Autobiografia Taia Woffindena zostanie wydana w Polsce!

Fot. Marcin Karczewski

Brutalnie szczera autobiografia jednego z najlepszych żużlowców naszych czasów ukaże się w Polsce! Wydawnictwo SQN pragnie ogłosić, że już 25 marca będzie mieć oficjalną premierę książka Taia Woffindena „Bez hamulców”, którą patronatem medialnym objęła PGE Ekstraliga.

O książce

Ciężko doświadczony przez życie miłośnik łamania reguł i wielkich prędkości. Na pierwsze zawody jeździł pocztowym fordem, a gdy przyjechał do Szwecji, klub zaoferował mu motocykl… bez silnika. Po śmierci ojca życie wymknęło mu się spod kontroli, lecz i na tym wirażu w końcu zdołał złapać podłoże.

Buntownik o gołębim sercu, który w ramach akcji charytatywnej pojechał na mecz… rowerem. Na swoje 18. urodziny dostał od klubu malucha i zlicytował go, by pomóc koledze. Ikona naszej ligi. Fan tatuaży, który jednocześnie irytuje się, gdy zaczyna się mówić o tych zdobiących jego ciało.

Ta książka pokaże wam Taia Woffindena, jakiego do tej pory nie znaliście. Jakie wrażenie zrobił na nim Zbigniew Boniek, a jakie Tomasz Gollob? Wejdźcie za kulisy życia gwiazdy czarnego sportu!

Fragmenty

“Kiedy trafiłem do Włókniarza, bez przerwy gadałem prezesowi Marianowi Maślance, jak bardzo jaram się małymi fiatami.

W dniu moich 18. urodzin mieliśmy spotkanie w Ekstralidze przeciwko Unii Leszno. Na trybunach tłumy, coś koło 15 tysięcy ludzi. Ustawiamy się do prezentacji. Patrzę, a tu kolesie podchodzą do mojej mamy z wielkim bukietem kwiatów i cały stadion na stojąco zaczyna śpiewać mi sto lat.

Potem na tor wyjeżdża fiat 126, przewiązany wielgachną wstążką. Mówią mi, że to mój prezent na osiemnastkę. To był niesamowity dzień. Wygraliśmy dziesiąty mecz z rzędu, umocniliśmy się na pozycji lidera i zapewniliśmy sobie udział w play-offach, gdzie czekał na nas Atlas Wrocław. Żeby było piękniej, zdobyłem z rezerwy 5+1, a Włókniarz wygrał 56:36. Nastroje były znakomite.

Tamtego fiacika miałem przez kilka lat. W czerwcu 2010 roku Kamil Cieślar, 17-letni wówczas junior częstochowskiego klubu, zaliczył fatalny upadek w zawodach młodzieżowych, który zakończył jego karierę. Były mistrz Polski w klasie 80cc został sparaliżowany od pasa w dół.

Zorganizowano specjalną aukcję na Facebooku, aby zebrać pieniądze na rehabilitację. Pomyślałem więc, że pomogę człowiekowi w potrzebie, i poprosiłem władze klubu, żeby dorzuciły tego fiata do licytacji.”

“Wszystko przestało mieć znaczenie już po pierwszym wyścigu meczu ósmej kolejki Ekstraligi, w którym Sparta Wrocław mierzyła się z beniaminkiem z Lublina. W tym spotkaniu było gorąco od samego początku.

W pierwszym podejściu bieg został przerwany ze względu na nierówny start. Grigorij Łaguta, który chwilę wcześniej powrócił na tor po wpadce dopingowej, otrzymał ostrzeżenie. Do powtórki dopuszczono jednak całą czwórkę.

Na drugim kółku zaatakowałem Rosjanina po szerokiej. Widziałem, że Łaguta odczytał moje zamiary i będzie chciał zamknąć mi bramę. Problem polegał na tym, że obserwując mój tor jazdy, przestał kontrolować swój. W efekcie wjechał w tylne koło Dawida Lamparta, stracił panowanie nad motocyklem i wpakował się na mnie. Wpadłem na drewniany płot – akurat tam, gdzie kończyły się dmuchane bandy. Doznałem złamania łopatki, stłuczenia płuca oraz – co wyszło dopiero później – uszkodzenia kręgosłupa.

Dłuższą chwilę leżałem skulony na torze, aż wreszcie karetka zabrała mnie do szpitala. Łaguta zaś został wykluczony przez sędziego z powtórki, a po meczu całą winę zwalił na kolegę z drużyny, który – według niego – jechał za wolno.

Wiedziałem, że jest ze mną źle, ale nie zdawałem sobie sprawy z urazu kręgosłupa. Zdążyłem nawet wypisać się ze szpitala i wyjść z niego na własnych nogach, kiedy tuż za drzwiami dogonił mnie lekarz i zawołał:

– Niech pan wraca! Pan ma złamany kręgosłup!

Myślę sobie: że jak? Zawrócili mnie do środka, położyli na płasko i zrobili badania. Okazało się, że uszkodzeniu uległ krąg Th4, znajdujący się tuż poniżej odcinka szyjnego, pomiędzy łopatkami. Wypisałem się z tego szpitala, wsiadłem do samochodu na miejsce pasażera i pojechałem 400 kilometrów do Wrocławia na spotkanie z ortopedą specjalizującym się w urazach kręgosłupa.”

PGE Ekstraliga rekomenduje

Książkę czyta się jednym tchem, bo nie ma w niej miejsca na pokazywanie życia tylko w „różowym kolorze“, o żużlu nie wspominając. Krótko mówiąc – można się dowiedzieć z niej o Taiu Woffindenie takich rzeczy, o których nie mówił nigdy wcześniej w wywiadach – powiedział Przemysław Szymkowiak, menedżer ds. PR PGE Ekstraligi.

PGE Ekstraliga w związku z patronatem nad autobiografią Taia Woffindena przygotuje również niespodzianki dla kibiców.

Już wkrótce rozpocznie się przedsprzedaż książki. Śledźcie kanały społecznościowe PGE Ekstraligi i Wydawnictwa SQN, by nie przegapić żadnej informacji!