Janusz Ślączka: Zawodnicy muszą się brać do pracy

Fot. Dariusz Ryl

ZOOLESZCZ GKM Grudziądz uległ na własnym torze ekipie EBUT.PL STALI Gorzów 41:49 i ma już tylko matematyczne szanse na awans do fazy play-off. Rozczarowania po meczu nie ukrywał trener grudziądzkiej drużyny – Janusz Ślączka.

Kamil Szyszkowski (speedwayekstraliga.pl): To już trzecia porażka na domowym torze. Jak ocenia pan to spotkanie?

Janusz Ślączka (ZOOLESZCZ GKM Grudziądz): Chcieliśmy przechylić ten mecz na naszą korzyść. Był trening, przygotowywaliśmy się. Drużyna z Gorzowa pojechała bardzo dobry mecz, byli lepsi i dlatego wygrali.

Czego zabrakło do zwycięstwa?

Brakuje przede wszystkim punktów. Była taśma, bardzo dużo zer. Trudno z taką dyspozycją zdobyć 46 punktów.

Zawodnicy wydawali się być zaskoczeni torem. Czy był on taki sam jak podczas treningu?

Był Max Fricke i Vadim Tarasenko na próbie i stwierdzili, że tor był taki sam jak na treningu. Nic ich nie zaskoczyło. Drużyna z Gorzowa była bardzo szybka co było już widać na próbie toru.

Kacper Pludra pokazał się z niezłej strony, choć przytrafiła się mu taśma. Nie korciło pana wstawić go jako rezerwa taktyczna w czternastym biegu?

Mógł jechać w czternastym biegu, wcześniej jechał trzy razy z rzędu. Każdego muszę jednak podzielić biegami, oni muszą też się brać do pracy.

Trzy pierwsze biegi to remisy, a potem goście zaczęli odjeżdżać pańskiej drużynie. Później jednak dogoniliście zespół gości. Doszło do jakichś zmian w sprzęcie?

Po pierwszej serii mówiłem, że chyba mamy za słabe motocykle. Po dwudziestu metrach gorzowianie nam odjeżdżali. Po pierwszej serii wszyscy dokonali korekty. Każdy wie, ile ma wzmocnić, ale nadal było za słabo.

Szanse na awans do fazy play-off zostały tylko matematyczne, gdyż musielibyście wygrać wyjazdowe spotkanie w Częstochowie. 

Sezon jeszcze trwa. Do połowy rozgrywek mieliśmy tylko jeden punkt i byliśmy w naprawdę ciężkiej sytuacji. Później drużyna zaczęła nieźle jechać. Nie osiągnęliśmy zakładanego celu, jakim były play-off.

 

Kamil Szyszkowski