Przełomowa dekada MOJE BERMUDY Stali Gorzów
29.12.2020 13:04Ostatnie dziesięć lat dla MOJE BERMUDY Stali Gorzów były przełomowe. Pomimo wielu upadków, drużyna potrafiła się podnieść i znów zawalczyć o najwyższe cele. W ten sposób na ich szyjach zawisły dwa złote medale (pierwsze po 31 latach), trzy srebrne i dwa brązowe. Zawodnicy osiągali także największe sukcesy w zawodach indywidualnych.
Od 2010 do 2015 roku Stal Gorzów rozegrała w sumie 108 meczy. Wygrali 62 razy, przegrali 40, a zremisowali 6. W zaszczytnej fazie play-off znaleźli się już w 2011 i zdobyli brąz. Rok później zakończyli walkę z tytułem Drużynowego Wicemistrza Polski, natomiast w 2016 z mianem Drużynowego Mistrza Polski.
Sezon 2010 zapowiadał się obiecująco. Do drużyny dołączył Nicki Pedersen, Tomasz Gapiński oraz wypożyczony z Unii Leszno — Przemysław Pawlicki. Choć runda zasadnicza zakończyła się dla drużyny awansem do półfinałów, niespodziewanie kontuzji doznał Pedersen. Gorzowska Stal do walki stanęła osłabiona. Niestety nie podołała zadaniu i po przegranej w ćwierćfinale z zielonogórzanami, zajęła ostatecznie szóste miejsce. Smak goryczy został jednak zastąpiony przyjemną słodyczą podczas zawodów cyklu FIM Speedway Grand Prix, kiedy Tomasz Gollob (wtedy reprezentant Stali Gorzów) jako drugi Polak w historii wywalczył tytuł Indywidualnego Mistrza Świata.
Mimo, że pozycję trenera objął Piotr Paluch, następny rok nie zaczął się dla gorzowskiego zespołu zbyt szczęśliwie. Po przegranej w Rzeszowie (16. runda), nadzieje na dobrą passę trochę opadły, jednak nie na długo. Ostatecznie zajęli trzecie miejsce po rundzie zasadniczej, jak i w fazie finałowej, dopisując do swojego dorobku medalowego czwarty w historii brąz. Przed sezonem 2012 do zespołu dołączyli Krzysztof Kasprzak (warto wspomnieć, wiernie pozostał w Stali Gorzów na kolejne osiem lat) oraz Michael Jepsen Jensen. Nowi zawodnicy okazali się dobrym posunięciem, ponieważ drużyna była niepokonana aż do szóstej kolejki. W trakcie rundy zasadniczej przegrała na własnym torze jedynie z Unią Leszno, natomiast po trzynastym meczu i prawie do samej fazy play-off, znajdowała się na szczycie tabeli najlepszej ligi świata. Choć zespoły z Gorzowa i Tarnowa szły równo przez cały sezon, w finale to Unia Tarnów okazała się lepsza, a w rezultacie żółto-niebiescy skończyli rozgrywki na 2. miejscu.
Następny rok rozpoczął się od dużych zmian w składzie Stali Gorzów. Przygodę z drużyną zakończyli Tomasz Gollob, a także Matej Zagar i Michael Jepsen Jensen. Ich miejsce zajęli natomiast Linus Sundstroem, dla którego to miał być pierwszy sezon w Ekstralidze, Paweł Hlib, Tomasz Gapiński i Daniel Nermark. Stal zaczęła swoje starty od porażek, stając się tym samym niechlubnym faworytem do spadku do 1. Ligi. Ze świadomością, że tym razem aż trzy drużyny zostaną zdegradowane, zespół udał się do Tarnowa pod ogromną presją. Tam jednak dali radę się odbudować i do domu przywieźli zwycięstwo. Tuż przed końcem rundy zasadniczej, kontuzji doznał Gapiński. Pomimo wygranej z Unią Leszno, gorzowskiej Stali zabrakło punktów, by awansować do półfinałów. Sezon zakończyli na piątym miejscu, unikając zapowiadanego im spadku.
