Emocje do końca w Gorzowie! BETARD SPARTA zwycięża dwoma punktami

Fot. Jan Kwieciński

Drugi z niedzielnych meczów półfinałowych PGE Ekstraligi dostarczył wielu emocji. BETARD SPARTA Wrocław minimalnie pokonała EBUT.PL STAL Gorzów. Mecz zakończył się wynikiem 46:44, a o ostatecznym wyniku przed rewanżem zdecydował ostatni bieg.

EBUT.PL STAL Gorzów zainaugurowała mecz od lekkiego uderzenia za sprawą zwycięstwa Martina Vaculika i Szymona Woźniaka. Fatalnie rozpoczął się wyścig juniorski. W start wstrzelił się Jakub Stojanowski i po przerwaniu biegu zahaczył o koło Oskara Palucha, w konsekwencji czego upadł. Młodzieżowca gospodarzy nie zdołał ominąć Marcel Kowolik. Wypadek nie wyglądał dobrze, lecz na szczęście obaj zawodnicy kontynuowali zawody.

Rewelacyjnie w trzeciej odsłonie dnia spisał się Adam Bednar, który zapisał na swoim koncie pierwsze trzy punkty w PGE Ekstralidze. Przed końcem pierwszej serii miejscowi powiększyli przewagę do 10 punktów.

Po przerwie podopieczni Dariusza Śledzia musieli zacząć odrabiać straty. Jak na zawołanie bieg piąty padł łupem Bartłomieja Kowalskiego i Artema Laguty. Goście poszli za ciosem i zastosowali rezerwę taktyczną, którą wykorzystali w najlepszy możliwy sposób. Pracę wykonaną przez kolegów z zespołu podtrzymał Maciej Janowski, który pewnie zwyciężył w wyścigu nr 7.

Z każdą kolejną minuta rosły emocje. Kapitalne zawody odjechał Artem Laguta. Lider BETARD SPARTY stoczył świetną walkę z Andersem Thomsenem. Tym samym doprowadził do remisu w połowie meczu. Po trzeciej serii startów EBUT.PL STAL znów wyszła na dwupunktowe prowadzenie za sprawą wygranej Martina Vaculika nad Maciejem Janowskim.

Spartanie odpowiedzieli kilka chwil później. Emocje w końcówce sięgnęły zenitu. Bieg nr 12 wygrali podwójnie gospodarze, lecz scenariusz się powtórzył. Przed biegami nominowanymi przyjezdni wygrali 5:1 dzięki parze Janowski-Laguta. Kluczowa okazała się czternasta gonitwa, kiedy Bartłomiej Kowalski przywiózł za plecami Andersa Thomsena. Niezwykle zacięta była ostatnia batalia. Gospodarze wyszli na 5:1, lecz Laguta wyprzedził Jakuba Miśkowiaka, a ten na ostatnim okrążeniu stracił miejsce na rzecz Janowskiego.

Pełna relacja dostępna TUTAJ.

Bartosz Glapiak