Lidsey: Jestem wdzięczny FOGO UNII Leszno, ale czułem, że muszę coś zmienić (wywiad)
21.08.2023 13:36FOGO UNIA Leszno przegrała we Wrocławiu z BETARD SPARTĄ 37:53 i zakończyła swój udział w rozgrywkach PGE Ekstraligi na ćwierćfinale i 6. pozycji w ligowej tabeli. Spory wkład w tegoroczne wyniki wniósł Jaimon Lidsey, który uzyskał średnią biegopunktową 1.622, a podczas meczu we Wrocławiu 6 punktów i bonus. Australijczyk zapowiedział już, że jest to jego ostatni sezon w Lesznie. 24-latek w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl opowiedział o tym sezonie, planach na przyszłość oraz szukaniu lepszej wersji siebie.
Błażej Kowol (speedwayekstraliga.pl): Przegrywacie we Wrocławiu 37:53 i FOGO UNIA Leszno oficjalnie zakończyła swój sezon. Jak się z tym czujesz?
Jaimon Lidsey (FOGO UNIA Leszno): To były naprawdę trudne rozgrywki dla nas. Mieliśmy nie tylko wiele kontuzji, ale również swoje własne trudności po drodze. Z problemami dostaliśmy się do play-off. Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby osiągnąć jak najlepszy rezultat, ale klub z Wrocławia po prostu okazał się za mocny. To silny zespół, nieprzypadkowo jest liderem tabeli i zwycięzcą małej tabeli w fazie play-off. Pewnie, że odczuwam smutek na myśl o tym, że to już koniec, ale biorąc pod uwagę okoliczności, możemy być zadowoleni z tego, jak ten sezon zakończyliśmy.
BETARD SPARTA Wrocław okazała się lepsza, chociaż fragmentami nie odstawaliście punktowo od wrocławian. Jak oceniasz ten tor?
Wrocławianie to znakomity zespół, który potrafi wykorzystać swoje mocne strony. Zwłaszcza na własnym torze, na którym nie tylko wiele się dzieje, ale też można wygrać bieg, a w następnym przyjechać na szarym końcu. Zawody tutaj nigdy nie są łatwe. Musisz nie tylko się na tym torze dobrze odnaleźć, ale też znaleźć się na właściwym miejscu we właściwym czasie. Gospodarze znają te kąty na wylot, dlatego tak trudno jest wywieźć stąd dobry rezultat.
Czy ten tor mocno różnił się od waszego kwietniowego występu w PGE Ekstralidze oraz Drużynowego Pucharu Świata?
Liga była tak dawno temu, że nie przykładałem do tego żadnej wagi. Zwłaszcza, że po drodze był jeszcze DPŚ. Na każde zawody tutaj tor przygotowywany był inaczej. Najważniejsze jest znalezienie odpowiednich przełożeń i szybkości. To klucz do sukcesu.
Czy możliwość odjechania tu tylu biegów podczas DPŚ wydatnie pomogła, czy w przypadku innej nawierzchni, działa to wręcz odwrotnie?
Jest zupełnie inaczej. Podczas DPŚ walczysz o jak najlepszy wynik dla swojego kraju – to coś innego niż jazda w meczu PGE Ekstraligi, która jest najlepszą ligą świata. Atmosfera w parku maszyn jest zupełnie inna. Wszystkie wyścigi w PGE Ekstralidze są naprawdę trudne, a presja też większa. Do każdego meczu trzeba podejść z marszu i odpowiednio się przygotować. Czasem to wystarcza, a czasem niestety nie.
Wywalczyłeś 6 punktów i bonus. Czy Jaimon Lidsey jest ukontentowany z tego dorobku?
Niespecjalnie. Mam ustalony cel punktowy na każde spotkanie i tym razem nie udało mi się go uzyskać. Jeśli nie dopasujesz wszystkiego idealnie, trudno punktować na dobrym poziomie. Żużel bywa naprawdę trudny do rozgryzienia. Aby uzyskiwać prędkość, znajdować ścieżki do wyprzedzania, trzeba mieć idealnie spasowany motocykl i na dodatek bardzo szybki. Jeśli się pomylisz, oglądasz plecy rywali i trudno jest ich złapać. Kończę jednak sezon wiedząc, że dałem z siebie wszystko. Każdy inwestuje w sprzęt, który jest na topowym poziomie i niełatwo jest regularnie wygrywać. Nie jest tak, że nie próbuję, bo szukam nowych rozwiązań, startuję w wielu ligach, ale czasami to po prostu się nie udaje. W tym sezonie udało mi się zanotować progres, czuję się lepiej, pewniej niż w ubiegłych latach i mam nadzieję, że uda mi się utrzymać tę tendencję wzrostową w przyszłym sezonie.
