Robert Sawina: Jedziemy do Częstochowy po zwycięstwo

Fot. Patryk Kowalski

W trudnej sytuacji przed drugim spotkaniem o 3. miejsce znaleźli się zawodnicy FOR NATURE SOLUTIONS APATORA Toruń. Jeśli myślą o brązowym medalu, muszą przynajmniej zremisować w meczu rewanżowym. Trener Robert Sawina podkreśla, że jego zespół walczyć będzie o pełną pulę w Częstochowie.

Jakub Keller (speedwayekstraliga.pl): Wygrywacie pierwszy mecz o brąz, ale dwa punkty to chyba skromna zaliczka przed rewanżem?

Robert Sawina (trener FOR NATURE SOLUTIONS APATORA): Nie do końca jesteśmy zadowoleni z naszego występu, ale taki jest sport. Przyjechała bardzo dobra drużyna, która stawiała opór praktycznie przez cały mecz. Dopiero w końcówce udało nam się zwyciężyć.

Jeśli myślicie o medalu, w Częstochowie trzeba przynajmniej zremisować. Jest to realne?

Oczywiście. Powiem więcej – jedziemy po zwycięstwo. Jak w każdym meczu.

W końcu obudził się Jack Holder. Nie za późno?

To bardzo budujące, że zawodnik, który zmaga się z wieloma problemami i ma głowę pełną myśli, potrafi się zmobilizować i pojechać wybitne spotkanie.

W kryzysie wydaje się być Patryk Dudek?

W sporcie nie da się wszystkiego wygrywać, bo PGE Ekstraliga jest bardzo silna.

Trudno było przygotować tor na to spotkanie? Aura w ostatnich dniach była kapryśna.

Zgadza się, ale daliśmy radę. Już podczas obchodu toru widać było, że jest on podobny do tego podczas meczu z MOTOREM Lublin.

Dlatego na próbę wyjechali juniorzy?

Tak. Seniorzy widzieli, że warunki są podobne, jak podczas ostatniego spotkania. Dlatego daliśmy szansę młodzieżowcom, bo nie ukrywam, że liczyliśmy że urwą w tym meczu kilka punktów. Niestety nie udało się.

Kibice oceniają pana pracę bardzo pozytywnie, często wykrzykując pańskie nazwisko po meczu. Wracają wspomnienia z czasów, kiedy był pan zawodnikiem?

Nie ukrywam, że jest to bardzo miłe, ale to zawodnicy są tu głównymi aktorami i im należą się brawa oraz owacje. Mój wkład w wynik jest skromny.

Nie ma pan wrażenia, że wszystkie mecze na Motoarenie wyglądają tak samo? Wyrównana walka w pierwszej części zawodów, po czym nie pozostawiacie złudzeń przeciwnikom w końcówce…

Tak to powinno wyglądać. Nie ukrywam, że numery startowe układamy w taki sposób, żeby decydujący cios zadać w ostatnich pięciu wyścigach. I to się udaje, z czego się bardzo cieszymy.

 

Jakub Keller