OKIEM KIBICA: PADŁEŚ? POWSTAŃ!

Trzeba upaść, żeby się podnieść. Frazes, ale jakże prawdziwy. Nie tylko w życiu, ale i w naszym, polskim żużlu. Pomysł na ten felieton miałem w głowie już jakiś czas temu. I miał być to felieton o jednym zawodniku. Zapewne wielu z Was domyśla się, kim miał być główny bohater tego tekstu. Tak, Krzysztof Kasprzak, który spadł z bardzo wysokiego konia. A wiadomo, że taki upadek boli najbardziej – pisze Kamil Rychlicki.

W 2014 roku był prawie na szczycie, chociaż i srebrny medal Indywidualnych Mistrzostw Świata można w sumie za ten szczyt uznać. Wychodziło mu wszystko. Złoto ze swoją Stalą Gorzów, złoto w Indywidualnych Mistrzostwach Polski, druga średnia w lidze. Później przyszedł sezon 2015, w którym #KK507 upadł tak nisko, że niżej chyba już nie można było. Kibice liczyli kolejne zera Kasprzaka w GP. W PGE Ekstralidze również nie było dobrze. Na domiar złego w sieci pojawiły się filmy z muzycznymi występami Krzysztofa. To musiało boleć. Chciałoby się jednak powiedzieć „nie ma tego złego…”.

Jest rok 2016 i Kasprzak znowu jest w gazie.  W barwach Stali Gorzów nie zawodzi, bardzo dobrze radzi sobie w Elite Leauge, a pierwszy mecz w Elitserien zakończył, wraz z bonusami, z osiemnastoma oczkami na koncie. Jak on to zrobił? Nie wiem. Wiem na pewno, że taki powrót z pewnością wymagał wielkiej wewnętrznej siły. Kasprzak nigdy nie był moim ulubionym zawodnikiem, ale wyjście z tak wielkiego dołka nie może przejść nie zauważone. Czapki z głów i trzymam kciuki za dalszą część sezonu.

Na początku wspomniałem, że to „miał być felieton o jednym zawodniku”. I tak naprawdę mógłbym już zakończyć, ale na starcie sezonu można zauważyć jeszcze kilka powrotów, albo przynajmniej kilka prób powrotów. Co prawda już nie tak bardzo spektakularnych, jak zapowiadający się come back #KK507, ale jednak.  Grigorij Laguta, niechciany w Get Well Toruń, wyrasta na mocnego lidera beniaminka z Rybnika. Andreas Jonsson, który już się „kończył”, znowu pokazuje się z bardzo dobrej strony, nie tylko na naszym podwórku. Nie da się w tym miejscu nie wspomnieć o mistrzu Tomaszu, który, co prawda na razie tylko na swoim torze w Grudziądzu, wyczynia takie cuda, które zapierają dech w piersiach kibiców na trybunach i przed telewizorami. Brakuje jeszcze błysku na wyjazdach, ale…

Get Well Toruń, FOGO Unia Leszno, Kacper Gomólski, Artem Laguta, Peter Kildemand, Adrian Miedziński, Martin Vaculik… – PADŁEŚ? POWSTAŃ! Dla dobra żużla!

Kamil Rychlicki