Vaclav Milik krytycznie o wyniku #RYBKRO. “To była katastrofa”

Fot. Jan Kwieciński

CELLFAST WILKI Krosno przegrały w meczu 5. rundy METALKAS 2. Ekstraligi z INNPRO ROW-em Rybnik 34:56. Wielu spodziewało się wyrównanych zawodów, tymczasem ekipa ze Śląska rozegrała je pod swoje dyktando, wypracowując sobie świetną zaliczkę przed rewanżem. Spotkanie podsumował Vaclav Milik, zawodnik ekipy z Krosna.

Krzysztof Sarna (ekstraliga.pl): Przegraliście spotkanie w Rybniku, które było określane mianem hitu 5. kolejki METALKAS 2. Ekstraligi. Rybniczanie narzucili wam wysokie warunki od samego początku meczu i po pierwszej serii prowadzili 18:6. Spodziewaliście się tak świetnego wejścia w mecz po rywalach?

Vaclav Milik (CELLFAST WILKI Krosno): Wygrała lepsza drużyna. Rybniczanie w dodatku jechali na swoim torze, więc było wiadomo, że będzie tutaj bardzo trudno. Pewnie skupialiśmy się na tym, żeby być lepszym, ale początek w ogóle nam się nie udał. Nie byliśmy spasowani na start i pierwszy łuk. To była katastrofa. Później gdzieś zaczęło być lepiej, ale mówię to o chłopakach, bo ze mną był dramat. Nie znalazłem niczego, po meczu również. Przez cały czas nie było tak, żebyśmy wiedzieli, co jest na pewno dobre i co tutaj gra. Trzeba popracować. Jedziemy dalej w następnych meczach. Nie będziemy się tym przejmowali. Wiemy, że jesteśmy mocną drużyną i że każdy z nas potrafi jeździć lepiej. Popracujemy trochę.

Powiedziałeś o swoim występie jak o dramacie. Zdobyłeś 4 punkty. Na pewno nie masz prawa być zadowolony po tym meczu. Tym bardziej, że znasz ten tor.

Na torze w Rybniku w ogólnie nie pojechałem dobrze w żadnym meczu. Nienawidzę go (śmiech). Zawsze jak jadę do Rybnika, to mówię: “Co będzie” i tak było (śmiech).

To swego rodzaju klątwa?

Dokładnie (śmiech)

Fot. Jan Kwieciński

Towarzyszy może jakiś ból temu, że przegraliście po raz pierwszy w tym sezonie?

Chyba nie. Na ten moment nie wydaje mi się. Teraz nie ma co o tym gadać, bo po prostu się stało. Dzień po meczu na chłodną głowę pogadamy sobie drużynowo, na pewno tak będzie. Musimy wyciągnąć wnioski i pojechać lepiej następnym razem. Wiem, że może się tak stać, że pojedziemy tutaj drugi raz, więc trzeba przedyskutować to, co robić. Skupiamy się na domowych meczach, żeby w nich wygrywać. Wydaje mi się, że to jest najważniejsze.

No właśnie. W następnym meczu pojedziecie z ARGED MALESA Ostrów Wlkp. i to nie będzie z pewnością łatwy mecz, bo rywal jest mocny. 

Nie będzie, ale to, co tyczy się mnie, to na pewno lepszy tor niż w Rybniku (śmiech). Może tak być, że nasz tor jest naszym atutem, bo jest fajny do walki i do ścigania. Cieszę się, że niewiele już zostało do tego meczu i że może będziemy mogli sobie poprawić humor. 

Wiele się też mówi o tym, że potrzebujecie przyczepnego toru. W tym spotkaniu tor był bardzo suchy, prawda?

Nie spodziewałem się takiego toru. Myślałem nie tyle, że będzie padać, ale że będzie przyczepniej. Tor w Rybniku jest fajny do jazdy, geometria nie jest zła, jak jest przyczepnie, ale jak jest taki suchy pyłek, to rozchodzi się bardziej o kwestię ustawień. Domowa drużyna zna ten tor, wie, co robić i to zrobiła. Rybniczanie byli lepsi.