Tobiasz Musielak: naszym celem jest awans do PGE Ekstraligi. Tego się trzymajmy (wywiad)

Fot. Patryk Kowalski

Zespół ARGED MALESA Ostrów Wielkopolski jest już po czwartym sparingu przed startem rozgrywek METALKAS 2. Ekstraligi. Ostatni z test-meczów drużyna prowadzona przez Mariusza Staszewskiego pokonała TAURON WŁÓKNIARZA Częstochowa 56:34. Dla gości 7 punktów z bonusem zdobył Tobiasz Musielak, który po tej potyczce udzielił krótkiego wywiadu dla ekstraliga.pl.

Norbert Giżyński (ekstraliga.pl): Wygraliście w Częstochowie z TAURON WŁÓKNIARZEM 56:34. Wynik może szokować, mimo że gospodarze jechali bez dwójki swoich liderów Leona Madsena i Mikkela Michelsena. Czy przed tym spotkaniem spodziewaliście się takiego końcowego rozstrzygnięcia?

Tobiasz Musielak (ARGED MALESA Ostrów Wielkopolski): Ciężko powiedzieć. Szczerze mówiąc, ja sam chyba za dużo przed tym meczem się nie spodziewałem. Trudno jakichś większych rzeczy oczekiwać, jeśli chodzi o sparingi. Tak naprawdę w tym meczu wszyscy szukaliśmy różnych ustawień przez całe zawody. Wydaje się, że dopiero w końcówce meczu mi samemu udało się znaleźć odpowiednie przełożenie. Trudno powiedzieć, co by było, gdyby częstochowska drużyna pojechałaby z Mikkelem i Leonem. Nie mówię tutaj nawet o ostatecznym wyniku, ale o kwestii, by sprawdzić się na tle takich zawodników. Wtedy wiedziałbym jeszcze więcej.

Wynik meczu w każdym razie był wysoki – i to na naszą korzyść. To na pewno może być szokujące. Mimo tego, ostateczny rezultat – moim zdaniem – nie jest odzwierciedleniem tego, co pokazałyby oba zespoły w pełnych składach.

Fot. Patryk Kowalski

Twierdzisz, że w środę testowałeś swój sprzęt, przynajmniej przez pierwsze dwie serie startów. W drugiej części spotkania wyglądało na to, że znalazłeś już odpowiednie ustawienia, dzięki czemu punktowałeś znacznie lepiej. Czy mimo tych – jak sam przyznajesz – nie do końca udanych przez ciebie dwóch pierwszych wyścigów, te zawody oceniłbyś na plus?

Wiadomo, że kiedy kończy się zawody dobrze, są one na plus. W każdym razie szukałem odpowiednich ustawień przez całe zmagania. I myślę, że dopiero w moim czwartym biegu wszystko w pełni zagrało.

Sezon 2024 w METALKAS 2. Ekstralidze zbliża się coraz większymi krokami. Czy na ten moment już czujesz się odpowiednio przygotowany do sezonu? Czy może jeszcze będziesz szukał ustawień w swoich motocyklach przed startem ligi?

Myślę, że odpowiednich ustawień razem z moim teamem będziemy szukać cały sezon (śmiech). Poważnie mówiąc, mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby. Przed nami jeszcze sparing z TAURON WŁÓKNIARZEM u siebie (10 kwietnia – przyp. red.). W międzyczasie będę startował w Memoriale im. Alfreda Smoczyka w Lesznie (6 kwietnia – przyp. red.), a to też będzie czas na testy. Stawka w tych zawodach będzie ciekawa, a w turniejach indywidualnych przeważnie każdy chce pojechać na 100 %. Ta rywalizacja też mi da sporo odpowiedzi i mam nadzieję, że dzięki temu będę – jak to mówi się potocznie – bliżej domu, jeśli chodzi o sprawy sprzętowe.

Fot. Patryk Kowalski

Klub z Ostrowa zbudował bardzo interesujący skład na sezon 2024, dający szanse na jak najlepszy wynik. Z tego względu ściągnięto zawodników, którzy jeszcze nie tak dawno startowali w PGE Ekstralidze, choćby Chrisa Holdera. Na co twoim zdaniem będzie stać ARGED MALESA Ostrów Wielkopolski w nadchodzących zmaganiach ligowych?

Myślę, że na awans do PGE Ekstraligi. Tego się trzymajmy.

Czy którejś z drużyn szczególnie możecie się obawiać? W tym roku stawka w METALKAS 2. Ekstralidze jest wyrównana i ciężko wytypować murowanego faworyta do awansu…

To prawda. Do każdego rywala mamy spory szacunek i do meczów będziemy podchodzić z pokorą. Wiemy jednakże, na co nas stać. I to, o czym przed chwilą wspomniałem (awans do PGE Ekstraligi), jest naszym celem.

Jeśli chodzi o kwestie indywidualne. Stawiasz sobie jakieś cele?

Oczywiście. Te cele są niezmienne. Chciałbym awansować do głównej fazy CANAL+ Online INDYWIDUALNYCH MISTRZOSTW POLSKI. Zobaczymy jak to się wszystko potoczy. Najważniejsze jednakże jest to, aby przejechać sezon cało i zdrowo, z czystą głową, a nie z kontuzjami jak w ubiegłym roku.