Bańbor: Jesteśmy w dobrej sytuacji przed rewanżem (wywiad)

Fot. Zuzanna Kloskowska

ORLEN OIL MOTOR Lublin pokonał BETARD SPARTĘ Wrocław 47:43 w pierwszym meczu finałowym PGE Ekstraligi. Aktualni mistrzowie Polski wyciągnęły wnioski z porażki w rundzie zasadniczej na stadionie we Wrocławiu i już po 13. biegu było jasne, że wyjadą ze zwycięstwem. Swoją cegiełkę do końcowego triumfu dołożył Bartosz Bańbor – autor 4 punktów i bonusa. Specjalnie dla ekstraliga.pl opowiedział o tym meczu i nastawieniu przed rewanżem.

Błażej Kowol (ekstraliga.pl): Wygrywacie to spotkanie 47:43 i jesteście już tylko o 43 punkty od mistrzostwa. Zakładam, że wyjeżdżacie z Wrocławia ukontentowani?

Bartosz Bańbor (ORLEN OIL MOTOR Lublin): Tak, oczywiście. Wygrana w finale, na terenie tak mocnego rywala to jest coś wyjątkowego. Chociaż jest w nas lekki niedosyt, patrząc na to, jak ułożyły się dla nas biegi nominowane. Niemniej, przed rewanżem jesteśmy w dobrej sytuacji.

Dokładasz do drużynowego dorobku 4 punkty i bonus. Jesteś zadowolony z indywidualnego występu?

Myślę, że mogło być i gorzej, i lepiej. Poza początkiem tego spotkania, gdy dałem się ograć na kresce, mogę być zadowolony z mojego występu.

Jak zachowywał się ten tor w porównaniu do spotkania z rundy zasadniczej?

Wiem, że temperatura była zupełnie inna, natomiast po czasach można stwierdzić, że było też nieco przyczepniej. Tak, ten tor wydawał się twardy, jednak był dosyć przyczepny. Był jednak oczywiście dobrze przygotowany. Dużą różnicę stanowił fakt, że od połowy zawodów ten tor w zasadzie nie był polewany. Zrobił się przez to suchy, a pod płotem pojawiła się jedyna dobra ścieżka. Dla mnie warunki na tym torze znaczenia nie mają, bardzo lubię tu jeździć.

Fot. Marcin Karczewski

Wydaje się, że przez cały mecz była jedna linia, która w trakcie zawodów przesuwała się coraz szerzej. Czy też miałeś takie wrażenie?

Pod koniec zrobiła się rzeczywiście tylko jedna. Kto dojechał najszybciej pod sam płot, ten osiągał sporą przewagę nad resztą stawki.

Już w sobotę rewanżowe starcie z BETARD SPARTĄ Wrocław. Jak będziecie przygotowywać się do tych zawodów?

Na pewno odjedziemy jakiś trening, ale na ten moment skupiam się na finale Mistrzostw Europy do lat 19, które już w czwartek.

W piątek walczyłeś w Speedway Grand Prix 2, gdzie zanotowałeś groźny upadek wraz z Jakubem Krawczykiem. Jak się czujesz i jak zareagowałeś na gwizdy, które skierowali fani gospodarzy w twoją stronę na prezentacji?

Na szczęście po wypadku nic wielkiego mi się nie stało. Delikatnie jestem poobijany, ale nie ma dramatu. Na pewno nic groźnego. Niestety takiego szczęścia nie miał Jakub, to moja wina oczywiście, biorę za to odpowiedzialność. Słyszałem te gwizdy, ale one działają na mnie mobilizująco. Chce wówczas pokazać, na co mnie stać.

Wyjaśniliście sobie z Jakubem Krawczykiem tę sytuację?

Tak, Jakub nie ma mi za złe tej sytuacji. Wie, że takie rzeczy się zdarzają. Między nami jest wszystko w porządku.