FOGO UNIA Leszno przeszła przez wiele trudnych chwil w tym sezonie. Czy po wszystkich kontuzjach i walce z przeciwnościami losu, 6. miejsce traktujecie jako porażkę czy jednak sukces? W końcu nie tylko zapewniliście sobie ligowy byt, ale też dodatkowe zmagania w fazie play-off.
Z tymi wszystkimi kontuzjami było w pewnym momencie naprawdę ciężko i rzeczywiście widmo spadku zajrzało nam w oczy. Dlatego awans do play-off, po dobrej końcówce rundy zasadniczej, był miłym akcentem. Oczywiście, jak już do nich awansujesz, to chcesz dojść jak najdalej i walczyć o podium. Więc z jednej strony na pewno czuję rozczarowanie, że właśnie zakończyliśmy nasz sezon i nie udało nam się zdobyć żadnego medalu – to ważne, aby dorzucać kolejne do klubowej kolekcji. Trudny rok dla najbardziej utytułowanego klubu w Polsce, ale jestem pewien, że kolejne będą lepsze.
Los was jednak nie oszczędzał, ale wy sobie z tym poradziliście.
Dlatego też myślę, że dominuje poczucie radości. Gdy spojrzymy na to nieco szerzej, zobaczymy, że wynik nie jest taki zły. Chris Holder czy Grzegorz Zengota wciąż zmagają się z bólem i jazda nie jest dla nich łatwa. Trudno jest wrócić w takim momencie i od razu być szybkim i konkurencyjnym. Chłopaki dali z siebie 100%, wrócili po kontuzjach, walczyli dla drużyny – bardzo to szanuję.
Zapowiedziałeś niedawno, że żegnasz się z FOGO UNIĄ Leszno, więc tym samym to spotkanie jest twoim ostatnim z Bykiem na plastronie. Było trochę dodatkowych emocji?
Pewnie. Chciałem zakończyć swoją przygodę z przytupem i zdobyć jak najwięcej punktów dla drużyny. Zwłaszcza dążyłem do tego w swoim ostatnim biegu. Niestety gospodarze wiedzieli dokładnie, co robić na tym torze. Mogę powtórzyć tylko, że jestem rozczarowany swoją dyspozycją. Spędziłem 6 wspaniałych sezonów w Lesznie, na początku jeżdżąc jeszcze w Rawiczu. Byłem częścią składu przez wiele lat, od 2020 roku na stałe. To był przyjemny czas i jestem bardzo wdzięczny za wszystko, co klub dla mnie zrobił – nie mogę powiedzieć na FOGO UNIĘ Leszno złego słowa. Czasami czujesz jednak, że potrzebujesz zmian, aby wykonać kolejny krok w swojej karierze. I dokładnie tak było ze mną. Były rozmowy o pozostaniu, jednak moją decyzją było spróbowanie czegoś nowego. Jestem przekonany, że w niedalekiej przyszłości wrócę do klubu i osiągnę z nimi niejeden sukces.
Czy dokonałeś już wyboru drużyny na kolejny sezon?
Tak, ale do 31 października jestem związany kontraktem z FOGO UNIĄ Leszno. Do tego czasu nie chcę rozwijać tego tematu. A gdy rozpocznie się okno transferowe 1 listopada, wraz z nowym klubem ogłosimy naszą decyzję.
Jak będą zatem wyglądały najbliższe tygodnie dla ciebie po tym, jak zakończyłeś zmagania w PGE Ekstralidze?
Dla mnie rozgrywki skończyły się również w Szwecji, więc zostaję tylko z Anglią. Tam jednak ścigania brakować mi na pewno nie będzie. Wciąż staram się szukać okazji do jazdy i mam nadzieję, że będzie ich w tym sezonie jeszcze sporo.
Podsumowując sezon 2023 w twoim wykonaniu, jesteś z niego zadowolony?
Tak i nie. Z jednej strony udało się nieco poprawić, ale nie na tyle, żebym był z tego jakoś bardzo zadowolony. Miałem więcej okazji do jazdy, mogąc ścigać się w Szwecji i w Anglii. Miałem dobry okres na przełomie czerwca i lipca we wszystkich ligach. Muszę więc znaleźć regularność, która jest kluczem w żużlu. Wierzę, że to przyjdzie wraz z doświadczeniem. Wszystko musi być idealne, aby tak się stało i robię, co tylko mogę, aby osiągnąć swoje cele.
Błażej Kowol