Bartosz Zmarzlik: Nie ma już „miękkiej gry” (wywiad)

Fot. Ewelina Włoch-Wrońska

PLATINUM MOTOR Lublin wygrał pierwsze spotkanie ćwierćfinałowe na toruńskiej Motoarenie przeciwko FOR NATURE SOLUTIONS KS APATOROWI Toruń 42:47 i jest znacznie bliżej awansu do półfinałów. – Jedziemy w play-off, każdy chce wygrać – powiedział Bartosz Zmarzlik.

Kamil Szyszkowski (speedwayekstraliga.pl): Najpierw zwycięstwo w Rydze w Grand Prix Łotwy, a teraz wygrana w ćwierćfinale fazy play-off w Toruniu. To dobry weekend dla Bartosza Zmarzlika?

Bartosz Zmarzlik (PLATINUM MOTOR Lublin): Myślę, że weekend był pozytywny i należy się z tego cieszyć. To były ciężkie dwa dni, bo niespełna dwie doby, a mnóstwo jazdy na motocyklu. Dużo biegów powtórzonych w Grand Prix, do tego trening przed, teraz próba toru i pięć biegów, więc przez te dwa dni odjechałem sporo. Należy się jednak cieszyć, bo z dobrym skutkiem.

We Wrocławiu musieliście stanąć na wyżynach jadąc osłabieni brakiem Jacka Holdera. Czy też podobnie było podczas meczu w Toruniu?

Musieliśmy się spiąć i pojechać jak najlepszy mecz. Każde zawody są ważne. Jedziemy w play-off, każdy chce wygrać i nie ma już “miękkiej gry”. Do tego był duży upał. O tej godzinie, jak ta, też rzadko się jeździ. To jednak też jest fajne i nowe doświadczenie.

Przed rewanżem macie pięciopunktową zaliczkę. To dużo czy mało?

Nie ma to znaczenia. To będzie kolejny dzień, w którym należycie trzeba wykonać pracę i pojechać na sto procent.

Szybko odczytaliście ustawienia i zbudowaliście przewagę. Ten tor był typowo toruński czy jednak nie do końca?

Pogoda była wyraźnie męcząca dla motocykli i był to tor odbierający dosyć dużo mocy. Było to czuć nie tyle co po obrotach silnika, co po wyłamywaniu motocykla – jak się za bardzo skontrowało, to od razu prostował w drugą stronę, co trzeba było kontrolować “kapnięciami” gazu. Nie wszystkie te rzeczy idzie zrobić ustawieniami. Nieraz to wychodzi poprzez błąd, a nieraz przez przebieg sytuacji na torze.

Wróćmy do wydarzeń z Grand Prix. Nowa lokalizacja i tor, jak odczucia po wygranej w Rydze?

Myślałem, że będzie gorzej, a było naprawdę pozytywnie i mieliśmy dobre odczucia.

Wydaje mi się, że tor sprawiał zawodnikom jednak trochę problemów.

Racja, ale wiele razy na Grand Prix mamy takie tory. Rozmawiamy z osobami, które tym zarządzają i oni chcą takie robić, aby wyklarować, kto radzi sobie najlepiej. Tor w Toruniu również był trudny. Nie był zły, tylko wymagający i to było fajne, bo było to coś innego.

Twoja przewaga w klasyfikacji generalnej Grand Prix rośnie i w zasadzie prowadzisz swój marsz po czwarte złoto Indywidualnych Mistrzostw Świata.

Nie myślę o tym, jeszcze są trzy rundy do odjechania. Chcę je odjechać cało i zdrowo z dobrym skutkiem i zobaczymy jak to będzie wyglądać na koniec roku.

 

Kamil Szyszkowski