Maciej Janowski z trzecim tytułem mistrza Polski. „Lepiej bym sobie tego nie wymarzył”

Fot. Jarosław Pabijan

Za nami tegoroczna walka o tytuł Indywidualnego Mistrza Polski na żużlu. Po trzech emocjonujących rundach, które odjechano w Łodzi, Bydgoszczy i Lublinie, przechodni puchar im. Józefa Dochy trafił w ręce Macieja Janowskiego. Wicemistrzostwo wywalczył Patryk Dudek, a brąz zgarnął Bartosz Zmarzlik.

Kapitan BETARD SPARTY Wrocław podszedł do ostatniego turnieju cyklu IMP z pięciopunktową stratą do ówczesnego lidera klasyfikacji generalnej – Patryka Dudka. Zawodnik KS APATORA Toruń trzykrotnie zajmował medalowe pozycje w tegorocznych mistrzostwach. Nieco inaczej sytuacja wyglądała w kwestii Janowskiego, któremu w Łodzi i Bydgoszczy nie dane było cieszyć się z miejsc na podium. W obu przypadkach awans do finału kończył się zdobyciem przez zawodnika 4. lokaty i na takiej również uplasował się w klasyfikacji generalnej. Warto dodać, iż przed rudną w Lublinie nie był on typowany przez kibiców na głównego kandydata i faworyta do zdobycia złota.

Gdzieś tam po cichu wierzyłem że, przy dobrym układzie gwiazd może dużo się namieszać – powiedział Maciej Janowski, dla którego owal przy Z5 wydawał się być przygotowany tego wieczoru wprost perfekcyjnie. – Od początku tak naprawdę moje motocykle działały fenomenalnie i dopasowywały się z każdym biegiem coraz lepiej. Super prędkość. Nie musieliśmy wprowadzać wielu zmian, bo od początku znaleźliśmy fajne przełożenia, na których mogłem się przede wszystkim ścigać. Wydaje mi się, że kibice dostali bardzo fajną dawkę czarnego sportu – dużo ścigania, sporo mijanek więc myślę, że był to bardzo ładny żużlowy wieczór – dodał tegoroczny Indywidualny Mistrz Polski.

Złoto wrocławskiego zawodnika jest jego trzecim w karierze. Oprócz tego na swoim koncie posiada także trzy srebra i trzy brązy. Sam rajder podkreślił w rozmowie z mediami, iż takie zdobycze wpływają na samopoczucie i sylwetkę zawodnika w czasie walki o kolejne medale. – Ten luz wynikał raczej z tego, że już w latach poprzednich udało mi się zdobyć mistrzostwo Polski. Ten pierwszy tytuł był bardzo wymagający. A teraz wyszło fajnie. Cieszę się, bo to jest gdzieś tam uhonorowanie ciężkiej pracy mojej i mojego teamu, wiary wielu osób. Ostatnie tygodnie nie były łatwe, ponieważ borykaliśmy się z różnymi problemami. Ostatni mecz z ORLEN OIL MOTOREM – coś fajnie drgnęło, teraz Mistrzostwo Polski w Lublinie.. no lepiej bym sobie tego nie wymarzył – zakończył kapitan BETARD SPARTY Wrocław.

Klaudia Waltoś