Michelsen: Czuje się winny porażki (wywiad)

Fot. Ewelina Włoch-Wrońska

BETARD SPARTA Wrocław pokonała TAURON WŁÓKNIARZA Częstochowa po zaciętym meczu 46:44. Goście zanotowali drugą porażkę w tym sezonie. Drugim najlepiej punktującym w ekipie częstochowian był Mikkel Michelsen. Duńczyk w 5 startach uzbierał 10 punktów. Żużlowiec specjalnie w rozmowie dla speedwayekstraliga.pl przyznał jednak, że z takiego rezultatu nie jest zadowolony i na swoje barki złożył porażkę zespołu w starciu z liderem tabeli.

Błażej Kowol (speedwayekstraliga.pl): Nieznaczna porażka z liderem tabeli to wynik, który cię satysfakcjonuje czy biorąc pod uwagę okoliczności, to duże rozczarowanie indywidualne i zespołowe?

Mikkel Michelsen (TAURON WŁÓKNIARZ Częstochowa): Tak, to bolesna porażka. Mam poczucie, że mocno zawiodłem drużynę. Dwukrotnie dałem objechać się na 1:5 gdy w jednym z biegów prowadziłem, a w drugim pojechałem po prostu źle. To były kluczowe momenty meczu, więc tym bardziej czuję, że wina za to niepowodzenie spada na moje barki. Jest mi bardzo przykro z tego powodu. 10 punktów to nie jest zły wynik, ale nie ma on większego znaczenia, gdy przegrywasz dwoma punktami. Takie błędy jak moje nie mogą się więcej przytrafiać.

Co dokładnie stało się w tych dwóch biegach?

Straciłem głowę na torze. Nie mam pojęcia, co takiego sobie myślałem. Wyjechałem dobrze ze startu, byłem szybki, ale może chciałem być jak Tomasz Gollob, napędzając się po szerokiej – rzecz w tym, że tam nie było ani dobrej nawierzchni, ani ścieżek do jazdy. To ogromny błąd z mojej strony. To bardzo rozczarowujące. Zwycięstwo w biegu 14. niewiele tutaj zmienia.

Jakie wrażenia odnośnie do toru? Był nieco wolniejszy niż w ubiegłym roku?

Powiedziałbym nawet, że dużo wolniejszy. Jednak koniec końców, dla wszystkich był jednakowy. Myślę, że wykonano na nim dobrą pracę. Był gładki, dużo się działo – nie ma co szukać winy w torze. Ludzie myśleli, że to będzie spacerek dla gospodarzy, a my postawiliśmy im się i byliśmy bliscy sprawienia sensacji. Gdy spojrzymy na ten mecz za niedługo, pewnie będziemy z niego bardziej zadowoleni niż teraz.

Najważniejsza kwestia to chyba taka, że kwestia bonusu zostaje otwarta.

Zdecydowanie. Będziemy mieli swoje szanse w Częstochowie w rewanżu. Na razie jednak musimy zacząć zdobywać punkty. Początek sezonu nie ułożył się po naszej myśli i brakuje nam może trochę szczęścia, pewności siebie też. Byłoby wspaniale odnieść tutaj zwycięstwo – wygrana na wyjeździe zawsze smakuje wybornie. Wiadomo, u siebie zawsze chcesz wygrywać. Gdy jednak przyjeżdżasz do Wrocławia, który ma silną drużynę, też chcesz sprawić sensację. Nie mamy jednak szczęścia.

Z pewnością nie pomógł też upadek Kacpra Woryny.

Kacper ledwo wrócił po kontuzji i znowu zanotował brzydki upadek. A przecież w Daugavpils w SEC był naprawdę szybki. Mam nadzieję, że z jego zdrowiem w końcu wszystko będzie w porządku. Trzymam za to kciuki.

Za to w grze trzymał was w zasadzie bezbłędny Maksym Drabik.

Powiedziałem mu to już po zawodach – czapki z głów za ten występ. Każdy z nas zmagał się ze swoimi problemami, a to Maksym trzymał nas ciągle w grze, za co możemy mu być tylko wdzięczni. Maksym to naprawdę świetny gość i znakomity żużlowiec. Cieszę się z jego wyniku.

Przed wami starcie z CELLFAST WILKAMI Krosno. Jak wspomniałeś, to będzie okazja, aby wygrać u siebie i zacząć się w końcu napędzać w ten sezon. Jak będą wyglądały przygotowania do tego starcia?

Nie będą one inne niż zwykle. Ostatni mecz to starcie z EBUT.PL STALĄ Gorzów, gdzie mieliśmy kontrolę nad meczem i wszystko posypało się tak naprawdę w biegach nominowanych. To nie może się nam więcej przytrafić. Musimy zachować spokój, wprowadzić pewną powtarzalność w nasze działania i jestem pewien, że – gdy każdy będzie zdrowy – będziemy w stanie wygrywać regularnie, począwszy od starcia z CELLFAST WILKAMI. Teraz atmosfera w parku maszyn w meczu z BETARD SPARTĄbyła naprawdę pozytywna. Powtórzymy to w piątek i czas zacząć wygrywać.

Błażej Kowol