Magia PGE Narodowego przyciąga kibiców. Polacy kochają oglądać żużel!
15.11.2018 13:3718 maja 2019 roku najlepsi zawodnicy świata ponownie zjadą do Warszawy na inaugurację cyklu FIM Speedway Grand Prix. Zainteresowanie zawodami jest spore. – Grand Prix w Warszawie ma taką markę na świecie, że nie dziwie się, że ludzie chcą tam być – powiedział Marcin Majewski, szef żużla w nc+.
W rozmowie dla speedwayekstraliga.pl Marcin Majewski ocenił również poziom turnieju na PGE Narodowym i przeanalizował szansę Polaków w sezonie 2019. Nie zabrakło również kwestii transmisji żużla w telewizji, w tym innego spojrzenia na zawody:
speedwayekstraliga.pl: Przed nami kolejna odsłona walki o mistrzostwo świata. Przyszłoroczna stawka zawodników wygląda imponująco. Czy jest to najbardziej wyrównane zestawienie w ostatnich latach?
Marcin Majewski: Myślę, że jedno z bardziej wyrównanych w ostatnich sezonach. Moim zdaniem nowe twarze – Janusz Kołodziej, Antonio Lindbaeck i Leon Madsen to są żużlowcy, którzy nie będą odstawać. Jestem szalenie ciekawy postawy Duńczyka – mistrza Europy, który bardzo dojrzał, postawił na świetne przygotowanie fizyczne i mentalne. Jest „w gazie”. Z równie wielkim zainteresowaniem będę spoglądał na „Koldiego”. Wraca do cyklu po ośmiu latach przerwy i myślę, że sobie i kibicom w Grand Prix będzie chciał coś udowodnić. Chciałbym, żeby medal zdobył wreszcie Maciej Janowski, który w dwóch ostatnich sezonach, ocierał się o podium. Był dwa razy na czwartym miejscu. Już był w ogródku, już witał się z gąską…
Czy sezon 2019 będzie rokiem, w którym reprezentant Polski zdobędzie złoto?
To pytanie to trochę takie zaklęcie. Pada przed każdym sezonem. Wiadomo, każdy by chciał, ale jak widać, nie jest to takie proste. Uważam, że na dzisiaj Bartek Zmarzlik wydaje się najbardziej gotowy do sięgnięcia po złoto. Obserwuję go, jest świadomy swoich błędów, stara się nad nimi pracować, chyba coraz mniej się „podpala”, bardziej szanuje punkty, choć nie cierpi na tym widowiskowość jazdy wicemistrza świata. Dba o każdy szczegół. Podobało mi się, to , co powiedział na Gali PGE Ekstraligi, że każda rozmowa z Tomaszem Gollobem – jego mentorem – to jest skracanie drogi po upragnione złoto. Ma świetny, rodzinny team, w którym role są bardzo dobrze podzielone. To ważne, bo nie w każdym rodzinnym teamie, udaje się fajnie ułożyć relację. W teamie Zmarzlika wszystko świetnie działa, jak w dobrze przygotowanym motocyklu.
Cykl FIM Speedway Grand Prix rozpocznie się na PGE Narodowym w Warszawie. Na ten moment jest grubo ponad 35 tys. zajętych miejsc, a minął miesiąc od startu sprzedaży biletów. Czy spodziewał się pan takiego tempa sprzedaży?
Grand Prix w Warszawie ma taką markę na świecie, że nie dziwie się, że bilety idą jak świeże bułeczki. Myślę, że czasami za mało to doceniamy. Czy dzisiaj ktoś wyobraża sobie cykl Grand Prix bez rundy na PGE Narodowym? W tym sezonie po raz pierwszy Grand Prix w Warszawie, obejrzałem w roli kibica, zabrałem też moją mamę, która uwielbia Polaków, ale też podziwia Taia Woffindena. To było coś fantastycznego. Byłem na wielu imprezach sportowych, Igrzyskach Olimpijskich i przyznam, że podczas ostatniego Grand Prix na PGE Narodowym, poczułem trochę, to co czuje się na otwarciu Igrzysk Olimpijskich. To są takie emocje, takie wrażenie, że trudno to opisać. Jak Polak wyjeżdża z parku maszyn do pierwszego biegu, to ja do tej pory mam te uczucia. Zgadzam się z Taiem Woffindenem, że najlepsze żużlowe Grand Prix na świecie jest w Warszawie. Byłem w Cardiff i tu w Polsce, i tego po prostu nie można porównać. Polscy, ale również zagraniczni kibice kochają PGE Narodowy. Nie wyobrażam sobie, żeby w kalendarzu FIM Speedway Grand Prix przez najbliższe parę lat nie było turnieju w Warszawie.
Myśli pan, że 18 maja 2019 roku doczekamy się wygranej Polaka na PGE Narodowym?
Wiadomo, że każdy by tego chciał. Potrzeba nam cierpliwości. Przyjdzie taki moment, wszystko w swoim czasie. Powiem tak przekornie – niech Polak nie wygrywa na PGE Narodowym, ale zdobędzie złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Świata.
Czy spore zainteresowanie biletami na 2019 PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland jest powiązana z tym, że czeka się na to zwycięstwo polskiego żużlowca na PGE Narodowym?
Myślę, że coś w tym jest. W takim wyjątkowym miejscu zwycięstwo smakuje inaczej i wielu zrobi wszystko, że obejrzeć to na stadionie. Ale uważam, że polscy kibice są rozkochani w żużlu. Trochę jak w skokach narciarskich, choć jeszcze nie na taką skalę.Te dyscypliny są synonimem sukcesu, dumy, bycia Polakiem. Co do zainteresowania Grand Prix w Warszawie, nie bez znaczenia jest również data. Kibice są wygłodniali żużla, po starcie ligi, czekają na start cyklu GP. Jak rozpoczynać sezon, to właśnie z przytupem. I o to w tej w tej zabawie chodzi.
Jak pan ocenia turniej Grand Prix na PGE Narodowym pod kątem transmisji w telewizji?
Zawsze wszystko można jeszcze pokazać lepiej, efektowniej itd.Nie ukrywam, że chodzi mi po głowie, żeby w 2019 roku, znowu w naszej transmisji w Canal+, pojawił się „spider-cam”. Po raz pierwszy wykorzystaliśmy go w 2015 roku. I czułem ten zachwyt u naszych widzów.
Czyli jest jeszcze pole do popisu przy transmitowaniu zarówno Grand Prix, jak i PGE Ekstraligi?
Wszystko zależy od obiektu. W Warszawie mamy do czynienia ze stadionem najwyższych lotów. Tutaj technicznie jest możliwość pokazania zawodów dzięki „spider-cam”. W PGE Ekstralidze używamy np. „line-cama”, który daje trochę mniejsze możliwości. Nie ukrywam, że śledzimy nowinki techniczne. Przyglądamy się różnym rozwiązaniom. Pewnym ograniczeniem są też przepisy. Uważam, że rewolucją zarówno w Grand Prix, jak i PGE Ekstralidze, będzie sczytywanie danych podczas biegu. Ma to miejsce np. w MotoGP. Dzięki temu wejdziemy na zupełnie inny poziom. Potrzeba na to czasu.
Bilety na 2019 PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland są cały czas w sprzedaży na kupbilet.pl. Dodatkowo także w punktach sprzedaży bezpośredniej: Empik, STS i Kolporter.