Jack Holder: W pełnych składach też zdobylibyśmy mistrzostwo (wywiad)

Fot. Ewelina Włoch-Wrońska

PLATINUM MOTOR Lublin pokonał BETARD SPARTĘ Wrocław na jej ternie aż 55:35 i przypieczętował mistrzowski tytuł w pięknym stylu. Wydatnie przyczynił się do tego Jack Holder, który w ostatnim meczu tego sezonu w 4 startach zdobył 9 punktów. 27-letni żużlowiec opowiedział specjalnie dla speedwayekstraliga.pl o radości ze swojego pierwszego złotego medalu i postępach w tym roku.

Błażej Kowol (speedwayekstraliga.pl): PLATINUM MOTOR Lublin mistrzem Polski 2023. Jakie to uczucie móc założyć ten złoty medal na swojej szyi?

Jack Holder (PLATINUM MOTOR Lublin): Fantastyczne uczucie. Zwłaszcza, że to mój pierwszy złoty medal w kolekcji. PLATINUM MOTOR rósł w siłę w ostatnich latach i fakt, że obronili mistrzostwo, z moim udziałem, to coś niezwykłego. Jestem przeszczęśliwy.

Przed sezonem mówiło się, że to BETARD SPARTA Wrocław jest faworytem do mistrzostwa. Tymczasem wy rośliście w siłę z każdym kolejnym meczem i złapaliście najlepszą formę w idealnym momencie.

Wrocławianie pokonali nas w Lublinie w pierwszym domowym meczu tego sezonu, jednak mierzyliśmy wtedy z naprawdę wieloma problemami. Najpierw pogoda, a później sam toru pokrzyżowały nasze plany. Nie mogliśmy tak naprawdę trenować przez długi czas. Zaczęliśmy ten sezon niejako za całą resztą. Jednak gdy w końcu złapaliśmy rytm, trudno było nas zatrzymać.

Indywidualne dla ciebie również ten sezon jest zdecydowanie lepszy niż poprzedni. Co się zmieniło?

Zmiana klubu tchnęła w me mnie nowe życie. Odkąd jeżdżę w Polsce, znałem tak naprawdę tylko Toruń, który był dla mnie bardzo ważnym miejscem. Uznałem jednak, że nadszedł czas na zmianę. Jak widać, wyszło mi to na dobre.

Widać również, że dobrze odnalazłeś się w tym zespole. Z zewnątrz wyglądało to tak, jakby atmosfera w drużynie była naprawdę dobra.

Zdecydowanie. Udało nam się zbudować prawdziwy team spirit i to mimo tego, że kadra uległa jednak dość znaczącym zmianom – przecież także ja jestem tutaj nowy. Na dodatek musiałem udowodnić, że jestem odpowiednim człowiekiem na to miejsce. Każdy w klubie był bardzo otwarty i pomocny, fani są wyjątkowi. Jestem więc przeszczęśliwy z końcowego efektu.

Czy ten mecz był dla was łatwiejszy, niż przewidywaliście?

Nie, nie patrzyłbym tak na to. Wiedzieliśmy, że bronimy 12-punktowej przewagi z pierwszego meczu. Każdy z nas miał poczucie lekkiego niedosytu, jednak to jest finał – każda zaliczka to już handicap dla zwycięzcy. Przyjechaliśmy tutaj nie tylko z myślą dojechania do 91 punktów w dwumeczu, ale po prostu wygraniu rewanżowego spotkania i wykonaniu dobrze naszej pracy. To nam się udało.

Było w was takie poczucie, że nawet jeśli wrocławianie w dwumeczu jechaliby w pełnym składzie, to i tak bylibyście od nich lepsi?

Tak sądzę. Jednak tego już nigdy się nie dowiemy, prawda? Jedno z tych dużych „co by było, gdyby…”. My też przeżywaliśmy kontuzje w tym sezonie, taki to jest sport. Najpierw straciliśmy Dominika na kilka tygodni, później wypadłem ja. Warto jednak pamiętać, że gdy spotkaliśmy się w fazie zasadniczej, pokonaliśmy jadących w najmocniejszym zestawieniu wrocławian bez mojego udziału. Finały rządzą się swoimi prawami. Oczywiście, że chciałbym móc zmierzyć się z rywalem, który jechałby w pełnym składzie. Widowisko tylko by na tym wszystko zyskało. Wierzę jednak, że trofeum trafiło do najlepszej drużyny tego sezonu.

Dla ciebie był to drugi występ w tym sezonie we Wrocławiu – pierwszy miał miejsce podczas Drużynowego Pucharu Świata, gdzie nabawiłeś się kontuzji. Widać było jednak, że dobrze odczytujesz ten wrocławski owal.

Powrót tutaj nie był dla mnie łatwy. Doznałem urazu podczas DPŚ właśnie tutaj, więc starałem się o tym nie myśleć. To naprawdę trudna sytuacja. Jednak po swoim pierwszym biegu pomyślałem: „Jest dobrze”. Doskonale odczytaliśmy tor, podjęliśmy dobre decyzje jako drużyna i wygraliśmy. To był dobry wieczór.

Czy dla PLATINUM MOTORU Lublin kluczowym momentem sezonu była porażka w Grudziądzu i utrata tam punktu bonusowego? Od tego momentu wszystko zaczęło układać się po waszej myśli.

Grudziądz nie należy do moich ulubionych miejsc na żużlowej mapie. Parę tygodni przed tym spotkaniem, mój brat doznał tam ciężkiej kontuzji. Mimo, że ludzie często nie zdają sobie z tego sprawy, takie rzeczy zostają również w twojej głowie. Musieliśmy więc pozbierać się w sobie po tym meczu i jak widać, dobrze nam to wyszło.

Jesteś zadowolony ze swojej postawy w tym sezonie w PGE Ekstralidze?

Tak, to był świetny sezon. Klub był dla mnie bardzo pomocny i otwarty – szybko poczułem się tu jak w domu. Nie tylko ja, ale również moi mechanicy. Zaczęliśmy ten sezon dość ślamazarnie, jednak z każdym kolejnym meczem byliśmy coraz to mocniejsi, co ukoronowaliśmy zdobyciem mistrzostwa.

W przyszłym sezonie będziesz bronił mistrzostwa w barwach PLATINUM MOTORU Lublin?

Kto wie? Nie mogę jeszcze odpowiedzieć na to pytanie.

Błażej Kowol