Piotr Żyto wraca do Rybnika. Dlaczego wybrał INNPRO ROW i czego nauczył go szwedzki żużel?

Fot. Marcin Karczewski

Piotr Żyto po dwóch latach spędzonych w Szwecji wraca do Polski. Doświadczony szkoleniowiec znalazł pracę w Rybniku, gdzie obejmował posadę trenera już dwukrotnie. W rozmowie z nami podzielił się m.in. swoimi odczuciami co do powrotu do INNPRO ROW-u, a także opowiedział nieco o kondycji szwedzkiego żużla.

Marcin Rusewicz (ekstraliga.pl): Po kilku latach wraca pan do Polski w roli trenera. Co to dla Pana oznacza? Jest Pan troszeczkę podekscytowany?

Piotr Żyto (trener INNPRO ROW-u Rybnik): Ja w żużlu pracuję już 40 lat, więc tej ekscytacji raczej nie ma. Pracuję cały czas i tym się cieszę. Jestem zadowolony z tej posady, stąd ekscytacji szczególnej brak – mówi dla ekstraliga.pl.

Czy oferta pracy w Rybniku była jedyną ofertą jaką Pan otrzymał?

Rozważałem parę opcji, ale wybrałem Rybnik.

Co zatem przekonało Pana do podjęcia rękawicy właśnie w Rybniku i odrzucenia innych propozycji? Dlaczego zdecydował się Pan na INNPRO ROW?

Lubię wyzwania, a to jakby nie było jest wyzwanie, bo wszyscy skazują Rybnik na spadek – podkreśla w rozmowie z ekstraliga.pl.

Czy doświadczenie pracy w INNPRO ROW-ie było jednym z czynników, dla których zdecydował się Pan objąć posadę trenera w Rybniku?

Na pewno tak, bo co by nie mówić, to w Rybniku mi się dobrze pracowało. Były wyniki, kibice też są bardzo fajni, dlatego to także pomogło w wyborze.

Wrócę jeszcze do Szwecji. Czy praca trenera za granicą nauczyła Pana czegoś nowego, czy była ona jak każda inna posada w przeszłości?

Zebrałem trochę nowego doświadczenia pracując w Szwecji i zobaczyłem zupełnie inne podejście do żużla. Inaczej to wszystko wygląda niż w Polsce. Człowiek uczy się całe życie, także kilka nowych rzeczy doświadczyłem.

A gdyby miał Pan wskazać największe różnice między polskim a szwedzkim speedwayem, to co by to było?

Pierwsza i zasadnicza różnica – to finanse. Szwedzkie kluby nie posiadają tak wielkich zasobów pieniężnych, jak kluby w Polsce i ich budżety są dużo, dużo mniejsze. Jeśli chodzi natomiast o zawodników, a zwłaszcza tych młodych, to są oni pozostawieni sami sobie. Jeśli ktoś zaczyna trenować w młodym wieku, to o tym czy i jak będzie uprawiał ten sport, decyduje przede wszystkim zasobność portfela rodziców. Dopiero później, jeśli zawodnikowi uda się wybić, można szukać sponsorów. Nie ma tam tylu imprez młodzieżowych, co w Polsce i wydaję mi się, że też przez to żużel w Szwecji kuleje. Niedawno trenerem kadry został jednak Linus Sundstroem i myślę, że jest to dobra kandydatura, bo już widać, że jego plany wchodzą też do tej niższej ligi Allsvenskan. Z numerami 6. i 7. będą musieli jechać młodzi, szwedzcy zawodnicy, więc pojadą w meczu dwa biegi. Idą wzorem Polski i zaczynają coś w tym zakresie robić.

A ilu jest tych młodych zawodników?

Dzisiaj ogólnie nie ma ich wielu. Polska bije Szwecję pod tym względem na głowę. W tym roku w klasie 80cc, czyli na miniżużlu było ich chyba z czternastu, a w 250cc co najwyżej szesnastu. Tam nie ma ani DMPJ, ani innych młodzieżowych rozgrywek, więc ci młodzi naprawdę mają mniej jazdy, ale teraz poszli po rozum do głowy i będzie tego trochę więcej.

Czy z Rospiggarną Hallstavik rozstaliście się w przyjaznych stosunkach? Dobrze wspomina pan czas pracy w tym klubie?

Tak, oczywiście. Spędziłem tam bardzo fajne dwa i pół roku. Mogę powiedzieć, że poznałem cały przekrój szwedzkiego żużla. Powiedziano mi po prostu, że nie stać ich, żeby przedłużyć kontrakt i tak skończyliśmy. Rozstaliśmy się w zgodzie.

Powracając do Rybnika. Był Pan obecny przy ustalaniu kadry na przyszły sezon, czy dostał Pan “gotowca”?

Prezes miał swój główny zarys, ale ja jeszcze uczestniczyłem w końcówce układania tego zespołu.

Pytam, ponieważ w składzie znajdują się chyba niełatwi do okiełznania żużlowcy. Obawia się Pan współpracy z nimi?

Ja się nie obawiam współpracy z nikim. Pracowałem już Pedersenem, Zagarem, Hancockiem i z innymi, także dla mnie to nie jest jakaś nowość i strach. Trzeba mieć odpowiednie podejście, dojść do porozumienia i powinno być w porządku. Wydaje mi się, że niektórymi problemami żyją tylko dziennikarze, którzy to powtarzają. Jeśli chodzi o Kacpra Pludrę, to czasu się nie da cofnąć i na pewno nie zrobił wtedy tego celowo. Rozumiem nerwy Chrisa, bo stracił sezon i pieniądze, ale nie dajmy się zwariować. Żużel to taka dyscyplina, gdzie kontuzje są niestety obecne cały czas.

Jaki cel postawił przed Panem prezes Krzysztof Mrozek. Tylko utrzymanie, czy walczycie o coś więcej?

My mamy cel taki, żeby się utrzymać. Trzeba walczyć w każdym meczu. Wiadomo, że wszyscy skazują nas na spadek, ale będziemy się starali jak najlepiej pojechać ten sezon, a co wyjdzie to zobaczymy, bo różnie bywa. Nie wiemy z jaką formą wstrzelą się żużlowcy w nowy sezon i jak to będzie wszystko wyglądało. Mamy już zaplanowane pewne sparingi, ale czekamy jeszcze na ostateczny terminarz i okaże się kto i jak jedzie. To jest tylko sport, a sport lubi niespodzianki.

Marcin Rusewicz