Wysokie zwycięstwo forBet Włókniarza Częstochowa. Paweł Baran dostał nauczkę

Inauguracja na stadionie forBet Włókniarza Częstochowa z GRUPĄ AZOTY Unią Tarnów zdecydowanie należała do gospodarzy, którzy wygrali 54:36. Tarnowianie jednak po meczu smutni nie byli, ponieważ wiedzieli z kim przyjdzie im się mierzyć. – Przyjechałem do swojego nauczyciela i znów dostałem sromotną nauczkę, jednak przed meczem podkreślałem, że nie jedziemy do Częstochowy wygrać, ale powalczyć – mówił na konferencji Paweł Baran.

Gwiazdą wieczoru był zawodnik gości, Nicki Pedersen, który w 6 startach zdobył 17 punktów. – Po pierwsze, wiedzieliśmy, że czeka nas w Częstochowie ciężki mecz. Jest to bardzo mocna drużyna. Ma świetnych zawodników, spodziewaliśmy się więc, że łatwo nie będzie. Cieszę się bardzo jednak z mojej dyspozycji – mówił po meczu zawodnik GRUPA AZOTY Unii Tarnów. Nie słabiej błyszczała gwiazda częstochowska, bowiem to Fredrik Lindgren jako jedyny pokonał niedoścignionego Duńczyka. – Jestem bardzo szczęśliwy, że udało nam się wygrać. Unia bardzo dobrze zaczęła mecz, jednak nie wkradła się do drużyny panika, byliśmy skoncentrowani i to widać przyniosło skutek – podkreślił Szwed.

Obaj są póki co zdecydowanymi liderami swoich drużyn i obaj po ciężkich kontuzjach wracają do ścigania. Śladu po nich jednak nie widać, co mogli już obserwować kibice na pierwszych spotkaniach ligowych. – Na motocyklu czuję się świetnie. Głód żużla był ogromny po kontuzji i cieszę się, że w końcu mogłem wrócić do jazdy – mówił Nicki Pedersen.

Marek Cieślak mógł być dumny ze swojej drużyny, jednak jak podkreślił nie miał zbyt dużych obaw przed tym spotkaniem. – Pierwszy bieg przegraliśmy podwójnie, jednak byłem spokojny o dyspozycje naszych chłopaków. We Włókniarzu mamy świetnych zawodników i dlatego nie martwiłem się o wynik.

Trener częstochowian mógł mieć jednak ból głowy, jeśli chodzi o wybór zawodnika do biegu numer 14. – Wybór między Adrianem Miedzińskim, a Tobiaszem Musielakiem nie był dla mnie łatwy oboje deklarowali chęć jazdy w biegach nominowanych, jednak ja musiałem wybrać jednego. Bardzo mi zależało jednak podbudować Adriana, który jest był postawiony w trudnej sytuacji po meczu w Grudziądzu. Pomyślałem, że dobrze byłoby dać mu szansę się zrehabilitować, jednak ostatecznie zrobiłem losowanie, ponieważ obaj punktowali na tyle żeby w biegach nominowanych się pojawić – skwitował Cieślak.

Justyna Szweda
Fot. Kamil Woldański