Maciej Janowski zawsze drugi (wypowiedzi po Boll Warsaw FIM SGP of Poland)

Tai Woffinden po raz drugi zwyciężył w zawodach cyklu FIM Speedway Grand Prix na PGE Narodowym w Warszawie. Brytyjczyk stoczył w finale kapitalny bój o wygraną z Maciejem Janowskim. Na najniższym stopniu podium stanął rewelacyjny w tym sezonie Fredrik Lindgren.

Tegoroczne zawody Boll Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland przejdą jednak do historii. Warszawską inaugurację zmagań o mistrzostwo świata na żużlu oglądało aż 55 tysięcy fanów czarnego sportu! To rekord! – Na trybunach była niesamowita moc – skomentował postawę kibiców Maciej Janowski.

Przed zawodami w roli faworyta stawiany był niewątpliwie Fredrik Lidgren. To właśnie za jego zwycięstwo bukmacherzy płacili najmniej. Rewelacyjnie spisujący się w tym sezonie Szwed – o dziwo – nie zaczął od biegowego zwycięstwa, gdyż już w pierwszym starcie musiał uznać wyższość Artema Laguty. Do końca zawodów Lindgren nie wygrał jednak już tylko dwóch wyścigów. Ku rozpaczy szwedzkich kibiców, jednym z nich, był właśnie ten finałowy. Wcześniej, podobna sytuacja miała miejsce w biegu 14, gdzie Lindgren dał się pokonać Chrisowi Holderowi i… Bartoszowi Smektale, Młody leszczynianin dostał szansę występu po wykluczeniu Przemysława Pawlickiego, które poprzedzone było dwoma ostrzeżeniami.

Lindgren ze swojego występu był jednak zadowolony. – Oczywiście, kiedy jesteś w finale, zawsze chcesz wygrać, ale jestem bardzo dumny z siebie. Cieszy mnie moja postawa we wszystkich biegach. Punktowałem we wszystkich startach. To dla mnie bardzo ważne – powiedział po zawodach Fredrik Lindgren.

Zadowolenie po biegu finałowym nie schodziło też z twarzy Taia Woffindena, lecz początek nie był jednak udany dla dwukrotnego mistrza świata. Po pierwszych dwóch startach na swoim koncie miał on zaledwie dwa oczka. Brytyjczyk znalazł jednak receptę na warszawski tor i w swoich ostatnich pięciu biegach, tylko dwukrotnie przyjechał na drugiej pozycji, wygrywając pozostałe gonitwy. – Lepszego rozpoczęcia sezonu nie mogłem sobie wymarzyć. Moim celem jest odzyskanie tytułu mistrza świata. Dziękuję Maciejowi (Janowskiemu – przyp. Red) za fenomenalny wyścig finałowy – mówił po warszawskich zawodach Tai Woffinden.

Bardzo podobnie swój występ w Warszawie ocenia Maciej Janowski, który w finale stoczył fenomenalną walkę o zwycięstwo z Taiem Woffindenem. Polak kilkukrotnie wyprzedzał Brytyjczyka, ale za każdym razem dwukrotny mistrz świata zdołał odbić mu pierwszą pozycję. Każda mijanka wywoływała wrzawę na trybunach. Czy do zawodnika Betard Sparty Wrocław docierały głosy wsparcia z trybun podczas heroicznej walki o zwycięstwo w zawodach? – Raczej nie. Byłem skupiony na tym co mam zrobić – odpowiada Janowski. – Bardzo się ciesze, że mogłem pokazać się z dobrej strony przed tak sporą grupą kibiców. Na trybunach była niesamowita moc. Co do mojego występu, to oczywiście, lekki niedosyt jest, ale ciesze się, że udało się stanąć na podium – dodaje rodowity wrocławianin.

