Maciej Janowski: Na początku pomyliliśmy się z ustawieniami

Fot. Marcin Karczewski

BETARD SPARTA Wrocław uczyniła w Lesznie duży krok w kierunku półfinałów PGE Ekstraligi. Zespół Dariusza Śledzia pokonał leszczynian 48:42 i przed rewanżem jest w bardzo komfortowej sytuacji. Maciej Janowski dołożył do dorobku zespołu 5 punktów.

Początek spotkania nie był jednak łatwy dla zespołu z Dolnego Śląska. Janowski wspólnie z Danem Bewley’em rozpoczęli mecz od falstartu i podwójnej porażki w starciu z Grzegorzem Zengotą i Jaimonem Lidsey’em. Później jednak ten duet i ich koledzy nabrali rozpędu, a wrocławianie wywalczyli bardzo korzystny wynik.

Kapitan zwycięzców był zadowolony z rezultatu, jednak nie mogły go satysfakcjonować 5 indywidualnych punktów i brak udziału w wyścigu nominowanym. – Jeśli chodzi o mój występ, to na pewno wolałbym dołożyć więcej punktów do wyniku, ale na szczęście reszta zespołu stanęła na wysokości zadania i udało się nam zwyciężyć. To bardzo nas cieszy – mówił po meczu zawodnik BETARD SPARTY.

32-latek podkreślał, że na początku meczu wrocławianie mieli problem z dopasowaniem się do leszczyńskiej nawierzchni. – Na początku trochę pomyliliśmy się z ustawieniami, ale druga część meczu należała już do nas. Budowaliśmy przewagę, ale po drugiej stronie był kosmiczny Janusz Kołodziej i bardzo szybki Grzegorz Zengota. Mecz na pewno mógł się podobać – zaznaczył.

Zadanie na razie jest jednak wykonane połowiczne. Przed BETARD SPARTĄ Wrocław rewanż, który może okazać się równie wymagający. – Wydaje mi się, że to krok w stronę awansu, ale przed nami jeszcze jedno ciężkie zadanie i potwierdzenie tego u siebie. Wiemy, że leszczynianie dobrze czują się na Stadionie Olimpijskim, więc będziemy musieli być dobrze przygotowani – przyznał Maciej Janowski.

Mimo wysokiej stawki, kapitan wrocławian podkreślił, że nie czuł przy okazji meczu w Lesznie dodatkowej presji. Mistrzowie Polski z 2021 roku do każdego meczu podchodzą tak samo i celują w powrót na szczyt. – Chyba nie czuliśmy jakiegoś wyjątkowego ciśnienia. Wszyscy w końcu wiemy, o co jedziemy. Celem każdego z nas jest tytuł mistrzowski i nic się nie zmienia – zakończył.

 

Joachim Piwek