Paweł Piskorz: Dobrze wspominam relację z Nickim. METALKAS 2. Ekstraliga będzie w przyszłym roku bardzo mocna
03.12.2024 08:59TEXOM STAL ma za sobą sezon w roli beniaminka METALKAS 2. Ekstraligi. Rzeszowianie zajęli w niej ostatecznie siódme miejsce, gwarantujące utrzymanie, ale nie premiujące do następnego etapu rozgrywek. W rozmowie z nami, menadżer drużyny Paweł Piskorz podsumowuje cały rok 2024 i opowiada o licznych zmianach, jakie miały niedawno miejsce w klubie przed sezonem 2025.
Marcin Rusewicz (ekstraliga.pl): Za TEXOM STALĄ pierwszy rok na zapleczu PGE Ekstraligi od kilku lat. Cel został zrealizowany i daliście radę się utrzymać. Czy można zatem uznać go za w pełni udany?
Paweł Piskorz (menadżer TEXOM STALI Rzeszów): Zdecydowanie nie. Wiadomo, że naszym nadrzędnym i minimalnym celem było utrzymanie, ale jestem człowiekiem ambitnym i każde wyzwania są dla mnie bardzo ważne. Liczyliśmy z drużyną na co najmniej play-offy, a dalej to różnie mogło się potoczyć. Podsumowując, z całego sezonu na pewno nie jestem zadowolony.
Było w tym roku kilka trudnych momentów dla TEXOM STALI, jak np. porażka w Łodzi czy pewne nieporozumienia w Poznaniu. Który z nich był dla Pana najtrudniejszy, o ile w ogóle taki moment był?
Najtrudniejszym było na pewno spotkanie w Łodzi. Od samego początku nic w tym meczu nam nie szło. Zupełnie inaczej odczytywaliśmy tor. Nie pomogło nawet doświadczenie zawodników. Największe zwątpienie nastąpiło wtedy, gdy Nickiego Pedersena na prostej po trasie mijał młody Bartosz Nowak, więc to był gwóźdź do trumny, że nie byliśmy w stanie w tym meczu nic ugrać.
A była chwila, w której pomyślał Pan, że jednak możecie powalczyć o coś więcej?
Tak, liczyłem na to, że po tym pamiętnym weekendzie, czyli zwycięstwie z Rybnikiem i wygranymi derbami w Krośnie, wracamy na właściwą ścieżkę i jest szansa o coś powalczyć, natomiast życie nas zweryfikowało, że nie – nie zasłużyliśmy na play-offy w tym sezonie.
Czy współpraca z Nickim Pedersenem nauczyła Pana czegoś nowego? Nie zawsze chyba było kolorowo pomiędzy nim a klubem.
Nicki to jest Nicki. To trzykrotny indywidualny mistrz świata. Na pewno za młodu był jednym z moich idoli, dla którego oglądałem sport żużlowy, a w szczególności Grand Prix i mocno mu kibicowałem. Tutaj przyszło mi z nim współpracować i relację z nim wspominam bardzo dobrze, aczkolwiek wiem, że Nicki jest trudnym zawodnikiem i z tej naszej relacji też wyciągnął coś pozytywnego. Układała się ona, jak układała. Lepiej czasem powiedzieć pomidor.
Kiedy doszliście w klubie do wniosku, że z Nicki po sezonie opuści drużynę?
Myślę, że jak już mieliśmy po sezonie, usiedliśmy z prezesem i mieliśmy taką burzę mózgów. Nicki był gdzieś tam przewidywany w składzie, natomiast wypisaliśmy sobie zawodników, którzy są dla nas kluczowi i którzy pozwolą nam walczyć o wyższe cele, dlatego też zabrakło dla niego miejsca. Uznaliśmy, że nasza opcja będzie dużo lepsza, bo gwarantuje nam to, że jesteśmy w stanie walczyć na każdej nawierzchni. Jak wiemy, na trudnych torach Nicki czasem nie daje rady, jak miało to miejsce na przykład w Gdańsku. Chcieliśmy temu zapobiec i myślę, że wspólnie z prezesem zbudowaliśmy taki skład, który pozwoli nam walczyć o jak najwyższe cele w przyszłym sezonie.
