Przemysław Pawlicki: “mam nadzieję, że jeszcze nadejdą te sukcesy, które dadzą mi najwięcej radości” (wywiad)

Fot. Marcin Karczewski

Przygotowania do startu PGE Ekstraligi wkraczają w kluczową fazę. Przemysław Pawlicki w rozmowie dla ekstraliga.pl opowiedział o swoich odczuciach u progu sezonu, relacjach z bratem oraz celach na dalszą część kariery.

Damian Dyduch (ekstraliga.pl): Pozostał nieco ponad miesiąc do startu sezonu. Nie wypada mi rozpocząć wywiadu inaczej jak od pytania, czy przygotowania idą zgodnie z planem?

Przemysław Pawlicki (ENEA FALUBAZ Zielona Góra): Na tę chwilę tak. Wszystko idzie zgodnie z planem, motocykle czekają już przygotowane do wyjazdu na tor. Aktualnie trwają ostatnie prace natury organizacyjnej. Z kolei jeśli chodzi o formę fizyczną, to treningi cały czas trwają i będzie to tak wyglądało jeszcze jakiś czas. Realizujemy w 100% plan, który został założony przed sezonem.

Kibice wyczekują pierwszych jazd na torze. Padły już może konkretne daty z tym związane? Może być o to trudno w Zielonej Górze, gdzie cały czas trwają pracę związane z modernizacją stadionu, lecz może jest jakiś plan zastępczy?

Oczywiście, mamy w gotowości opcje awaryjne w razie, gdyby pogoda w Polsce pokrzyżowała nam plany. Alternatywy na pewno są, ponieważ jest trochę za wcześnie, żeby konkretnie planować wyjazdy na tor w Polsce. Słyszy się, że poszczególne kluby próbują już trenować na swoich obiektach, ale my na razie musimy obserwować sytuację i czekać aż otworzą się kolejne ośrodki. Wtedy też automatycznie zyskamy nieco więcej możliwości.

Fot. Arek Siwek

Nie jest tajemnicą, że po sezonie przeszedłeś zabieg mający na celu wyeliminowanie dyskomfortu związanego ze stopami. Problemy zdrowotne, z którymi się zmagałeś zostały już w pełni wyleczone?

Tak jest. Tutaj również zgodnie z planem, zaraz po sezonie przeszedłem operację. Następnie każdego dnia była rehabilitacja, żeby jak najszybciej zapomnieć o dyskomforcie. Potem od razu przeszedłem do treningów. W tym momencie zapomniałem już o tych problemach i jestem gotowy do wyjazdu na tor.

Skupmy się teraz na drużynie, jaką udało się zbudować w Zielonej Górze. W zeszłym sezonie byłeś liderem zespołu. Teraz patrząc na nazwiska, można zauważyć aż czterech potencjalnych liderów. Jak zapatrujesz się na takie zestawienie? To może zachwiać pewność siebie czy wręcz przeciwnie – jest to poczucie komfortu?

Staram się nie myśleć takimi kategoriami. Przygotowuję się do sezonu najlepiej jak potrafię. To jest mój główny plan. Niedługo będę chciał się pojawić na torze i pokręcić pierwsze kółka. Co do mojej dyspozycji, to składa się na to wiele czynników i nie wszystkie są niestety zależne ode mnie. Będę robił wszystko, co w mojej mocy, żeby być jedną z głównych postaci naszej drużyny. Bardzo się cieszę, że mamy tylu potencjalnych kandydatów na liderów. Taka sytuacja sprzyja temu, że każdy z nas będzie dawał z siebie wszystko, a to zwiększa szansę na wysokie zdobycze punktowe każdego zawodnika. Dla mnie przede wszystkim liczy się wynik drużyny, bo tylko tak możemy zrealizować cele postawione przed sezonem i powalczyć o awans do fazy play-off.

Bracia Pawliccy, po wielu latach rozłąki, ponownie pojadą w polskiej lidze w jednej drużynie. Wspominałeś już wcześniej, że cieszysz się z takiego rozwoju wydarzeń. Jak wygląda wasza relacja oraz współpraca podczas meczów?

Jesteśmy już na tyle profesjonalistami, że każdy z nas patrzy indywidualnie na to co pasuje w danym momencie. Ciężko jest przenieść moje sugestie na wyniki brata i odwrotnie, gdyż każdy inaczej czuje swoje silniki i motocykle. Na pewno na przestrzeni sezonu rozmowy i wymiana spostrzeżeń wiele ułatwia. Co do moich relacji z bratem, to zawsze były one w 100% szczere. Mamy też już swoje rodziny i wydaje mi się, że obaj dojrzeliśmy do pewnych spraw. Potrafimy siebie wysłuchać i porozmawiać. W moim odczuciu nasza relacja z roku na rok jest coraz lepsza. Zawsze bardzo dużo sobie pomagaliśmy i mam nadzieję, że w tym roku będzie wyglądało to tak samo, a każdy z nas pojedzie na poziomie, który założył sobie przed sezonem.

Zdobyłeś już w swojej karierze wiele tytułów oraz medali. Jaki jest twój cel na resztę kariery, żebyś w momencie odwieszenia kevlaru na kołek mógł powiedzieć, że jesteś spełnionym żużlowcem?

Na dzień dzisiejszy nie uważam, że jestem utytułowanym zawodnikiem. Zaczynając jeździć na żużlu, stawiałem sobie dużo wyższe cele i do tych celów cały czas dążę. Dlatego rzadko patrzę na to, co udało mi się do tej pory zdobyć, bo na razie żaden tytuł nie jest takim, który pozwoliłby mi powiedzieć, że jestem zawodnikiem spełnionym. Na pewno nie poddam się, będę ciężko pracował i walczył do samego końca, żeby nadszedł taki czas, gdzie będę mógł kiedyś usiąść z rodziną, dziećmi czy wnukami i powspominać te osiągnięcia, które będę pamiętał do końca życia. Przede mną wciąż wiele lat kariery i mam nadzieję, że jeszcze nadejdą te sukcesy, które dadzą mi najwięcej radości.

Na koniec chcę cię zapytać, co ty byś chciał przekazać wszystkim kibicom ENEA FALUBAZU Zielona Góra, którzy z niecierpliwością czekają na start sezonu?

Nie mogę się już doczekać, kiedy zobaczę Was tak licznie zgromadzonych na stadionie i będę słyszał Wasz doping na trybunach. To naprawdę robi niesamowicie duże wrażenie. Spędziłem w Zielonej Górze dopiero jeden sezon, ale bardzo polubiłem to miejsce i świetnie się tutaj czuję. Dlatego drodzy kibice – ja również nie mogę się już doczekać i odliczam dni, godziny oraz minuty do tego kiedy ponownie spotkamy się na stadionie i będę mógł Was usłyszeć tak, jak to miało miejsce w ubiegłym sezonie!

Damian Dyduch