Oskar Fajfer: cieszę się, że mogłem pomóc drużynie

Fot. Ewelina Włoch-Wrońska

EBUT.PL STAL Gorzów przegrała rewanżowe spotkanie o brązowe medale przeciwko KS APATOROWI Toruń i ostatecznie zakończyła sezon na czwartym miejscu. Wynik gorzowian mógłby być lepszy, gdyby nie kontuzje, a o przebiegu dwumeczu i właśnie urazach w zespole opowiedział Oskar Fajfer.

Zespół EBUT.PL STALI Gorzów ostatecznie przegrał batalię o brązowy medal PGE Ekstraligi i zakończył sezon na czwartym miejscu. Powody tej sytuacji po meczu na Motoarenie starał się tłumaczyć Oskar Fajfer, który wrócił po kontuzji do składu na decydujące spotkania. – Jest smutno, patrząc na kolegów z Torunia będących na podium. Taki jest jednak sport. Doskwierały nam kontuzje w końcowej części sezonu. W trakcie meczu niestety straciliśmy Martina Vaculika, ja wróciłem ale też jest to połowiczna radość przez łzy. Nie ścigałem się przez cztery tygodnie. Ciężko jest wpaść w ten rytm meczowy. Anders też odczuwał skutki upadku w Pardubicach. To wszystko się tak skumulowało, że wyglądaliśmy o wiele słabiej – wyjaśnił Fajfer.

Nie da się ukryć, że kolejnym powodem słabszych występów, może być zamieszanie wokół klubu, choćby z rozstaniem się z trenerem Stanisławem Chomskim. – Jesteśmy na tym poziomie sportowym, że każdy z nas musi umieć wyczyścić głowę przed taśmą, przed meczem. Każdy podchodzi na sto procent profesjonalnie. Trzeba umieć sobie z tym poradzić – odparł wychowanek gnieźnieńskiego Startu.

Sezon dla zawodnika już się zakończył, a więc czas na przemyślenia odnośnie tego sezonu i przygotowanie się do następnego. Fajfer zdradził, co dalej. – Myślę, żeby najpierw jak najszybciej się naprawić. W meczu co prawda jechałem, ale jest to próba ratowania się tym, że wsiadło się na motocykl. Moja forma jest jednak daleka do tego, co bym chciał. Dalej będziemy myśleć – zaznaczył.

Równocześnie krajowy senior gorzowian przyznał, jak poważna okazała się kontuzja. – Mam pozrywane więzadła w kolanie, dwie łękotki też są bardzo mocno zniszczone. Cieszę się, że w ogóle mogłem wsiąść na motocykl i pomóc drużynie – opowiedział Fajfer.

Tak poważna kontuzja miała swoje znaki podczas meczu. – Czeka mnie rekonstrukcja. Na dzień dzisiejszy nie mogłem nawet wykonywać podstawowych czynności, choćby nagarnąć sobie koleinę tą prawą nogą, bo czułem, że jest niestabilność. Zima jest długa, więc wiem, że na marzec będę gotowy – dodał.

Na sam koniec zawodnik podsumował sezon w swoim wykonaniu, przyznając, że debiutancki sezon wyszedł mu znacznie lepiej, niż obecny. – Duża nerwowość na początku z silnikami. Całkowicie przewrócony team ze sprzętem do góry nogami. To w ogóle nie jechało. Poświęciłem mnóstwo czasu na dostosowanie nowych silników. Próbowałem ratować sezon nowym tunerem. Teraz już wiem na czym oprzeć przyszły sezon, dzięki czemu ze spokojem podchodzę na przyszły rok – zakończył Oskar Fajfer.

Kamil Szyszkowski