A jeśli chodzi o Mateusza Świdnickiego, to widzi Pan dla niego jakieś światełko w tunelu?
Mocno kibicuję Mateuszowi. Próbowałem wraz z trenerem Kępowiczem coś w niego tknąć, ale niestety, jak sezon wcześniej udało się z Rafałem Karczmarzem, tak nie z Mateuszem. Dlatego też rozwiązaliśmy z nim kontrakt za porozumieniem stron, gdyż był on z nami związany dwuletnią umową. Wraca do swojego rodzinnego klubu i myślę, że to dla niego ostatni dzwonek, żeby się odbudować. Mateusz ma bardzo duży potencjał i umiejętności, tylko myślę, że gdzieś z tyłu głowy jest coś, co jak uda mu się zlokalizować i skorygować to naprawdę może jeszcze wiele osiągnąć.
TEXOM STAL Rzeszów to największy zwycięzca tegorocznej giełdy transferowej w METALKAS 2. Ekstralidze. Prawda czy fałsz?
Fałsz. Zobaczmy na ABRAMCZYK POLONIĘ Bydgoszcz czy FOGO UNIĘ Leszno, które też mają bardzo mocne składy. CELLFAST WILKI Krosno także się wzmocniły, więc wydaję mi się, że ta liga w przyszłym roku będzie bardzo mocna i chyba najmocniejsza w historii. Przyszły sezon będzie bardzo widowiskowy i w każdym meczu będą ogromne emocje.
Z którego transferu jest Pan najbardziej zadowolony?
Z każdego transferu, który wykonaliśmy w tym sezonie i z tego, że zatrzymaliśmy zawodników, których zatrzymać chcieliśmy, czyli Marcina Nowaka i Jacoba Thorssella. Przede wszystkim też się cieszę, że Franek Majewski został z nami, a to dla nas duże wzmocnienie formacji juniorskiej. Powiedzmy sobie szczerze, przychodzi do nas trzech zawodników z PGE Ekstraligi, więc to też świadczy o tym, że nasza siła powinna w przyszłym sezonie być dużo mocniejsza.
Oprócz nowych zawodników do klubu przyszła jeszcze jedna ważna osoba, a mianowicie Grzegorz Węglarz. Dlaczego zdecydowaliście się go pozyskać?
Przyszedł też Adrian Gomólski, co uważam za jeden z ważniejszych ruchów w naszym klubie. Adrian będzie wspomagał mnie przy pierwszej drużynie i będzie odpowiedzialny za formacje młodzieżowe, więc bardzo cieszę się, że będę z nim współpracować, gdyż znamy się już chwilkę, mamy bardzo dobry kontakt, jesteśmy w podobnym wieku i liczę, że ta współpraca będzie bardzo owocna. Wracając do transferu Grzegorza, to mieliśmy pewne problemy z torem i jego jakością, na którą wpływało wiele czynników. Chcielibyśmy to ulepszyć i nadarzyła się okazja pozyskania Grzegorza. Wspólnie zamknęliśmy tor na sezon 2025, więc liczę, że w przyszłym roku będzie on naszym atutem i będzie w jakimś stopniu powtarzalny.
Klub ma już jakieś plany na okres przygotowawczy?
Mamy rozpisany cały okres przygotowawczy. Udajemy się w styczniu na dziesięciodniowe zgrupowanie, potem mamy prezentację dla kibiców, w lutym prawdopodobnie udamy się do Hiszpanii na motocross, a już w marcu mamy zaplanowane sparingi z dwoma zespołami PGE Ekstraligi i jednym zespołem z METALKAS 2. Ekstraligi.
W tym roku celem było utrzymanie, a w przyszłym?
Przede wszystkim faza play-off. Tam wszystko się może wydarzyć, dlatego z każdej rundy po play-offach będziemy stawiać sobie nowe cele.
Marcin Rusewicz