Bartosz Smektała: Wygrać po raz drugi z rzędu to coś wyjątkowego (wywiad)
28.03.2023 13:01Bartosz Smektała udanie zainaugurował sezon. Żużlowiec FOGO UNII Leszno z dobrej strony pokazał się w sparingach z ENEA FALUBAZEM Zielona Góra, a także wygrał 73. Memoriał Alfreda Smoczyka. Po zawodach były mistrz świata juniorów opowiedział w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl o zawodach, przygotowaniach do sezonu i pierwszych treningach.
Dla 24-letniego zawodnika to drugi z rzędu triumf w leszczyńskim turnieju. Smektała powtórzył wyczyn Tomasza Golloba, który w 1996 roku również obronił tytuł mistrza memoriału.
Joachim Piwek (speedwayekstraliga.pl): Wielkie gratulacje. Drugi triumf z rzędu w Memoriale Alfreda Smoczyka, ale po raz pierwszy wygrałeś go jako zawodnik FOGO UNII.
Bartosz Smektała (FOGO UNIA Leszno): To lepiej smakuje. Cieszę się, że mogę tak zaczynać sezon. Podchodzę do wszystkiego z pokorą i mam nadzieję, że to będzie dobry prognostyk na rozpoczynający się sezon.
Od lat nikt nie wygrał memoriału dwa razy z rzędu. To wyjątkowe osiągnięcie.
Bardzo się cieszę, bo wygrać po raz drugi z rzędu to coś wyjątkowego. Zasada jest taka, że tytułu zawsze trudniej się broni. Mi się udało i jestem z tego bardzo zadowolony.
Triumf zapewniłeś sobie po wyścigu dodatkowym i walce z Przemysławem Pawlickim. Jaki był plan?
Moim celem było to nie popełniać błędów. Tor na tyle się zmieniał, że nie do końca wiedziałem, jak się zachować. Jak dostałem pierwsze pole, to wiedziałem, że ważne będzie, by pierwszy łuk przejechać krawężnikiem, a potem zobaczyć, co się będzie działo.
Przemysław był bardzo szybki, zwłaszcza w drugiej fazie zawodów, kiedy stoczyliście fantastyczny bój. Jeden z najlepszych w całych zawodach. Także w finale siedział ci na ogonie….
Był tylko jeden pas, którym można było podróżować. Być może Przemysław był trochę szybszy, ale nie popełniłem żadnych błędów, utrzymałem się przy krawężniku i trudno mu było mnie wyprzedzić.
A jak jest ze stosunkiem zawodników do takich tradycyjnych imprez, w zasadzie towarzyskich? Testy czy jazda o dobry wynik?
Z tego co widziałem, to niektórzy chłopacy testowali nowe rzeczy. Ja akurat przywiozłem już sprawdzony sprzęt, na którym startowałem przed rokiem.
Do niedawna często mówiło się, że przesypiasz początek sezonu, a teraz jest wręcz odwrotnie. Rok temu wygrany Memoriał Smoczyka i Korona Bolesława Chrobrego, teraz znów memoriał i dobre wyniki w sparingach. Skąd ta zmiana?
Trudno powiedzieć. Na pewno dobrze przepracowana zima, sprzęt wysokiej klasy i wszystko dopięte na ostatni guzik. Sporo też zainwestowałem. To wszystko staram się jak najlepiej wykorzystywać, nie popełniać błędów na torze i przekazywać dobre informacje moim mechanikom.
Turnieje indywidualne w ogóle bardzo ci służą, bo z kolei zeszłej jesieni wygrałeś też parę innych imprez z Łańcuchem Herbowym na czele.
No trochę jest to dziwne, ale mam nadzieję, że formę z indywidualnych turniejów jednodniowych przełożę na PGE Ekstraligę.
Skoro już mówimy o PGE Ekstralidze, to chciałem zapytać o treningi. W tym roku w Lesznie wyjątkowo późno wyjechaliście na tor. Szybkie treningi dają przewagę?
Wydaje mi się, że to zależy od potrzeb. Kiedy siedziałem w domu bez jazdy i widziałem, jak inni śmigają za granicą, to trochę skręcało w żołądku i chciałem pojeździć. Najważniejszy mecz jest 9 kwietnia i czasu jest jednak sporo.
Nie kusiło poszukać okazji do jazdy na południu Europy?
Jak już byłem jedną nogą za granicą i szykowałem się do wyjazdu na trening, to trener powiedział, żeby zaczekać kilka dni, a wtedy domowy tor będzie gotowy do jazdy i uda się pojeździć w Lesznie.
Po sparingu w Zielonej Górze mimo dobrego wyniku mówiłeś, że cały czas czujesz lekkie spięcie. Zaczynasz łapać luz?
Wydaje mi się, że tak. Już z meczu na mecz jest coraz lepiej. Pamiętajmy też, że trochę sprzętu jest do przejechania i do dopasowania. Dobrze, że w tygodniu planujemy sparingi. Zima była od przygotowania fizycznego, teraz zaczynamy sezon – trzeba już trenować i jak najwięcej jeździć.
Joachim Piwek