Patryk Wojdyło: Zapamiętałem Rybnik z bardzo dobrej strony

Fot. Arek Siwek

Podczas 5. rundy METALKAS 2. Ekstraligi miało miejsce stracie dwóch faworytów do awansu – INNPRO ROW Rybnik zmierzył się z CELLFAST WILKAMI Krosno. Gospodarze po pierwszej serii objęli prowadzenie 18:6. Pomimo późniejszych prób walki o jak najlepszy wynik drużyny z Krosna, spotkanie zakończyło się wynikiem 56:34.

Mecz na szczycie METALKAS 2. Ekstraligi dla CELLFAST WILKÓW Krosno zakończył się nie najlepiej. O wielkim pechu może mówić takie Dimitri Berge, który zanotował groźnie wyglądający upadek. Francuski zawodnik bronił się przed atakami Brady’ego Kurtza, jednak na ostatniej prostej lider INNPRO ROW-u Rybnik zahaczył o rywala i obaj upadli na tor.  O ile Australijczyk wstał o własnych siłach, to drugi z zawodników opuścił tor w karetce i nie dokończył zawodów. – Myślę, że zawsze też musimy patrzeć na siebie w takim wypadku i wykonać swoją pracę dla drużyny. Trzymamy kciuki, aby wszystko było dobrze i mamy nadzieję, że na następny mecz będzie gotowy – powiedział krótko po spotkaniu Patryk Wojdyło.

Żużlowiec pomimo słabego początku, okazał się liderem drużyny z Krosna. Niedawny ulubieniec rybnickich kibiców nie był zadowolony wynikiem zakończonych zawodów. – Myślę, że INNPRO ROW zrobił kawał dobrej roboty. Przygotował tor tak, aby mogli jak najlepiej się dopasować. Można było zauważyć, że zawodnicy byli bardzo szybcy. My ten początek mieliśmy po prostu kiepski, a wręcz tragiczny i to też zaważyło o wyniku końcowym – zaznaczył.

Wojdyło wspomniał także o przeszłości, gdzie występował w ekipie z Rybnika. – Zapamiętałem Rybnik z bardzo dobrej strony. Wiadomo pierwszy rok mojej jazdy tutaj nie należał do najlepszych. Walczyliśmy wtedy o utrzymanie w lidze. Kolejny sezon był o wiele lepszy i robiliśmy wszystko, aby awansować. Mam przykład negatywnych, jak i pozytywnych osiągnięć. Naprawdę były to bardzo dobre dwa lata – zakończył reprezentant CELLFAST WILKÓW.

Agata Krasek