Martin Vaculik: Jestem szczęśliwy, że mogę robić to, co kocham
24.03.2025 13:42
Martin Vaculik, jeden z filarów drużyny, w rozmowie z ekstraliga.pl opowiedział o swojej formie, sprzęcie i przygotowaniach do nadchodzącego sezonu. W rozmowie poruszył również tematy związane z atmosferą w zespole, stresem w kluczowych momentach, a także o najlepszym wspomnieniu w swojej karierze.
- Martin Vaculik i Anders Thomsen będą stanowić mocny punkt drużyny GEZET STALI. Jednak zawodnik podkreśla, że sukces zależy od całego zespołu.
- Mam trenera mentalnego, który pomaga mi odpowiednio nastawić się na zawody – przyznał o podejściu do stresu w kluczowych momentach.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
Mikołaj Lemieszek (ekstraliga.pl): Jak oceniasz swoją formę przed nadchodzącym sezonem? Czy jesteś w pełni gotowy do rywalizacji? Czy coś zmieniło się w twoich przygotowaniach?
Martin Vaculik (GEZET STAL Gorzów): Tak, jestem dobrze przygotowany do sezonu. Cieszę się, że udało mi się solidnie przepracować zimę. Pod koniec poprzedniego sezonu pojawiły się drobne kontuzje, ale teraz nie ma po nich śladu, co bardzo mnie cieszy. Nie miało to też wpływu na moje przygotowania, co jest kluczowe dla sportowca. Pod względem fizycznym i technicznym czuję się gotowy. Przede mną jeszcze sporo jazdy przed pierwszym meczem ligowym, więc mam czas na testowanie sprzętu i dopracowanie formy.
Czy dokonywałeś jakichś zmian w sprzęcie? Może zmieniłeś tunera?
Nie, wszystko zostaje tak, jak było pod koniec ubiegłego sezonu. Oczywiście są nowe silniki i motocykle, bo co roku pojawia się nowy sprzęt, ale to standardowa sprawa.

Jakie znaczenie ma dla ciebie jazda w GEZET STALI Gorzów? Jak czujesz się w tym klubie?
To już mój siódmy sezon w klubie, więc naprawdę czuję się tu jak w domu. Lubię ten stadion, lubię ten tor, dobrze się tu czuję i lubię spędzać czas z ludźmi związanymi z klubem.
Teraz drużyna będzie oparta na dwóch mocnych filarach – na tobie i Andersie Thomsenie. Sporo będzie od was zależało. Czujesz dodatkową odpowiedzialność?
Tak. Myślę, że razem z Andersem zrobimy wszystko, żeby prezentować wysoką formę. Ale to sport drużynowy, każdy punkt zdobyty przez wszystkich zawodników jest ważny. Juniorzy, inni seniorzy – każdy musi dołożyć swoją cegiełkę. Właśnie w tej zespołowości widzę naszą siłę.
Jak radzisz sobie ze stresem w kluczowych momentach, np. w finale PGE Ekstraligi czy Grand Prix?
Pracuję nad tym. Mam trenera mentalnego, który pomaga mi odpowiednio nastawiać się na zawody i uczy, jak reagować w trudnych sytuacjach. Czasem wychodzi to lepiej, czasem gorzej, ale generalnie czuję się pod tym względem mocny.

Czy masz jakiś tor, na którym czujesz się wyjątkowo dobrze, poza gorzowskim?
Lubię szybkie, dobrze przygotowane tory, te większe, na których można rozwinąć prędkość.
A jakiś jeden ulubiony?
Nie chcę wskazywać konkretnego, żeby nie było doszukiwania się niepotrzebnych rzeczy. Lubię wszystkie tory i po prostu czerpię radość z jazdy.
Jaki moment w twojej karierze wspominasz najlepiej?
Chyba pierwsza wygrana w Grand Prix. To było wyjątkowe przeżycie. Ale też wiele meczów ligowych było dla mnie ważnych – PGE Ekstraliga to najmocniejsza liga świata. Każdy marzy, żeby tu jeździć, żeby ścigać się przed taką publicznością, jaka jest w Polsce. Dla mnie to spełnienie marzeń – jeżdżę w najlepszej lidze świata i w Grand Prix. Jestem szczęśliwy, że mogę robić to, co kocham.
Jakie są twoje cele w tegorocznym cyklu Grand Prix? Celujesz w podium?
Nie mam konkretnego celu, nie chcę mówić, że jadę po jakieś miejsce. Po prostu chcę zdrowo, bez kontuzji, cieszyć się jazdą i walczyć o jak najlepsze lokaty.