Zengota: Żałuję, że walkę o medale będę oglądał w telewizji (wywiad)

Fot. Ewelina Włoch-Wrońska

Grzegorz Zengota to bohater pozytywnej opowieści w tym sezonie, która nie została jednak zwieńczona w taki sposób, w jaki zawodnik FOGO UNII Leszno mógłby sobie tego życzyć. W przegranym z BETARD SPARTĄ Wrocław starciu 37:53 zdobył 4 punkty w 5 startach, a do tego został wykluczony w ostatnim biegu za drugie ostrzeżenie. W rozmowie ze speedwayekstraliga.pl, jeden z liderów leszczynian ocenił zakończony właśnie ligowy sezon.

Błażej Kowol (speedwayekstraliga.pl): FOGO UNIA Leszno przegrywa we Wrocławiu 37:53 i  finiszuje w tym sezonie na 6. pozycji w PGE Ekstralidze. Mimo wszelkich okoliczności, jest to pewnie rozczarowanie?

Grzegorz Zengota (FOGO UNIA Leszno): Wiadomo, że każdy chciał, aby ten sezon jeszcze trwał. Wrocławianie niestety nas zweryfikowali. Żałuję, że tak to się potoczyło. Sam mogłem zdecydowanie bardziej pomóc, aby odmienić losy tego dwumeczu, ale końcówka totalnie nie ułożyła się po mojej myśli – zwłaszcza boli to wykluczenie.

Biorąc pod uwagę, jak ułożył się dla was ten sezon – kontuzje, problemy – jesteście finalnie względnie zadowoleni z tego 6. miejsca?

Wracamy do domu, kończymy sezon, ale patrząc na jego całokształt, z tego wyniku trzeba się cieszyć. Nie były to łatwe rozgrywki dla nas. Oczywiście ta końcówka pokazała, że stać nas na coś więcej. Pokonaliśmy przecież BETARD SPARTĘ Wrocław na własnym obiekcie jako pierwsi w tym sezonie, więc gdy wiedzieliśmy, że to właśnie z nimi zmierzymy się w ćwierćfinale, wierzyliśmy, że możemy im zagrozić. Trzeba mieć jednak na względzie to, jak mocni są i że jest to piekielnie silny zespół. Porażka w rundzie zasadniczej na nich na pewno wpłynęła, wyciągnęli wnioski i ograli nas dwukrotnie. Żałujemy, bo chcielibyśmy jeszcze pojeździć i walczyć o medale, ale zostało nam już oglądanie zmagań z perspektywy telewizora.

Czy to 6. miejsce w takim razie smakuje inaczej ze względu na okoliczności?

Faza play-off to był nasz plan minimum przed tym sezonem i udało się go wykonać. Wjechaliśmy do nich, tak jak przed sezonem planowaliśmy, ale oczywiście żałujemy, że to skończyło się na pierwszym etapie. Gdyby nie te urazy to ten sezon mógłby się ułożyć dla nas zupełnie inaczej. Czasu już jednak nie cofniemy, ale mały niedosyt pozostaje.

4 punkty w 5 startach i wykluczenie w ostatnim biegu. Trudno było odczytać ten tor?

Na trasie pogubiłem punkty ze znającymi lepiej ścieżki gospodarzami, przed którymi nie jest łatwo się bronić. Muszę to nazwać jednak głupimi błędami, które nie powinny się przytrafić. Starty były niezłe, ale na trasie coś nie grało.

Bolą te dwa ostatnie biegi?

Te dwa ostatnie wyścigi powinienem pojechać lepiej. Zwłaszcza boli ten 13. bieg, bo wraz z Januszem Kołodziejem dobrze wyjechaliśmy ze startu. Gdyby nie mój błąd i wyjazd na zewnętrzną, to mogłoby się to inaczej potoczyć. W 14. gonitwie czułem, że znalazłem już odpowiednie ustawienia, ale zostałem z niej wykluczony po własnym błędzie. Takie jest życie.

Bardzo dużo działo się podczas ćwierćfinałów, które odbywały się o tych samych porach. Czy w parku maszyn kątem oka śledziliście wyniki na innych stadionach?

Wiadomo, że gdzieś tam podpatrywaliśmy, jak radzą sobie nasi rywale, chcąc wiedzieć, czy mamy szansę na awans do półfinałów. Widzieliśmy jednak, że nie będzie to proste, bo torunianie doskonale radzili sobie w Lublinie. Oni też robili, co mogli, aby awansować i to im się udało. Gratulacje dla nich. Nam tych punktów zabrakło, również moich, nad czym ubolewam. Żałuję, że tak się stało, ale tego już nie zmienimy.

Ligowy sezon właśnie się dla was zakończył. Czy jesteś zadowolony ze swojej jazdy po powrocie do PGE Ekstraligi?

Jak najbardziej. Gdyby ktoś mi powiedział, że wrócę do PGE Ekstraligi i zanotuję taki sezon, mimo urazu, który wykluczył mnie na 5 spotkań, to byłbym zadowolony. Ta końcówka rozgrywek wyglądała nawet lepiej niż mój początek, co szczerze nawet trochę mnie zaskoczyło – zwłaszcza że ten uraz ciągle się gdzieś odzywa. Patrząc na całokształt, jestem bardzo zadowolony.

Zadanie stojące przed tobą nie należało do najłatwiejszych.

Sam powrót jest trudny, a do tego jeszcze nie miałem łatwego zadania. Gdy dorzucę do tego kontuzję, to widać, że ten sezon był wyzwaniem. Można powiedzieć, że wspiąłem się na taki “żużlowy Olimp” i cieszę się, że mogłem być takim liderem dla FOGO UNII Leszno, bo zawsze chciałem nim być.

Grzegorz Zengota Niespodzianką Sezonu 2023? Jest na to szansa?

Parę osób już mi wspomniało, że być może zaistnieje taka sytuacja. Nie skupiam się jednak na tym. Jeśli ktoś doceni fakt mojego powrotu w ten sposób, to na pewno będę szczęśliwy i dumny, że całe żużlowe środowisko w ten sposób odebrało mój powrót.

Jakie plany na ostatnie tygodnie tego sezonu?

Niestety weekendy będę miał wolne! Ligowego ścigania już nie będzie, więc skupię się na Indywidualnych Mistrzostwach Europy, gdzie zostały jeszcze zawody w Bydgoszczy i Pardubicach. Na pewno chcę wypaść na tyle dobrze, żeby w cyklu SEC się utrzymać. Będzie to trudne ze względu na moją nieobecność w 1. rundzie przez kontuzję, ale na pewno nie poddam się bez walki. Nie ma jednak rzeczy niemożliwych i zrobię wszystko w mojej mocy, aby zakończyć ten rok z przytupem.

 

Błażej Kowol