Kiedy do żółto-niebieskiej ekipy dołączyli ponownie Matej Zagar oraz Piotr Świderski, Stal znów była oceniana jako faworyt nadchodzącego sezonu 2014. Drużyna przez całą rundę zasadniczą utrzymywała się prawie na samym szczycie ligowej tabeli, zasłużenie awansując do fazy finałowej. Choć pretendentem do ekstraligowego tronu były tarnowskie Jaskółki, to kontuzje i ubytki w składzie pozbawiły ich szans na finał. Walkę o złoto Stal Gorzów rozegrała z Unią Leszno. Po przegranej w pierwszym meczu, nadzieje na upragniony mistrzowski tytuł jednak nie zostały pogrzebane. Jedyne, co drużynie pozostało, to bronić twierdzy, jaką był stadion im. Edwarda Jancarza. Bitwa okazała się emocjonalna i wymagająca, lecz w efekcie to Stal została Drużynowym Mistrzem Polski po raz pierwszy od trzydziestu jeden lat. Świetne wyniki żółto-niebiescy zawodnicy osiągnęli też w innych rozgrywkach, między innymi Krzysztof Kasprzak zdobył tytuł Indywidualnego Mistrza Polski oraz wicemistrza Świata w cyklu Grand Prix. Natomiast w Drużynowych Mistrzostwach Świata Juniorów Bartosz Zmarzlik wywalczył złoto.
Po znakomitym sezonie 2014 w wykonaniu Stali Gorzów, drużyna i kibice wyczekiwali kolejnych rozgrywek z nową energią, nadzieją i niecierpliwością. Niestety pierwsze mecze nie poszły tak dobrze, jak planowano. Żółto-niebiescy zaliczali porażkę za porażką aż do szóstej kolejki. Po trenerskich roszadach, kiedy zawodników przejął Stanisław Chomski, Stal w końcu odniosła zwycięstwo. Kolejny rok ciężkich zmagań drużyna zakończyła na szóstym miejscu i uchroniła się od grożącego im spadku. Gorzowianie w tym sezonie lepszą w zawodach pozaligowych. Szczególnie Bartosz Zmarzlik, który został Indywidualnym Mistrzem Świata Juniorów i Młodzieżowym Indywidualnym Mistrzem Polski oraz był blisko zdobycia również tytułu Indywidualnego Mistrza Polski, walcząc z bardziej doświadczonymi i dorosłymi zawodnikami.
Lata 2016-2020 gorzowianie mogą zaliczyć do udanych. W tym okresie rozegrali 85 spotkań, wygrali 49, zremisowali 7 i przegrali 29. Zdobyli 1 złoty medal, 2 srebrne i 1 brązowy. Sezon 2016 był wyjątkowy, ponieważ po dwóch latach tytuł Drużynowych Mistrzów Polski wrócił do miasta nad Wartą. Wtedy zaczęła się era Bartosza Zmarzlika, który do tej pory jest liderem zespołu Stanisława Chomskiego.
Drużyna z północnej części województwa lubuskiego co roku stawiała sobie najwyższe cele, podobnie było w 2017. Gorzowska twierdza była w rundzie zasadniczej nie do zdobycia. Zawodnicy Stali wykorzystywali atut własnego toru perfekcyjnie. W połowie sezonu gorzowskich żużlowców dopadła zadyszka i ostatecznie znaleźli się na 3. miejscu w tabeli PGE Ekstraligi. Żółto-niebiescy weszli do półfinałów, gdzie zmierzyli się z drużyną z Wrocławia. Spotkanie w stolicy Dolnego Śląska gorzowianie przegrali 43:47. Fani byli pewni, że Stal wygra u siebie i obroni mistrzowski tytuł. Mecz rewanżowy jednak nie poszedł po myśli gorzowskich kibiców. Marzenia o obronie złota legły w gruzach. W meczu o brąz zespół z Gorzowa zmierzył się z sąsiadem zza miedzy. Stal ostatecznie pokonała Falubaz.
