Australijczycy uzupełniają skład wielkiego finału Drużynowego Pucharu Świata

Fot. Zuzanna Kloskowska

W przeddzień żużlowego święta we Wrocławiu, czyli finale Drużynowego Pucharu Świata, odbył się baraż, podczas którego wyłoniono ostatniego finalistę tego turnieju. Została nim Australia, która zdecydowanie wygrała z żużlowcami ze Szwecji, Francji oraz Czech.

Piątkowy baraż nie obfitował w wiele emocji związanych z walką o najwyższe cele. Już na samym początku reprezentacja Australii wyraźnie dała do zrozumienia, że nie bez powodu nazywano ich faworytami tych zawodów. Jako głównych rywali żużlowców z Antypodów wskazywano Szwedów, jednak nawet tacy zawodnicy jak Fredrik Lindgren czy były zawodnik Grand Prix – Oliver Berntzon nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonych kangurów.

Jak się później okazało, pierwsza seria startów wytypowała nam ostateczną kolejność. Z kompletem punktów prowadzili Australijczycy, przed Szwecją, Francją i Czechami.

Walka tych dwóch ostatnich reprezentacji mogła okazać się jedną z bardziej emocjonujących rywalizacji podczas piątkowego barażu. Tak też było, ponieważ Francuzi szóste miejsce na świecie mogli świętować dopiero po dziewiętnastym wyścigu.

Dużo wcześniej, bo już po szesnastym biegu, walkę o medale zarezerwowała sobie Australia, której wyraźnymi liderami byli Max Fricke, Jason Doyle i Jaimon Lidsey.

Punktacja:

Australia – 54 pkt
Szwecja – 35 pkt
Francja – 20 pkt
Czechy – 11 pkt

 

Marcin Rusewicz