W Warszawie wygrał żużel i Doyle

Fot. Zuzanna Kloskowska

Mistrz świata z 2017 roku 39-letni Jason Doyle wygrał ORLEN FIM SGP of Poland – Warsaw, która w sobotę odbyła się na PGE Narodowym. Turniej oglądało 49 tysięcy kibiców. Drugi był Bartosz Zmarzlik. Polacy nadal pozostają bez zwycięstwa w tym miejscu. – Bądźcie cierpliwi, może uda się kolejnym razem. Rok temu byłem trzeci, teraz drugi, a więc za rok powinno być pierwsze miejsce – mówił po zawodach Zmarzlik. Doyle jest zdecydowanym liderem klasyfikacji przejściowej SGP. W Warszawie dobrze wypadł również inny Polak Szymon Woźniak, który zajął siódme miejsce.

Turniej w Warszawie był świętem nie tylko żużla, ale całego polskiego sportu. Na trybunach PGE Narodowego zasiadło 49 tysięcy kibiców. Za rok ponownie odbędzie się runda na PGE Narodowym – 17 maja.

Runda zasadnicza sypnęła niespodziankami Największą było odpadnięcie ubiegłorocznego zwycięzcy zawodów w Warszawie oraz aktualnego wicemistrza świata Fredrika Lindgrena. Szwed jeździł w kratkę. Do tego miał problemy ze sprzętem (defekt na starcie w jednym z biegów). Zgromadził tylko siedem „oczek” i znalazł się poza ósemką.

Jeszcze gorzej radził sobie Leon Madsen. Duńczyk nie licząc rezerwowego zajął ostatnie miejsce! To ogromna niespodzianka, bowiem planem Madsena na ten sezon była detronizacja polskiego mistrza Bartosza Zmarzlika.

Niestety, do dyspozycji Madsena dostroił się Dominik Kubera. Reprezentant Polski był cieniem samego z siebie z występów w PGE Ekstralidze.

Byłem bezradny i bezsilny, nie miałem żadnej koncepcji. Posłuchałem podpowiedzi po treningu dotyczących toru i to był błąd. Gdy zrobiłem po swojemu ustawienia motocykla, to w czwartym wyścigu było w miarę w porządku. Szkoda, bo bardzo chciałem wypaść tu dobrze. Tor był przygotowany znakomicie. Upadek podczas kwalifikacji nie miał żadnego znaczenia na moją dyspozycje – powiedział Kubera dla Eurosportu. Lepszy rezultat osiągnął nawet jeżdżący z dziką kartą Mateusza Cierniak.

W półfinałach znaleźli się faworyci, ale także Kai Huckenbeck, który potwierdził, że wysokie szóste miejsce w GP Chorwacji nie było dziełem przypadku. Niestety pierwsze podejście do półfinału zakończyło się dla niego pechowo, bo groźnym upadkiem na pierwszym wirażu. Wzięty w kleszcze Huckenbeck wystrzelił jak z katapulty. Na szczęście nic mu się nie stało. Niestety, Niemiec nie był w stanie wystąpić w powtórce. W tej długo na drugim miejscu jechał Holder, ale na mecie o milimetry szybszy był Lambert. Do finału awansowali zatem Doyle i Lambert.

Drugi półfinał był pechowy dla Szymona Woźniaka, który przez połowę dystansu najpierw prowadził, a potem jechał drugi. Ostatecznie pożegnał się z turniejem na tym etapie.

Trochę się pogubiłem. Wielka szkoda, bo mój motocykl był gotowy, aby dzisiaj wygrać te zawody. Powinienem wybierać lepsze ścieżki, lepiej startować. Z drugiej strony awansowałem pierwszy raz w życiu do półfinału, a do tego na PGE Narodowym, a więc nie ma co narzekać. Niemniej czuję, że jestem w stanie osiągnąć w SGP więcej niż się wam wydaje. Jest potencjał i we mnie i w sprzęcie, jest przestrzeń, aby było lepiej – powiedział Woźniak tuż po nieudanym dla siebie wyścigu dla Eurosportu.

