Grzegorz Zengota: Widać, że drzemie w nas duży potencjał

Fot. Marcin Kubiak

FOGO UNIA Leszno dość nieoczekiwanie pokonała w 13. kolejce PGE Ekstraligi BETARD SPARTĘ Wrocław. Jednym z bohaterów spotkania był Grzegorz Zengota, który wywalczył 9 punktów i bonus.

Choć BETARD SPARTA Wrocław przyjechała do Leszna osłabiona brakiem Piotra Pawlickiego, to nadal była faworytem pojedynku z FOGO UNIĄ. Gospodarze jednak przystąpili do meczu mocno zmobilizowani i po dobrym początku spotkania zdołali dowieźć bardzo ważne zwycięstwo. Swój udział miał w tym Grzegorz Zengota, który po kontuzji imponuje dobrą formą.

Spotkanie z liderem PGE Ekstraligi potwierdziło, że leszczynianie w pełnym składzie stanowią zagrożenie dla czołowych ekip. Biało-niebiescy stoją przed szansą na awans do fazy play-off i chcą w niej namieszać. – Zwycięstwo nas bardzo cieszy, bo BETARD SPARTA Wrocław to nie jest łatwy rywal. Wrocławianie zwykle dobrze czują się w Lesznie. Teraz wreszcie my zaczynamy czuć się coraz lepiej. W końcu jedziemy w komplecie i widać, że drzemie w nas duży potencjał – mówił po meczu Grzegorz Zengota.

Zwycięstwo było cenne nie tylko ze względu na 2 punkty meczowe. Ważny był także aspekt psychologiczny, bowiem BETARD SPARTA Wrocław to jak na razie najsilniejszy zespół w tym sezonie. – W tej drużynie nie ma słabych punktów, więc z nikim nie jest łatwo wygrywać. Pamiętamy też, że wrocławianie byli w tym meczu osłabieni, ale z drugiej strony my przez większą część sezonu musieliśmy jechać w niepełnym składzie – zaznaczył Zengota. – To było chyba najtrudniejsze spotkanie. Mogliśmy sprawdzić swoją siłę na tle mocnego przeciwnika – dodał lider leszczynian.

Przed meczem i w trakcie jego trwania nad stadionem przechodziły przelotne opady deszczu. Gospodarze się tym nie przejmowali. – Podeszliśmy do tego tak, że ten deszczyk może nam jedynie pomóc. W żaden sposób nie traktowaliśmy go jako zagrożenia. Wiadomo, że goście momentami nieco się zbliżali, ale nie oddaliśmy im pola. Trzeba było trzymać nerwy na wodzy, bo mogli się zbliżyć – tłumaczył Zengota.

Dla reprezentanta Polski był to drugi mecz po powrocie do jazdy. Grzegorz Zengota nadal odczuwa dyskomfort związany z urazem obojczyka, ale nie przeszkadza mu on w skutecznym punktowaniu. – Obojczyk bardziej przeszkadza mi teraz w codziennym życiu niż podczas jazdy. Trudno będzie mi się pozbyć bólu, dopóki będę miał metal w obojczyku – wyjaśnił niespełna 35-latek.

Joachim Piwek