Tony Rickardsson: “Lindgren posiada wszystko, by wygrać w Toruniu” (wywiad)

Żużlowe FIM Speedway Grand Prix gościło wielu wspaniałych zawodników wszechczasów, ale żaden z nich nie zdobył więcej mistrzowskich tytułów niż szwedzka ikona i globalny ambasador FIM Speedway Tony Rickardsson.

Szwedzka legenda urodzona w Aveście ścigała się i wprowadzała innowacje, aby zdobyć indywidualnie rekordowych sześć złotych medali mistrzostw świata. Obecnie pomaga najmłodszemu pokoleniu żużlowemu, będąc założycielem projektu zainicjowanego wspólnie z globalnym promotorem Warner Bros. FIM Speedway Grand Prix 4 skierowany jest do zawodników w wieku 11–13 lat.

Ze szwedzkim mistrzem rozmawiał Paul Burbridge, który zastał go przed 2023 DEWALT FIM SGP of Poland w Toruniu.

Minęło 18 lat, odkąd zdobyłeś szóste i ostatnie mistrzostwo świata na żużlu, ale twoja kariera jako najnowszego szwedzkiego mistrza świata może zakończyć się w sobotę. Polska ikona w osobie Bartosza Zmarzlika wyrusza na tor DeWalt FIM Speedway of Poland – Toruń z sześciopunktową przewagą nad Fredrikiem Lindgrenem. Czy Freddie może zakończyć oczekiwanie Szwecji na mistrza świata Speedway GP?

– Uważam, że Freddie nie ma zupełnie nic do stracenia i posiada wszystko by zwyciężyć w tych zawodach. Niekiedy zawodnikowi, który atakuje pozycję jest łatwiej niż temu, który jej broni. Zmarzlik miał tytuł niemalże w garści, ale nieoczekiwanie sytuacja się zmieniła. Kto, by pomyślał, że coś takiego może się wydarzyć, choćby kilka tygodni temu?! Kariera Fredrika jest niezwykle długa i trudna, ale jestem przekonany, że będzie niesamowicie zmotywowany, żeby wywalczyć tytuł.

Jak bardzo zdobycie przez niego złotego medalu podniosłoby szwedzki żużel? 

– Byłoby wspaniale dla sportu żużlowego w Szwecji, gdyby Freddie został mistrzem świata i naprawdę mam nadzieję, że mu się to uda bo byłby doskonałym ambasadorem tego sportu w naszym kraju.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z żużlem? Co sprawiło, że zainteresowałeś się tą dyscypliną? 

– Mój ojciec Stig był motocyklistą, a ja mam brata, który jest ode mnie starszy o osiem lat – Kenta, który również jeździł na żużlu. Początkowo grałem we wszystko, od tenisa, hokej na lodzie po tenis stołowy, ale w mojej rodzinie od zawsze dominowały sporty motorowe. Gdy mój ojciec przestał jeździć na motocrossie zajął się produkcją ram żużlowych, silników, ram do wyścigów lodowych i motocykli motocrossowych. Mój brat i ja byliśmy testerami niektórych jego szalonych pomysłów, więc tak naprawdę można powiedzieć, że dorastałem w warsztacie. Wspólnie z bratem bardzo mocno między sobą rywalizowaliśmy, ale zarówno on jak i mój ojciec bardzo pozytywnie wpłynęli na moją karierę za co jestem im niezmiernie wdzięczny.

Kim byli Twoi idole w tamtych czasach?

– W czasach gdy wprowadzono na rynek nagrywarki VHS byliśmy jednymi z pierwszych w okolicy, którzy je posiadali. Pamiętam, że w 1981 roku nagraliśmy finał mistrzostw świata i oglądałem go codziennie, gdy wracałem ze szkoły. Pamiętam każde słowo komentatorów wypowiedziane wówczas podczas światowego finału, kiedy Bruce Penhall wygrał na Wembley i to on z racji swoich niepowtarzalnych akcji na dystansie z miejsca stał się moim idolem.

Zdobyłeś swój pierwszy mistrzowski tytuł w Vojens w 1994 roku. Był to ostatni w historii światowy finał FIM na żużlu. Seria FIM Speedway Grand Prix została zapoczątkowana w 1995 roku. Jak się czułeś po przejściu z jednodniowych Finałów Światowych na ściganie się o największą nagrodę w sporcie w serii rund?

