Tarasenko: chcemy jechać o najwyższe cele

Fot. Marcin Karczewski

ZOOLESZCZ GKM Grudziądz poległ w derbowym spotkaniu przeciwko KS APATOROWI Toruń 36:54. Liderem gości na Motoarenie był Vadim Tarasenko, który przy swoim nazwisku zapisał 11 punktów. W rozmowie dla ekstraliga.pl zawodnik opowiedział m.in. o przyczynach porażki oraz czy zostanie w Grudziądzu na sezon 2025.

Kamil Szyszkowski (ekstraliga.pl): Ostatecznie przegrywacie derbowe spotkanie dość wysoko. Co nie zagrało w waszej drużynie?

Vadim Tarasenko (ZOOLESZCZ GKM Grudziądz): Uważam, że wyszła znajomość własnego toru przez drużynę z Torunia. Chłopaki pokazali, że doskonale potrafią tu jeździć i było ciężko nam walczyć. Ze swojej strony powiem, że nie miałem zbyt wielu okazji się tutaj ścigać. Niby jestem już drugi rok w PGE Ekstralidze, ale ten tor ciężko mi ułożyć w głowie. Niewiele biegów tu odjechałem. Cały czas się tego uczę. Zawodnicy z Torunia mieli dobrze dopasowane motocykle, a także wiedzieli, że pod płotem będzie można atakować. My nie mieliśmy aż takiej pewnej prędkości, by tam wjeżdżać. Ja dodatkowo jechałem większość biegów po równaniu i musiałem skupić się na trzymaniu krawężnika.

Czy między biegami obserwowaliscie jak ten tor się zachowuje? Z przebiegu spotkania było widać, że toruńscy zawodnicy cały czas atakowali po szerokiej, natomiast wasz zespół ciągle kurczowo trzymał się krawężnika.

Dokładnie tak. Torunianie fajnie czytali ten tor. Nie mogę się jednak wypowiadać za innych kolegów z zespołu. Ja swój jeden bieg bez równania miałem w 4. wyścigu i nie wiedziałem, że już teraz można jeździć po szerokiej. Reszta biegów była po równaniu i nie myślałem, czy będzie na tyle odsypany tor, by móc się tam puścić.

A czy drużyna konsultowała się z tobą na temat ustawień do toruńskiej nawierzchni? Jednak byłeś liderem grudziądzan w tym spotkaniu.

Przekazywaliśmy sobie informacje. Sam jednak sporo szukałem. Dopiero na 11. bieg złapałem optymalne ustawienia, których się trzymałem do końca. Każdy szukał jednak swoich najlepszych ustawień. Wydaje mi się jednak, że było to trochę niepotrzebne, a mogliśmy po prostu obierać lepsze ścieżki i dopasować motocykl.

Fot. Marcin Karczewski

Można jednak stwierdzić, że ten tor nie był aż tak do końca toruński. Po czasach mogę stwierdzić, że był nawet dość twardy. Czy to was zaskoczyło?

Wyglądało to ścieżkowo podobnie, jak na poprzednim meczu. W telewizji jednak wygląda to inaczej, niż jak patrzysz na ten tor swoimi oczami. Nie da się wyrysować w głowie tego, patrząc na mecz w telewizji. Za dużo z tego nie mogłem poukładać.

Przed waszą drużyną bardzo ważne spotkanie z drużyną z Częstochowy. Jeżeli nie chcecie patrzeć na innych i awansować do play-off na spokojnie, to ten mecz trzeba wygrać za 3 punkty. Jak wygląda wasze nastawienie przed tym spotkaniem?

Nasz zespół jest bardzo ambitny. Każdy na pewno będzie szarpał punkty. Będziemy starali się to wygrać, chcemy jechać o jak najwyższe cele. Będziemy robić wszystko aby zadowolić i kibiców i samych siebie.

Czy jakieś rozmowy kontraktowe a propos sezonu 2025 już się odbyły? Czy możesz powiedzieć kibicom z Grudziądza czy zostaniesz w ZOOLESZCZ GKM-ie?

Mogę na razie powiedzieć, że w Grudziądzu fajnie mi się jeździ. Ludzie mi odpowiadają. Przyjdzie czas i zobaczymy jak to wszystko będzie. Przed nami jeszcze kilka rozmów. Konkretnie nic jeszcze nie mogę powiedzieć, ale odpowiadają mi wszystkie warunki, które mam w Grudziądzu.

Kamil Szyszkowski