Bartosz Zmarzlik dla WP SportoweFakty: Emocji było we mnie całe mnóstwo. Dreszcze mam do dzisiaj

Fot. Marcin Karczewski

Zawodnik MOJE BERMUDY Stali Gorzów pierwszy weekend października może zaliczyć do udanych. Dwukrotny mistrz Świata, w rozmowie dla WP SportoweFakty, opowiedział o swoich odczuciach po obronie złotego medalu w cyklu FIM SGP, a także planach na czas po sezonie 2020.

Jarosław Galewski (WP SportoweFakty): W sobotę przeszedł pan do historii naszego sportu. Jako pierwszy Polak zdobył dwukrotnie, i to z rzędu, mistrzostwo świata na żużlu.

Bartosz Zmarzlik: Jestem bardzo szczęśliwy i też trochę zmęczony. Ale nie ma powodu do obaw. Mam to pod kontrolą. Pamiętam, że sezon się jeszcze nie skończył. W mistrzostwach Polski będziemy w finale bić się o tytuł. Chcę jak najlepiej zakończyć tegoroczny sezon.

Który bieg był trudniejszy? Ten w piątek, kiedy walczył pan o półfinał, czy w sobotę, kiedy musiał awansować pan do finału, żeby przypieczętować złoto?

Ten drugi. Miałem czwarte pole, bo tylko takie mi zostało. Przed biegiem spojrzałem w lewo. Wiedziałem, że tam jest Tai Woffinden, Leon Madsen i Fredrik Lindgren. Obsada gwiazdorska, jak w finale, a ja musiałem dać radę. Szybko zrozumiałem, że będę musiał na torze wychodzić z siebie, by wjechać do finału. Dałem z siebie maksimum i się udało. Przed takimi biegami ważny jest także mój team. Po tych wszystkich latach oni wiedzą, jak się zachować. Rozumieją, co lubię, a czego nie można robić.

Jak wyglądał cały tydzień przed zawodami w Toruniu?

Kontakty ograniczyłem do minimum, bo doskonale wiedziałem, jaka jest teraz sytuacja w związku z pandemią. Był dom, treningi i warsztat. To nie był jednak dla mnie żaden problem, bo kocham takie życie. Nic więcej do szczęścia nie potrzebowałem.

Coś się teraz u pana zmieni?

Nic. Nadal będę tym samym Bartkiem. Byłem nim po pierwszym tytule, to zostanę i po drugim. Nadal chcę robić to, co uwielbiam. Chcę promować ten nasz żużel. Zmieniła się może jedynie moja rozpoznawalność poza środowiskiem żużlowym. Sam byłem zdziwiony, jacy ludzie gratulują mi sukcesu. W tym gronie był Adam Małysz, reprezentacja Polski piłki nożnej, pan Zbigniew Boniek. Tych ludzi było sporo. Przyznam, że mnie to zaskoczyło.

Cały wywiad dostępny jest na stronie WP SportoweFakty