Marcin Wójcik: Pit Bike to dobry początek i wejście do sportów motorowych

Fot. Maciej Wierzbicki

Etap jazdy na motocyklach typu Pit Bike będzie jednym z podstaw nowej piramidy szkoleniowej, która wejdzie w życie od sezonu 2022. O tym, czym jest ta dyscyplina, budowie sprzętu oraz potencjalnych korzyściach z jazdy, w rozmowie dla speedwayekstraliga.pl opowiedział Marcin Wójcik, trener w Pit Bike’u w Gdańsku i jeden z członków zespołu ekspertów Ekstraligi 3.0.

Speedwayekstraliga.pl: Jak zaczęła się Pana praca w Pit Bike’ach? Został Pan także wybrany do zespołu ekspertów, którzy opracowywali nowy system szkoleniowy, który łączony jest z Pit Bike’ami…

Marcin Wójcik: Byłem zawodnikiem motocrossu przez 17 lat. Pod koniec kariery, zająłem się trenowaniem – najpierw indywidualnie, potem w grupach. Szkoliłem zawodowców, jak i amatorów. Doszło do momentu, w którym miałem nieprzyjemny wypadek, który uszkodził mi kręgosłup. To była chwila, w której zdecydowałem, że kończę z jazdą. Fajnie się zbiegło z propozycją od PZM, żebym zajął się kadrą narodową. Miałem pomysł, współpracowałem i wzorowałem się m.in. na trenerach z Holandii. Przez 6 lat prowadziłem kadrę. Dzięki temu złapałem trochę doświadczenia. Po jakimś czasie to przygasło i w sumie zrezygnowałem sam z tej funkcji. Nadal prowadziłem treningi. W międzyczasie dostałem propozycję z Lublina z klubu KM Cross. W latach 2008-2011 był to największy klub w Polsce. Dodatkowo, przy pomocy Piotra Więckowskiego i innych, reaktywowano Motor Lublin. To byli ci sami ludzie, z którymi współpracowałem przy motocrossie. Po kilku latach wróciłem do Gdańska, z którego pochodzę, i współpracuję z Gdańskim Auto Moto Klubem.

Jeżeli chodzi o speedway, to zostałem polecony przez Łukasza Pawlikowskiego. Zadzwonił do mnie Rafał Dobrucki i zostałem dołączony do grupy ekspertów. Panowie trenerzy z żużla twierdzą, że Pit Bike ma fajne przełożenie potem w dyscyplinie i dzieci są obeznane z motocyklem i prędkością. To jest zdecydowanie racja, bo jest to duża koordynacja ruchowa i młodzi uczą się fajnych ruchów, które później robi automatycznie. Tworzę plan szkolenia – jak uczyć i czego uczyć na Pit Bike’ach, co każdy klub powinien posiadać. Myślę, że dzieci będą dzięki wskakiwać na wyższy poziom w żużlu. Nie będzie musiało uczyć się obycia z motorem, bo ono będzie to miało dzięki Pit Bike’om.

Czym jest ogólnie Pit Bike? Jak wygląda motocykl, na którym zazwyczaj się jeździ?

Trzeba też rozgraniczyć jedną rzecz – jest duży motocross i mały motocross. Pit Bike to jest ta mała część. Z kolei duża to te większe, wyczynowe motocykle. Ja prowadziłem treningi w tym dużym motocrossie. Około 4 lat temu poznałem Łukasza Pawlikowskiego – on wprowadził i promował Pit Bike w Polsce. Widziałem, że jest to światełko w tunelu.

W Pit Bike są mini koszty, mini prędkości i mini wypadki. Są to motory dużo tańsze, wszystkie mają czterosuwowe silniki, są łatwiejsze w prowadzeniu dla dzieci. Łatwo się uczą wszystkiego, nie straszą ich, zwłaszcza tych, które wsiadają pierwszy raz na sprzęt. W Gdańsku prowadzę szkółkę Pit Bike’ową – mam fajną, dużą grupę dzieciaków, z których część jeździ w GKS Wybrzeże. To dobry początek i wejście do sportów motorowych.


Fot. Archiwum prywatne Marcina Wójcika

Jak duże jest zainteresowanie treningami na Pit Bike’ach?

Z Łukaszem jeździliśmy po Polsce i rozwijaliśmy Pit Bike. Powstało kilka ośrodków, jest coraz więcej dealerów, którzy sprzedają odpowiedni sprzęt. Można powiedzieć, że wszystko rośnie „jak grzyby po deszczu”. Robi się ta „masowość” i mogą pojawić się tacy, którzy przebiją się dalej w sporcie motorowym.

Od 2021 roku stworzono także Puchar Polski, dyscyplina się rozrasta i będzie ona przydatna nie tylko do żużla, ale także do innych sportów motocyklowych.

Czy wśród dorosłych jest duże zainteresowanie?

Myślę, że większe zainteresowanie jest pod kątem dzieci. U dorosłych wygląda to tak, że niektórzy ojcowie kupują sobie sprzęt, by mieć lepszy kontakt z dzieckiem i chcą pojeździć na torze z nim.

W nowej piramidzie szkoleniowej, nabór do szkółki Pit Bike’owej będzie możliwy w wieku 6 lat. Czy widzi Pan szansę „odebrania” chętnych innym dyscyplinom, w których najmłodsi mogą w dość wczesnym wieku zaczynać treningi?

Jest to możliwe. Będzie okazja spróbowania tego wcześniej. Powiem tak, skąd się biorą dzieci w szkółkach? Najczęściej jest to zainteresowanie rodziców motoryzacją, czyli mają oni motocykle drogowe, jeżdżą na różnego rodzaju wycieczki albo we wcześniejszych latach mieli styczność z motocyklem, jak byli w młodszym wieku. Jest też część dzieci taka, która wyczytała o szkółce w internecie lub grała w motoryzacyjne gry komputerowe. Są także tacy rodzice, którzy mówią, żeby dziecko samo spróbowało tego i zobaczy, czy mu się to podoba. Jeżeli będzie możliwość wcześniejszego spróbowania motosportu, to zainteresowanie może być większe. To się wiąże jednoznacznie z tym, że część młodych z innych dyscyplin sportów będzie szła w kierunku sportów motorowych. Im wcześniej, tym lepiej. Przedział wiekowy pomiędzy 6 a 8 lat jest najlepszy do łapania umiejętności. I to nie tylko w sporcie motorowym, ale we wszystkich dyscyplinach.