Pechowo warszawskie zmagania zakończyły się dla pozostałych naszych reprezentantów. Co prawda Patryk Dudek i Bartosz Zmarzlik znaleźli się w pierwszej ósemce, ale obaj ze stadionu wyjeżdżali z bólem na twarzy. Zmarzlikowi we znaki dał się upadek w półfinale, gdzie upadł tuż za linią mety. Dudkowi natomiast kraksa w biegu 12 uniemożliwiała swobodne chodzenie. – Myślałem że będzie lepiej. Boli mnie łydka. Lekarze zalecają okłady z lodu – powiedział kulejący w parkingu Patryk Dudek. Na torze leżał też Krzysztof Kasprzak, Przemysław Pawlicki, Emil Sayfutdinov i Nicki Pedersen, który po upadku w biegu 16 wycofał się z zawodów dając szansę Maksymowi Darabikowi. Młody wrocławianin na swoim koncie zgromadził dwa punkty w dwóch startach. Taką samą zdobyczą może pochwalić się Bartosz Smektała. Młody leszczynianin pod taśmą stanął jednak tylko jeden raz.
Awansu do półfinału nie udało się uzyskać Krzysztofowi Kasprzakowi i Przemysławowi Pawlickiemu. W przypadku Kasprzaka początek wyglądał obiecująco. Po dwóch zwycięstwach zawodnik gorzowskiej Stali został jednak wykluczony za spowodowanie kolizji z Emilem Sayfutdinovem i od tego czasu było już tylko gorzej. Ostatecznie Kasprzak zgromadził na swoim koncie siedem oczek i dosłownie otarł się o półfinał. Gorzej było w przypadku Pawlickiego, któremu udało się uzbierać zaledwie trzy punkty, co pozwoliło mu zająć zaledwie 14 pozycję.

Wyniki:
1. Tai Woffinden 15 (2, 0, 2, 3, 3, 2, 3),
2. Maciej Janowski 13 (1, 2, 2, 3, 1, 2, 2),
3. Fredrik Lindgren 16 (2, 3, 3, 1, 3, 3, 1),
4. Artem Laguta 13 (3, 3, 3, 0, 1, 3, 0),
5. Patryk Dudek 10 (2, 2, 1, 2, 3, 0),
6. Chris Holder 10 (2, 2, 2, 3, 0, 1),
7. Matej Zagar 9 (3, 0, 0, 3, 3, 0),
8. Bartosz Zmarzlik 9 (3, 1, 3, 0, 1, 1),
9. Emil Sayfutdinov 8 (0, 1, 3, 2, 2),
10. Greg Hancock 8 (0, 3, 2, 1, 2),
11. Krzysztof Kasprzak 7 (3, 3, w, 1, 0),
12. Jason Doyle 5 (w, 2, t, 1, 2),
13. Niels Kristian Iversen 4 (1, 0, 1, 2, 0),
14. Przemysław Pawlicki 3 (1, 0, 1, w, 1),
15. Maksym Drabik 2 (0, 2),
16. Bartosz Smektała 2 (2),
17. Craig Cook 2 (0, 1, 1, 0, 0).
18. Nicki Pedersen 2 (1, 1, d, w).

Bieg po biegu:
I. Zagar, Woffinden, Pawlicki, Doyle (w)
II. Kasprzak, Dudek, Janowski, Cook
III. Laguta, Lindgren, Pedersen, Hancock
IV. Zmarzlik, Holder, Iversen, Sayfutdinov
V. Kasprzak, Holder, Pedersen, Zagar
VI. Laguta, Janowski, Zmarzlik, Pawlicki
VII. Lindgren, Dudek, Sayfutdinov, Woffinden
VIII. Hancock, Doyle, Cook, Iversen
IX. Lindgren, Janowski, Iversen, Zagar
X. Sayfutdinov, Hancock, Pawlicki, Kasprzak (w)
XI. Zmarzlik, Woffinden, Cook, Pedersen (d)
XII. Laguta, Holder, Dudek, Drabik, Doyle (t)
XIII. Zagar, Dudek, Hancock, Zmarzlik
XIV. Holder, Smektała, Lindgren, Cook, Pawlicki (w)
XV. Woffinden, Iversen, Kasprzak, Laguta
XVI. Janowski, Sayfutdinov, Doyle, Pedersen (w)
XVII. Zagar, Sayfutdinov, Laguta, Cook
XVIII. Dudek, Drabik, Pawlicki, Iversen
XIX. Woffinden, Hancock, Janowski, Holder
XX. Lindgren, Doyle, Zmarzlik, Kasprzak
Półfinał 1. Lindgren, Janowski, Dudek, Holder
Półfinał 2. Laguta, Woffinden, Zmarzlik, Zagar
Finał. Woffinden, Janowski, Lindgren, Laguta

Jakub Keller
Fot. Łukasz Trzeszczkowski