Krzysztof Lewandowski: Widzę pewien progres

Fot. Jarosław Pabijan

KS APATOR Toruń przegrał pierwsze, ćwierćfinałowe spotkanie przeciwko EBUT.PL STALI Gorzów 42:48. Brak lidera, Emila Sajfutdinowa, oraz problemy z dopasowaniem się do toru dały się torunianom we znaki. Przegrana na własnym stadionie stawia drużynę z Torunia w trudnej sytuacji przed rewanżem.

Był to bardzo ciężki mecz i jak widać, nie zakończył się dla nas najlepiej. Teraz musimy wyczyścić głowy i podejść do meczu w Gorzowie na nowo i powalczyć o to, żeby wygrać dwumecz. Ta strata jest do obrobienia. Żużel widział nie takie sytuacje. Jedziemy do Gorzowa z zamiarem wygrania – skomentował Krzysztof Lewandowski.

Młodzieżowiec toruńskiego zespołu zdobył w tym spotkaniu 5 punktów. Wygrał również bieg juniorski, a ponadto w pierwszej serii startów był jedynym zawodnikiem z Torunia, któremu udało się wygrać swój bieg. Na pewno był w tym spotkaniu mocnym i ważnym punktem swojego zespołu, jednak to nie wystarczyło. – Widzę pewien progres w moim zachowaniu i w moich wynikach. Jestem bardzo zadowolony, choć szkoda, że dopiero na koniec sezonu, bo może by się to potoczyło trochę inaczej. Mam jednak mieszane odczucia, bo z mojej strony mecz był dosyć dobry, a drużyna przegrywa, więc nie ma się z czego cieszyć. – podsumował junior.

Dużym problemem gospodarzy w tym meczu były starty. Nie byli oni w stanie dopasować się, aby odpowiednio wyjść spod taśmy i wygrać dojazd do pierwszego łuku. – Jeden start dosyć znacznie przegrałem, zawiódł refleks, ale również i motocykl. Gdzieś tak to wszystko się złożyło, ale dosyć szybko, w parkingu, znaleźliśmy problem i kolejny był już lepszy – wyjaśnił.

W biegu 12. na starcie zdefektował motocykl Roberta Lamberta. Brytyjczyk został więc wykluczony z powtórki wyścigu, a Krzysztof Lewandowski musiał sam podejść do tego starcia. – Na początku byłem w lekkim szoku, bo nie widziałem, co się stało. Kiedy kierownik startu zaprosił nas ponownie pod taśmę, to wszystkie myśli zostały odcięte i po prostu skupiłem się na tym, żeby wykonać swoje zadanie – przyznał Krzysztof Lewandowski.

Klaudia Bujalska