W finale sprawiedliwości stało się zadość, bowiem wygrał zwycięzca rundy zasadniczej, a więc Jason Doyle. Australijczyk nie najlepiej wystartował, ale wychodząc z pierwszego wirażu już był pierwszy. Początkowo wydawało się, że Zmarzlik będzie w stanie mu zagrozić, ale nic z tego. Polak wychodził z siebie, aby zbliżyć się do Doyle’a, ale ten spokojnie dowiózł sukces do mety. W efekcie wygrał i został nowym liderem klasyfikacji przejściowej. Drugiego Holdera wyprzedza aż o sześć punktów. Zmarzlik jest trzeci.

To był zaszczyt jeździć przed wami. Wielkie dzięki, że stworzyliście tak wspaniałą atmosferę. Wierzę, że jesteście cierpliwi. Rok temu byłem trzeci, dzisiaj jestem drugi. Liczę, że za rok w końcu uda się wygrać na PGE Narodowym – powiedział do kibiców Zmarzlik.

Cieszę się, że wygrałem, bo w finale czułem na plecach oddech Zmarzlika. Skupiłem się na tym, aby obierać optymalne ścieżki i to się udało. Ograć Zmarzlika, to wielka sprawa, a do tego jeszcze w Polsce i w taki miejscu. Jestem liderem cyklu, ale naprawdę się tym specjalnie nie podniecam. Do końca dziewięć turniejów, a więc wiadomo, że możliwe wszystko – powiedział zwycięzca Doyle, któremu puchar za sukces w Warszawie wręczał prezes PZM i prezydent FIM Europe Michał Sikora.

Trzecia w tym sezonie Grand Prix 18 maja w niemieckim Landshut.

Klasyfikacja ORLEN FIM SGP of Poland – Warsaw:

  1. Jason Doyle (Australia) 17 (3,3,2,3,3,3,3) – 20 pkt
  2. Bartosz Zmarzlik (Polska) 10 (3,1,3,1,2,3,2) – 18 pkt
  3. Robert Lambert (W. Brytania) 10 (3,2,1,2,1,2,1) – 16 pkt
  4. Martin Vaculik (Słowacja) 12 (1,3,2,3,3,2,0) – 14 pkt
  5. Jack Holder (Australia) 12 (1,1,3,3,2,1) – 12 pkt
  6. Daniel Bewley (W. Brytania) 8 (2,2,3,0,1,1) – 11 pkt
  7. Szymon Woźniak (Polska) 9 (3,0,2,2,2,0) – 10 pkt
  8. Kai Huckenbeck (Niemcy) 9 (2,1,2,1,3,u/ns) – 9 pkt
  9. Mikkel Michelsen (Dania) 8 (2,2,1,3,0) – 8 pkt
  10. Fredrik Lindgren (Szwecja) 7 (1,2,3,d,1) – 7 pkt
  11. Tai Woffinden (W. Brytania) 6 (2,3,0,0,1) – 6 pkt
  12. Andżejs Lebedevs (Łotwa) 6 (0,1,1,2,2) – 5 pkt
  13. Jan Kvech (Czechy) 5 (1,3,0,1,0) – 4 pkt
  14. Mateusz Cierniak (Polska) 3 (0,0,0,0,3) – 3 pkt
  15. Dominik Kubera (Polska) 2 (0,0,0,2,0) – 2 pkt
  16. Leon Madsen (Dania) 2 (0,w,1,1,0) – 1 pkt
  17. (R1) Bartłomiej Kowalski (Polska) 0 (0) – 0 pkt
  18. (R2) Damian Ratajczak (Polska) NS – 0 pkt

Sędziował: Aleksandr Latosiński (Ukraina)
Najlepszy czas: 54,42 s (23. bieg, Doyle)