Piotr Baron: Przyjechał dobry przeciwnik i przegraliśmy

Fot. Jarosław Pabijan

Spotkanie pomiędzy KS APATOREM Toruń a EBUT.PL STALĄ Gorzów zakończyło się wynikiem 40:50. Goście zdobyli także punkt bonusowy. Gospodarze nie zdołali w tym meczu wygrać drużynowo żadnego wyścigu. Z kolei gorzowianie od początku dyktowali warunki.

Przyjechał dobry przeciwnik, wlał nam i przegraliśmy. Tyle można powiedzieć o tym spotkaniu. Musimy powyciągać wnioski. Wiemy, że zaczynamy mieć dość spore problemy sprzętowe i trzeba to opanować. Mamy trochę czasu, żeby usiąść i poodrabiać – przyznaje trener KS APATORA Toruń.

Zawodnicy gospodarzy często byli wyprzedzani na trasie. Pomimo dobrych startów i wyjść z pierwszego łuku, gorzowianie napędzali się i bez większego problemu mijali torunian. – Jak sprzętowo nie pasuje tak, jakbyś sobie tego życzył, to ciężko jest obierać prawidłowe ścieżki. Jeżeli chodzi o tor, nie było z nim problemu. Raczej upatrywałbym problemu właśnie w sprzęcie – dodaje Piotr Baron.

Zawodnicy EBUT.PL STALI Gorzów od początku meczu byli świetnie dopasowani do toruńskiej nawierzchni. Ani na chwilę nie stracili kontroli na tym spotkaniem. – Skupialiśmy się na sobie i na tym, żeby wiedzieć, czego potrzebują nasze motocykle. W każdym meczu staramy się jechać najlepiej, jak potrafimy, a sport polega na tym, że jedna drużyna wygrywa, a druga przegrywa. To jest normalne. Są lepsze i gorsze dni. Z wygranych się cieszymy, a przy przegranych staramy się uczyć – podsumował Martin Vaculik.

Fot. Jarosław Pabijan

Pomimo opadów deszczu, które miały miejsce w nocy, tor wydawał się idealny do ścigania. Jak wcześniej przyznał Baron, nie było żadnych problemów z jego przygotowaniem i to goście po prostu świetnie się do niego dostosowali.

Tu zawsze jest dobrze przygotowany tor i tak samo było podczas tego meczu. Lubię się tu ścigać i nie można o nim powiedzieć nic złego. Tak jak mówiłem, ktoś wygrywa, ktoś przygrywa. Tak to wygląda – powiedział kapitan EBUT.PL STALI Gorzów.

Tor był podobny do tego, na którym trenowaliśmy. Ciężko powiedzieć co nie zagrało. Ja ostatnio spędziłem tu dużo czasu, złapałem też trochę jazdy na innym torze, tak żeby moje motocykle podogrywać i indywidualnie ja na pewno byłem szybszy niż wcześniej – skomentował Paweł Przedpełski.

Fot. Jarosław Pabijan

Najlepszymi zawodnikami po stronie gospodarzy byli Robert Lambert oraz Paweł Przedpełski. To oni reprezentowali drużynę podczas 15. biegu. Przedpełski brał również udział w 5. wyścigu, w którym torunianie byli najbliżej drużynowego zwycięstwa. Kapitan KS APATORA, wspólnie z Wiktorem Lampartem, prowadzili podwójnie. Zawodnicy jednak nie dogadali się, a Oskar Fajfer zdołał minąć obu żużlowców po szerokiej, przez co dowieźli do mety jedynie remis.

Mogliśmy w tym biegu przywieźć więcej punktów. Ja tak się domyślałem, wchodząc pod Wiktora, że on myśli, że to jest ktoś z Gorzowa. Chciałem go wypchnąć w dalszą linię jazdy, bo tam była prędkość. Nie chciałem, żebyśmy we dwóch zostali w krawężniku i ktoś z gorzowian nas po płocie, za jednym zamachem minął. Gdzieś tam nerwowo było w tym biegu i Wiktor zamykał. To się zdarza, po prostu niezrozumienie i tyle – wyjaśnił Przedpełski.

Klaudia Bujalska