Plaga kontuzji to idealne określenie sezonu 2018. Urazom ulegli Martin Vaculik, Hubert Czerniawski, Szymon Woźniak i Rafał Karczmarz. Sternicy gorzowskiego klubu w obliczu sytuacji, w jakiej się znaleźli, zdecydowali się na wypożyczenie z Torunia Grzegorza Walaska. Wychowanek Falubazu dobrze spisywał się w szeregach Stali, a najlepszy mecz zaliczył w Zielonej Górze. Żółto-niebiescy dostali się do półfinałów, na całe szczęście żużlowcy, którzy borykali się z urazami, doszli do siebie i mogli cieszyć kibiców swoją jazdą. Przeciwnikiem gorzowian w półfinałach był zespół z Częstochowy. Podopieczni Stanisława Chomskiego dzięki bezbłędnej jeździe Vaculika i Zmarzlika oraz dobrej dyspozycji reszty drużyny pokonali częstochowian. Walkę o tytuł Drużynowego Mistrza Polski stoczyli z Unią Leszno. Stal nie zdołała pokonać leszczynian i musiała zadowolić się srebrnym medalem.
Najgorszy czas w historii klubu to rok 2019. Z zespołu z odszedł Martin Vaculik. Do Gorzowa przybyli Anders Thomsen i Peter Kildemand. W zarządzie także nastąpiły zmiany. Ireneusza Zmorę w roli prezesa zastąpił Marek Grzyb. Żółto-niebiescy, mimo trudnego sezonu, jako jedyni w PGE Ekstralidze pokonali faworyta do tytułu Drużynowego Mistrza Polski – FOGO Unię Leszno. Stal ostatecznie zakończyła ligowe zmagania na 7. miejscu, a w spotkaniu barażowym zmierzyli się z Arged Malesa TŻ Ostrovią (2. miejsce w Nice 1. LŻ). Ostatecznie gorzowianie utrzymali się w najlepszej żużlowej lidze świata. W tym czasie po tytuł Indywidualnego Mistrza Świata sięgnął Bartosz Zmarzlik, który przez cały sezon dwoił się i troił, aby zapewnić gorzowianom jak najlepsze wyniki.
Z piekła do nieba – rok 2020. Koronawirus wywrócił cały świat do góry nogami. Sezon żużlowy, który miał odbyć się pierwotnie na początku kwietnia, został przesunięty na połowę czerwca. Gorzowianie zaczęli od sześciu porażek, a dodatkowo musieli radzić sobie bez kontuzjowanego Nielsa Kristiana Iversena. Zespół z miasta nad Wartą był na samym końcu tabeli. Kibice MOJE BERMUDY Stali byli przerażeni postawą swojej drużyny. Włodarze gorzowskiego klubu postanowili skorzystać z zapisu o instytucji “gościa” i wypożyczyli z pierwszej ligi – Jacka Holdera. Żużlowiec, reprezentujący na co dzień barwy eWinner Apatora Toruń, idealnie wpasował się do drużyny Stanisława Chomskiego i był jej mocnym punktem. Żółto-niebiescy rozpoczęli sierpniowy maraton sześciu spotkań na własnym torze, które wygrali w komplecie. Słaby początek sezonu i pech, jaki towarzyszył klubowi z północnej części lubuskiego, nie przeszkodził im w tym, aby wejść do półfinału i pokonać BETARD Spartę Wrocław. Walkę o złoto gorzowianie przegrali z FOGO Unią Leszno, która po raz kolejny sięgnęła po tytuł. Fani MOJE BERMUDY Stali Gorzów mieli powody do radości, bo srebro w tym wypadku było ogromnym sukcesem. W dodatku Bartoszowi Zmarzlikowi udało się obronić tytuł Indywidualnego Mistrza Świata.
Miniona dekada była dla MOJE BERMUDY Stali Gorzów pełna wzlotów i upadków. Mimo porażek, nie poddawali się, a zwycięstwa traktowali jako motywację, by stać się jeszcze lepszymi. Nie jeden fan chciałby, aby drużyna nadal dostarczała tylu emocji, pięknych wspomnień i adrenaliny, jak to robiła przez ostatnie dziesięć lat.
Aleksandra Szymaniak
Aleksandra Gucia