Sebastian Szostak: Przedsezonowe oczekiwania mi nie pomogły (wywiad)

Fot. Anna Kłopocka

Junior ARGED MALESA Ostrów Wielkopolski powrócił do składu drużyny po dwóch meczach nieobecności i we Wrocławiu zaznaczył swoją obecność, dopisując 4 punkty (3+1). Goście przegrali to spotkanie 36:54, jednak do momentu kontuzji Grzegorza Walaska spotkanie było nadspodziewanie wyrównane. Junior specjalnie dla speedwayekstraliga.pl opowiedział o jeździe w PGE Ekstralidze i wiążącej się z tym presji.

Błażej Kowol (speedwayekstraliga.pl): Wróciłeś do zmagań w PGE Ekstralidze po trudnym dla ciebie początku. Z tego występu możesz być jednak całkiem zadowolony?

Sebastian Szostak (ARGED MALESA Ostrów Wielkopolski): Myślę, że tak. Na pewno wyglądało to o niebo lepiej, niż w pierwszy dwóch kolejkach. Cieszę się więc z tego, co jest, bo i moja jazda wyglądała też zdecydowanie lepiej.

Czy znalazłeś przyczynę początkowych problemów? Juniorów ARGED MALESA Ostrów Wielkopolski stawiano jako motor napędowy waszego zespołu, którzy mogą być języczkiem u wagi w batalii o utrzymanie. Tymczasem początek był dla was trudnym zderzeniem z rzeczywistością.

Nie mogę ukryć, że takie rzeczy wpłynęły na mnie negatywnie. Artykuły czy dywagacje dziennikarzy spowodowały, że pojawiła się dodatkowa presja. Media niepotrzebnie określiły nas mianem potencjalnej rewelacji; dopiero wchodzimy w PGE Ekstraligę, gdzie jeżdżą na ten moment bardziej doświadczeni juniorzy niż my. Trener Staszewski powtarza nam, że mamy po prostu jeździć najlepiej jak potrafimy i to jest teraz najważniejsze. Nie mogę dać sobie zaprzątnąć głowy medialnymi spekulacjami tak, jak na początku sezonu.

Czy występu w zawodach juniorskich i w U24 Ekstralidze są dla ciebie takim poligonem doświadczalnym? Miejscem, gdzie możesz sprawdzić sprzęt i nabrać pewności?

Zawody juniorskie są oczywiście pomocne, bo im więcej jazdy, tym lepiej. Jednak sprzętu nie muszę już na szczęście wywracać do góry nogami, bo funkcjonuje tak, jak powinien. Mamy zapewnione cztery nowe jednostki napędowe z klubu, więc bardzo się z tego cieszymy. Trzy silniki są Flemminga Graversena, a jeden z nich od Krzysztofa Jabłońskiego. W tym meczu silniki zdecydowanie mnie niosły i gdyby nie mogę indywidualne błędy, to mogłem mieć jeszcze kilka oczek więcej w dorobku.

Czy teraz jeździsz ze spokojniejszą głową, mając rozwiązane kwestie sprzętowe i mniejszą presję?

Na pewno mogę jeździć jeszcze lepiej i spokojniej. Zdarzają mi się techniczne błędy, więc muszę pracować nad ich wyeliminowaniem. Wciąż dużo pracy przede mną, ale ten mecz pokazał, że zmierzamy w dobrą stronę i mogę być mentalnie spokojniejszy. Podszedłem do tego meczu zupełnie inaczej, niż do starcia w Toruniu i cieszę się, że to wypaliło.

Zastanawiam się, jakie są twoje odczucia wobec tego toru. Tym razem tor był nieco inny niż podczas starcia z FOGO UNIĄ Leszno. Jak twoje wrażenia z jazdy po owalu na stadionie Olimpijskim?

Tor był na pewno dobrze przygotowany. Widać też, że rzeczywiście był nieco inny w porównaniu do meczu z FOGO UNIĄ Leszno, patrząc po samych czasach. Było trochę walki w tym meczu, więc mogę wypowiadać się tylko pozytywnie.

W ostatnich meczach można było usłyszeć, że start był mocno przyczepny, a trasa bardzo twarda. Jak było tym razem?

Start był lekko przyczepny, nie szedłbym w skrajności dotyczące dużej przyczepności. Natomiast na trasie w początkowej fazie zawodów zewnętrzna była dość szybka, ale im tor bardziej się przesuszał, tym lepiej było trzymać się wewnętrznej.

Przed wami starcie z MOTOREM Lublin za 2 tygodnie na domowym torze. Czy starcie z najlepszą parą juniorów PGE Ekstraligi wywołuję dodatkową motywację?

Na razie muszę utrzymać miejsce w składzie i to jest dla mnie najważniejsze. Jeśli jednak będę w składzie, to podejdę do niego tak jak w tym meczu – że nie muszę, a mogę. Jak wygram to super, a jak przegram, to wyciągnę z tego cenne wnioski.

Błażej Kowol