Profesor z Oxfordu dumny ze swoich czterech mistrzostw

Fot. Przemysłąw Gąbka

Z okazji obchodów 100-lecia żużla redakcja FIMSpeedway.com spotkała się z Hansem Nielsenem – człowiekiem znanym fanom po prostu jako Profesor z Oxfordu.

4 indywidualne tytuły Mistrza Świata, 7 złotych medali w parach i 11 zwycięstw w DMŚ. Żużlowiec, który wygrał pierwszą w historii serię FIM Speedway Grand Prix w 1995 roku, w tym sporcie osiągnął praktycznie wszystko. Nielsen brał także udział w jednej z największych rywalizacji w historii tego sportu, walcząc o tytuł z trzykrotnym mistrzem świata Erikiem Gundersenem.

– Zacznijmy do początku, Hans. Jak i gdzie zaczęła się Twoja przygoda z żużlem?

– Kiedy miałem 7 lat, zacząłem jeździć na starych motorowerach z moimi braćmi. Ścigaliśmy się na starej żwirowni niedaleko miejsca, w którym mieszkaliśmy. Dopiero, gdy miałem 13 lat, zbudowano tor żużlowy w Brovst – zaledwie kilka mil od mojego domu. Po szkole pracowałem w sklepie z motocyklami i rowerami, którego właścicielem był Age Knudsen, założyciel klubu. Pewnego dnia zaprosił mnie na tor, żebym spróbował.

– Ole Olsen został pierwszym duńskim mistrzem świata FIM Speedway w Göteborgu w 1971 roku. Dzięki temu ten sport znalazł się na mapie Danii. Jak bardzo zainspirował Cię ten moment?

– Pierwszym wyścigiem, który oglądaliśmy w ogólnokrajowej telewizji był właśnie ten, w którym Ole zdobył tytuł. To było wspaniałe doświadczenie, widzieć jak wygrywa. Wszyscy to oglądali. To był jeden z głównych powodów, dla którego wiele klubów zainteresowało się żużlem.

– Zostałeś najbardziej utytułowanym duńskim żużlowcem z niesamowitymi 22 tytułami indywidualnymi i drużynowymi. Kiedy zaczynałeś ścigać się na żużlu w Brovst, czy marzyłeś o takim sukcesie?

– Zawsze kiedy coś zaczynasz, to jest dla zabawy. Widziałem, jak Ole zdobywa tytuł MŚ, ale nie przyszło mi wtedy do głowy, że zostanę zawodowym żużlowcem. Moja kariera potoczyła się bardzo szybko. Jeździłem na motocyklach o pojemności 50 cm3 przez 3 lata, a kiedy skończyłem 16 lat, jeździłem na motocyklu o pojemności 500 cm3. Trwało to tylko rok i wówczas wygrałem mistrzostwa Danii do lat 21 w 1976 roku. Potem zaproponowano mi kontrakt z Wolverhampton w Wielkiej Brytanii na rok 1977, więc wszystko potoczyło się bardzo szybko. Nigdy nie miałem za dużo czasu na zastanowienie się, dokąd idę i dlaczego. Po prostu dobrze się bawiłem i ścigałem się na motorze, nie myślałem o tym, dokąd mnie to zaprowadzi.

– Rywalizacja między Tobą a Erikiem Gundersenem była w latach 80. legendarna. Jakie masz z tym wspomnienia i jak to wszystko się zaczęło?

– Erik zaczynał praktycznie w tym samym czasie co ja. Przez jakiś czas byłem lepszy, ale on też nie dawał za wygraną. W latach osiemdziesiątych byliśmy zawodnikami i rywalami, zwłaszcza w 1983 roku. Wtedy zaczęliśmy zdawać sobie sprawę, że stajemy się dwoma najlepszymi Duńczykami w speedwayu.

– Ścigałeś się z Ole Olsenem i przeciwko niemu pod koniec jego kariery, wygrywając z nim swój pierwszy tytuł DMŚ na żużlu w Landshut w Niemczech w 1978 r., a następnie MŚP przed własnymi kibicami w Vojens w 1979 r. Jak się czułeś z tym, że Olsen miał zostać menadżerem twojego zespołu?

– Byłem naprawdę bardzo zadowolony, kiedy po raz pierwszy to ogłosili – mimo że Ole i ja trochę rywalizowaliśmy. Pamiętam, jak pewien dziennikarz zapytał mnie, jak czuję się z tym, że mój rywal zostanie menadżerem mojego zespołu? Odpowiedziałem „w porządku”. Byłem pewien, że to dobry pomysł, biorąc pod uwagę jego doświadczenie. Wiedziałem, że wiele nas nauczy, ale kiedy zaczął pracę, pamiętam, że wspierał tylko i wyłącznie Erika. Pomyślałem wtedy rozczarowanie i niesprawiedliwość.

Fot. Jarosław Pabijan

– Jak to wpłynęło na twoją rywalizację z Erikiem?

– Nadal bylibyśmy rywalami, aczkolwiek to była bardzo trudna sytuacja. Nigdy nie mieliśmy żadnych kłótni. Po prostu każdy z nas chciał wygrać – to wszystko. Taka rywalizacja zwyczajnie utrudnia bycie przyjaciółmi.

– Erik wygrał światowy finał w Göteborgu w 1984 roku i obronił tytuł w Bradford w 1985 roku. Jak bardzo byłeś sfrustrowany, walcząc o swój pierwszy tytuł MŚ?

– Byłem sfrustrowany głównie faktem, że Erik pracował z kierownikiem naszego zespołu. Potem poczułem, że ja również kogoś potrzebuję, dlatego poprosiłem Ivana Maugera o pomoc. Ivan dodawał mi pewności siebie. Pomógł mi także w Amsterdamie w 1987 roku, wówczas wygrałem. To był dobry menedżer, a jednocześnie przyjaciel.

– Jak wyglądają teraz Twoje relacje z Erikiem i Ole?

– Erik i ja dogadujemy się teraz dobrze i tak samo jest z Ole. Nie ma między nami żadnych konfliktów. Im jesteśmy starsi, tym mądrzejsi i zapominamy o niektórych rzeczach.

– Kiedy Speedway GP wystartował w 1995 roku, byłeś jego pierwszym zwycięzcą w klasyfikacji generalnej. Czy sądzisz, że mógłbyś zdobyć więcej tytułów mistrzowskich, gdyby Speedway GP powstał wcześniej – oferując zawodnikom szansę ścigania się o tytuł MŚ w serii rund, a nie tylko w jednym finale?

– Gdybyśmy mieli GP wcześniej, myślę, że wygrałbym więcej razy. Ale inni zapewne powiedzą to samo. Nie ma sensu spekulować na ten temat. Najważniejsze, że wygrałem i udowodniłem, że mogę to zrobić ponownie. Wygrałem IMŚ 4 razy i jestem z tego bardzo dumny.

Źródło: FIM Speedway