Przed Boll Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland: Tomasz Kuchar lubi oglądać żużel

Fot. Maciej Niechwiadowicz

„Za kierownicą Syreny 105 i sterami śmigłowca”, ale także jako kibic sportu żużlowego. Tomasz Kuchar, polski kierowca rajdowy opowiedział specjalnie dla speedwayekstraliga.pl, jakie ma sportowe cele na sezon 2019 oraz sentymenty motoryzacyjne.

Speedwayekstraiga.pl: W 2015 roku rozpoczęła się organizacja cyklu żużlowych zawodów Grand Prix w Warszawie, które są jednocześnie oficjalnymi mistrzostwami świata w tej dyscyplinie. Nie jest pan pasjonatem żużla, ale czy przez ten czas słyszał pan o żużlowych zawodach w Warszawie i jak odbiera pan ten sport z perspektywy stolicy kraju, gdzie na co dzień nie ma żużlowej drużyny?

Tomasz Kuchar: Żużel ma swoich kibiców w całej Polsce, nie tylko w prężnych ośrodkach takich jak Zielona Góra, Toruń, Gorzów Wielkopolski czy Leszno. Zapewne walnie przyczyniły się do tego sukcesy Polaków na arenie międzynarodowej (zawody z cyklu Grand Prix, występy w mocnych ligach zagranicznych). Zmagania polskich żużlowców najlepiej oglądać na żywo na stadionach, ale wielkie emocje towarzyszą także widowni zgromadzonej przed telewizorami. Warszawa ma to szczęście, że chociaż raz do roku gości światową elitę żużlowców. Uważam, że to dobrze dla kibiców (w tym warszawiaków) i dla żużla w Polsce.

Jakie ma pan sportowe plany na 2019 rok?

Wraz z moim zespołem zaplanowaliśmy kontynuację startów w Rallycrossowych Mistrzostwach Polski. Trzykrotnemu mistrzowi w tej dyscyplinie nie wypada mówić nic innego niż zapowiadać obronę najwyższego trofeum. Nie będzie łatwo, ponieważ konkurencja jest wymagająca, ale to tylko jeszcze bardziej motywuje mnie do walki. Gorąco polecam rallycross – jestem przekonany, że kibicom żużla, którzy dotąd nie zetknęli się z tą fantastyczną dyscypliną, spodobałoby się na naszych zawodach.

Prowadzi pan szkolenia z zakresu bezpiecznej jazdy samochodem. Jak to z nią jest w Polsce i na świecie? Jakimi jesteśmy kierowcami i jakie popełniamy błędy?

To temat na osobną rozmowę. Mówiąc w skrócie, na naszym krajowym podwórku jest do wykonania bardzo duża praca w zakresie edukacji i budowania świadomości u kierowców czym jest bezpieczna jazda samochodem. Przeciętny polski kierowca nie wie jak zająć poprawną pozycję za kierownicą, jak się posługiwać ową kierownicą, jak poprawnie pokonywać zakręty, jak umiejętnie używać gazu i hamulca etc. Akademia Bezpiecznej Jazdy Tomasza Kuchara, którą powołałem do życia dokładnie 10 lat temu, na co dzień realizuje kursy z doskonalenia techniki jazdy. Od ponad roku dysponujemy świetnym narzędziem do pracy, jakim jest najnowocześniejszy w Polsce ośrodek doskonalenia techniki jazdy Driveland zlokalizowany pod Warszawą. Zapraszam do korzystania z naszych doświadczeń i infrastruktury.

Jest pan gospodarzem i uczestnikiem programów motoryzacyjnych. Jak często ludzie pytają pana o markę niezawodnego samochodu, który chcieliby kupić i czy traktują pana w tym względzie jako wyrocznię?

Rzeczywiście trudno od tego uciec. Jednak gdybym chciał się angażować w tego typu pomoc, to chyba zabrakłoby mi czasu na inne aktywności, a mam co robić na co dzień. Zdarza mi się wspierać w tym zakresie rodzinę i najbliższych znajomych, ale są to bardzo sporadyczne sytuacje.

Czy ma pan sentyment do któregoś z polskich samochodów epoki PRL-u?

Miałem kiedyś dużego fiata, potem dwa 126p (w tym jeden rajdowy!!!), a do teraz mam Syrenkę 105. Te auta miały jednak coś w sobie…

Co musiałoby się wydarzyć, żeby podjął pan temat uczestnictwa w Rajdzie Dakar i czy stanowi to dla pana wyzwanie?

Dzisiaj dużo bliżej mi do zakończenia przygody ze ściganiem niż do podejmowania kolejnych wyzwań w tej dziedzinie. A Dakar dodatkowo jest wymagający nie tylko  pod kątem sportowym, ale też budżetowym. Żeby wystartować trzeba dysponować gigantycznym zapleczem finansowym, do którego dostęp nie jest powszechny. Inna sprawa, że mnie osobiście od dłuższego czasu coraz bardziej ciągnie do statków powietrznych, niż do tych transportujących samochody i serwisy za ocean. Prawdziwie pokochałem latanie, mam licencję pilota, latam małymi samolotami, a od pewnego czasu głównie śmigłowcami. Mam przy tym frajdę nie do opisania.

Fot. Maciej Niechwiadowicz