdy to się zsumowało, rezultat widoczny był gołym okiem. Przed meczem troszkę popadało ku naszemu zdziwieniu i tor był nieco inny. Jednak najpierw chce na spokojnie usiąść i zobaczyć te zawody jeszcze raz, zanim wyciągnę z niego wnioski – dopowiadał żużlowiec, którego pytano o formę po weekendowym maratonie żużlowym. – Fizycznie czuje się ok, psychicznie może jest troszkę trudniej. W Grand Prix miałem jeden dobry, a jeden zły dzień. Chodzi o to, żeby móc o tym zapomnieć i skupić się na kolejnym dniu. Jesteśmy jednak profesjonalistami i fizycznie jesteśmy dobrze przygotowani. 3-4 dni jazdy to nie problem – zakończył Vaculik, gość pomeczowego studia w nSport+.

 

Błażej Kowol