– Miałem nadzieję, że FIM Speedway Grand Prix umożliwi rozwój tego sportu. Mielibyśmy więcej spotkań na całym świecie i byłem tym podekscytowany, ale gdyby w 1994 roku istniał system Speedway Grand Prix, nie zostałbym wtedy mistrzem. Na szczęście udało się wygrać, choć byłem tym zaskoczony ponieważ przed zawodami miałem ogromne problemy ze swoimi silnikami.

Czy zajęło ci trochę czasu, aby dostosować się do nowego formatu mistrzostw?

– To było dla nas wszystkich coś nowego. Musieliśmy spróbować zmienić nasze nastawienie. Miałem wiele wypadków, a w latach 1995, 1996 i 1997 jeździłem z niezaleczonymi kontuzjami. ​​W 1995 roku złamałem obojczyk podczas pierwszej serii ostatniej rundy w Hackney. Musiałem zdobyć jeszcze kilka punktów, aby zdobyć srebrny medal, więc jechałem ze złamanym obojczykiem. Pamiętam, jak pod koniec roku leżałem w szpitalu i myślałem: “Bardzo chcę zostać mistrzem świata, ale bycie mistrzem świata nie może być aż tak bolesne”. Mimo przeciwności ulepszyłem swoje motocykle i ruszyłem na podbój świata.

Kontynuowałeś ściganie do 2006 roku, a pod koniec roku 2005  nie odłożyłeś kevlaru na kołek zgodnie z zakładanym planem. Co było tego przyczyną i co ostatecznie przekonało Cię do przejścia na emeryturę w połowie 2006 roku?’

– Jedyną rzeczą, której żałuję w swojej karierze był fakt, że nie byłem wystarczająco asertywny, by przejść na emeryturę pod koniec 2005 roku. Mój szwedzki klub Masarna Avesta namówił mnie do kontynuowana kariery. Niestety nie byłem na to gotowy mentalnie. Czułem, że się wypaliłem. Miałem też kilka poważnych wypadków na przestrzeni lat, w tym bodajże 16 wstrząśnień mózgu. Dlatego uznałem, że pora zakończyć karierę, żeby nie skończyć jej na noszach.

W 2021 roku dołączyłeś do Warner Bros i pracujesz z Discovery Sports jako globalny ambasador FIM Speedway. Jak doszło do Twojej nowej roli?

– Przez długi czas nie dostawałem żadnych propozycji pracy w żużlu. Propozycja pracy w tym sporcie przyszła w odpowiednim momencie ponieważ pracowałem w tym czasie w spółce notowanej na giełdzie jako menadżer obszaru międzynarodowego, co dało ogromne doświadczenie od strony finansów w biznesie. Chciałem być częścią budowania czegoś nowego w żużlu więc bardzo ucieszyłem się z możliwości pracy jako ambasador FIM.

Odegrałeś kluczową rolę w uruchomieniu projektu FIM SGP4 – zaprojektowałeś zupełnie nowy motocykl żużlowy na Młodzieżowy Puchar Świata FIM Speedway, skierowany do zawodników w wieku 11-13 lat, aby pomóc im postawić pierwsze kroki w tym sporcie. Jak bardzo dumny jesteś z tego projektu?

– Jestem więcej niż szczęśliwy! Wolałbym nie przypisywać sobie całego sukcesu ponieważ naprawdę wielu ludzi przyczyniło się do pomocy w tym projekcie, ale jest ich zbyt wielu, by ich wymienić. Zbudowanie dobrze działającego produktu wymagało podjęcia kilku ważnych decyzji. Części do niego musiały wystarczyć na długi czas, ale musiały być niedrogie, więc musiałem szukać kompromisów.
Byłem bardzo zdeterminowany, aby był to motocykl czterosuwowy i faktycznie pracował jak duży motocykl lecz w małym opakowaniu. Myślę, że nam się to udało. Chciałem też, żeby był tańszy niż motocross – taki był również nasz cel i we wszystkich tych obszarach osiągnęliśmy sukces. Sam projekt FIM Speedway Grand Prix 4 ma być przede wszystkim wielką frajdą dla młodych zawodników, którzy uczą się tego sportu bez zbędnej presji. Jestem bardzo podekscytowany tym programem, a praca z dziećmi, tak jak w Malilli, to coś co po prostu uwielbiam i dobrze się przy tym bawię.

Twoja legenda dalej żyje! Dziękuję za Twój niesamowity wkład w ten sport, Tony i dziękuję za podzielenie się swoją historią.

źródło: informacja prasowa DSE